Polska Marynarka w II Wojnie Światowej

Józef Unrug – twórca legendy polskiej marynarki wojennej

Ostatnia aktualizacja: 16.06.2017 06:11
Urodzony pod Berlinem, władał językiem niemieckim lepiej niż polskim. Jednak - jak wspominał - pierwszego dnia wojny zapomniał, jak się mówi po niemiecku, a przebywając w niewoli, w obozie kontaktował się z Niemcami tylko przez tłumacza.
Audio
  • Józef Unrug - biografia dźwiękowa. (PR, 28.11.1999)
  • Archiwalna wypowiedź admirała Józefa Unruga - dowódcy polskiej marynarki wojennej we wrześniu 1939 roku - o obronie Wybrzeża podczas kampanii wrześniowej. (RWE, 1970)
Admirał Józef Unrug w Oflagu w Colditz (trzeci z lewej)
Admirał Józef Unrug w Oflagu w Colditz (trzeci z lewej)Foto: Wikipedia/domena publiczna

Polski rodowód

- Nawet na tle arcybarwnej palety polskiej generalicji u progu II Rzeczypospolitej droga Józefa Unruga do Armii Polskiej była nietypowa – mówił historyk dr Janusz Osica.

Przyszły polski admirał Józef Unrug urodził się 7 października 1884 roku w Brandenburgu w Prusach Wschodnich, w rodzinie niemieckich arystokratów. Ojciec jego był wprawdzie generałem niemieckim, ale pamiętał o swym polskim pochodzeniu i to on nauczył syna języka swych przodków. Bez wątpienia ten rodzaj wychowania sprawił, że Józef Unrug zawsze pamiętał o tym, że ma swoje polskie powinności i swój polski rodowód.

Niemiecka marynarka wojenna – jedyny możliwy wybór

Po uzyskaniu matury w 1904 roku Unrug wstąpił do niemieckiej szkoły marynarki wojennej. - Jeśli chodzi o naukę – wyjaśniał kapitan Piotr Rozwadowski - to nie było innej możliwości dla Polaków oprócz floty zaborców: albo rosyjskiej, albo niemieckiej. W sytuacji, w jakiej się znalazł, jeśli chciał służyć na morzu, był skazany zacząć od służby w niemieckiej marynarce, która w tamtym czasie była znakomita.

Józef Unrug w 1915 roku awansował do stopnia kapitana. Od czerwca 1917 do marca 1919 był dowódcą flotylli okrętów podwodnych marynarki niemieckiej. Pełnił też funkcje komendanta szkoły podwodnego pływania.

Służba w polskiej marynarce

Po zakończeniu I wojny światowej odrodzone państwo polskie musiało od podstaw tworzyć swoje siły zbrojne, w tym także marynarkę wojenną. O ile jednak wojska lądowe zachowały ciągłość tradycji, to marynarka była ich niemal pozbawiona. Polska od połowy XVII wieku nie posiadała morskich sił zbrojnych.

Wiosną 1919 roku Józef Unrug, były kapitan-lejtnant marynarki niemieckiej zgłosił się do służby w polskiej marynarce wojennej, która nie miała jeszcze okrętów, portu ani załóg.

Pierwszy okręt dla polskiej marynarki Józef Unrug zakupił prywatnie, na swe własne nazwisko, w Gdańsku na polecenie władz polskich. "Byłem wtedy po raz pierwszy i ostatni w swej karierze właścicielem okrętu wojennego" – wspominał po latach kapitan. Okrętem tym był ORP "Pomorzanin", na którym szkolono przyszłe kadry polskiej marynarki wojennej.

W 1925 roku Józef Unrug został wyznaczony na dowódcę floty, której prawie nie było. Z ogromnym talentem i uporem zdobywał pieniądze, także społeczne, np. ze składek funduszu obrony morskiej, na kolejne nowoczesne okręty, na szkolenie kadr, wyposażenie baz, elementy obrony Wybrzeża.

Obrona Wybrzeża

- W roku 1939, mimo skierowania do brytyjskich portów trzech spośród czterech polskich niszczycieli, znakomicie dowodził obroną polskiego Wybrzeża – opowiadał dr Janusz Osica.

Wiceadmirał Józef Unrug skapitulował jako jeden z ostatnich 2 października 1939 roku. Pomimo ogromnej przewagi Niemców, żołnierze długo stawiali zacięty opór. Po kapitulacji trafił razem ze swoimi żołnierzami do oflagu.

Ćwierć wieku po zakończeniu kampanii wrześniowej, dowódca obrony Wybrzeża, poproszony przez dziennikarzy Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa o przypomnienie wydarzeń z 1939 roku, mówił: - Przyznam, że to dla mnie trudne, to tragiczny okres mojego życia, to tragedia narodu.

Według admirała, większość z wyższych dowódców zdawała sobie sprawę, że czeka nas klęska. Przewaga niemiecka była ogromna i położenie polskiej floty wręcz fatalne, ale obowiązek żołnierski nakazywał walkę. - Była to obrona skazana na samotność – mówił admirał.

W niemieckiej niewoli używał tylko języka polskiego

Z racji jego wcześniejszej służby w marynarce niemieckiej, hitlerowcy proponowali admirałowi Unrugowi pobyt w niewoli na specjalnych warunkach. On jednak się nie zgadzał. Przetrzymywany był kolejno w kilku obozach, w tym w dwóch karnych, gdzie był szczególnie szykanowany.

W niewoli Józef Unrug rozmawiał z Niemcami tylko po polsku za pośrednictwem tłumaczy. Niemieccy oficerowie dziwili się, że były niemiecki dowódca nie mówi po niemiecku. Wtedy admirał odpowiadał, że jest Polakiem i polskim oficerem, a języka niemieckiego zapomniał 1 września 1939 roku.

Niemcy starali się różnymi sposobami skłonić admirała do podpisania listy UrDeutscha (Pra-Niemca). Nie udało się im nawet namówić do tego jego niemieckich krewnych, którzy swymi wpływami na najwyższych szczeblach władz Rzeszy mogli zapewnić mu wolność i wysokie godności.

Zmuszony do emigracji

Józef Unrug po klęsce Niemiec uwolniony z oflagu wyjechał do Londynu, gdzie z czasem został szefem kierownictwa marynarki wojennej symbolicznego, bo nie uznawanego już przez wielkich zachodnich aliantów, rządu emigracyjnego.

- Tak jak wielu innych wyższych oficerów, którzy byli celem ataków politycznych i propagandowych do Polski nie przyjechał – podsumował dr Jerzy Osica. - Był człowiekiem, który oddał wszystko Polsce - i umiejętności i swoją karierę. Fatalna koniunktura historyczna sprawiła, że nie zrobił kariery na miarę swojego charakteru, szlachetności, prawości i ogromnej wiedzy.

W późniejszych latach pracował w Maroku. Od 1955 roku mieszkał we Francji, gdzie przez pewien czas zatrudniał się jako zwykły kierowca ciężarówki. Zmarł w wieku 88 lat, 28 lutego 1973 roku.

mk