Polskie Radio zaprasza do słuchania relacji z Londynu. Każdego dnia na olimpijskim stadionie będą wysłannicy Polskiego Radia - Cezary Gurjew, Rafał Bała i Tomasz Gorazdowski - dziennikarze będą przekazywali relacje w radiowej Jedynce i Trójce. Zapraszamy także do śledzenia serwisu Londyn 2017 na stronach portalu PolskieRadio.pl.
- Jestem w życiowej formie i nie będę tego ukrywać. Przyjechałam na eliminacje, miałam zacząć mocno i się udało. Teraz jestem... bardzo głodna - mówiła bezpośrednio po zejściu ze Stadionu Olimpijskiego.
Najważniejsze - jej zdaniem - było puszczenie luźno barków.
- Nie widziałam jeszcze tej próby, ale wiem, że zabrakło wyrzutu. Jestem bardzo dobrej myśli. Od dwóch tygodni czekam na poniedziałek i na finał, jeszcze dwa dni, ale wiem, że będzie się bardzo dłużyć - uznała.
Kopron (AZS UMCS Lublin) już w trakcie rozgrzewki czuła się bardzo dobrze.
- Wiedziałam, że będzie dobrze. Luźne barki, spokojna głowa i to wszystko. A u mnie w tym roku głowa to jest mój atut. Dotychczas miałam tendencję do szarpania. Ale teraz czuję sprzęt, na treningach jest świetnie. Poprawiam rekord życiowy we wszystkim - powiedziała.
Bardzo dużo się zmieniło, odkąd wróciła do Puław, skąd pochodzi i znowu trenuje ze swoim dziadkiem Witoldem.
- Cały czas pracuję też z psychologiem Nikodemem Żukowskim. Na obozie w Spale powiedział mi, że nie widział mnie jeszcze nigdy tak dobrze przygotowanej i skoncentrowanej. On też był zaskoczony - przyznała.
O medalu Kopron na razie nie chce mówić.
- Złoto jest przeznaczone dla Anity Włodarczyk. Walka toczyć się będzie o srebro i brąz. Jeżeli zakręcę dobrze, a myślę, że tak się stanie, to może się wszystko zdarzyć - zaznaczyła.
Lekkoatletyczne MŚ 2017: szczęśliwy Bukowiecki, Kopron zaskoczyła rywalki [NA ŻYWO]
Plan jest taki, żeby mocno zacząć poniedziałkowy finał.
- I może rywalki się trochę wtedy speszą. Stadion oczywiście robi wrażenie, ale mnie to nie rusza. Nie myślę o tym. Wchodzę do koła, wyłączam się - zapewnia.
Po czterech latach treningu z Czesławem Cybulskim, Kopron postanowiła wrócić do korzeni. Poznań zamieniła na Puławy i znowu trafiła pod skrzydła dziadka Witolda.
- To była bardzo dobra decyzja. Jestem bardzo rodzinną osobą, a to, że jestem wśród najbliższych na co dzień, wiele dla mnie znaczy. To przekłada się na wszystko. Trenuję w komfortowych warunkach. Chciałabym tylko, żeby ktoś do mnie dołączył, bo ćwiczyć samej, zwłaszcza zimą, jest trudno - dodała.
Finał rzutu młotem w mistrzostwach świata w Londynie zaplanowany jest na poniedziałek, na godz. 20.00 czasu polskiego.
ps