Wczesnym rankiem Niemcy rozpoczynają szturm na dwa budynki na Przyczółku Czerniakowskim - przy ul. Solec i Wilanowskiej. Między godziną 8 a 9 rano uzgodniono zawieszenie broni, aby umożliwić wyjście ludności cywilnej i wyniesienie rannych.
Z niezwykłą determinacją powstańcy bronią dostępu do Wisły. Od rana nad brzeg znoszono rannych, zbiera się ludność cywilna i żołnierze 9. pułku piechoty m.in. z batalionu "Zośka". Na ten dzień dowódcy powstania na Przyczółku Czerniakowskim ustalili termin ewakuacji z polskim dowództwem 2. dywizji piechoty stacjonującej na Pradze. Niestety, ewakuacja nie udaje się. Niemcy oświetlają rzekę rakietami, strzelają z granatników. Pod intensywnym ostrzałem toną łodzie z ludźmi - cywilami, rannymi, żołnierzami. Cześć z nich wraca na brzeg czerniakowski, a jedynie 94 osoby przeprawiają się na praską stronę.
Fragment wspomnień Stanisława Krupy ps. Nita, żołnierza AK z kompanii "Maciek" batalionu "Zośka": "Sytuacja beznadziejna. [...] Nie ma bandaży, nie ma lekarstw [...]. Głód, brak wody. Niemcy od wczesnego rana przypuszczają szturm za szturmem, chcąc za wszelką cenę zlikwidować ten mikroskopijny już przyczółek. [...] Wieczorem pod osłoną silnego ognia artyleryjskiego przypłyną łodzie i wywiozą nas z tego piekła. [...]"
Tego dnia oddziały niemieckie przygotowują się do ostatecznego zaatakowania Mokotowa. Nad tą dzielnicą jest więcej bombardowań, ostrzału z moździerzy i artylerii. Niemcy przegrupowują się wokół Żoliborza. Pozycje niemieckie w Cytadeli i okolice mostu kolejowego bombarduje lotnictwo radzieckie.
W Śródmieściu z granatników i artylerii ostrzeliwane są okolice ul. Siennej, Pańskiej, Hożej, pl. Trzech Krzyży, Żurawiej. W ruiny zamieniają się kolejne budynki i ulice, wybuchają pożary. Brakuje wody, żywności, leków. Cierpi ludność cywilna.
< 21 września
23 września >