LONDON 2017

Lekkoatletyczne MŚ 2017: Kopron następczynią Włodarczyk? "Niech się boi, idzie świeża krew"

Ostatnia aktualizacja: 08.08.2017 08:22
Malwina Kopron z lubelskiego AZS-u brązową medalistką mistrzostw świata w lekkoatletyce. - Chyba jestem w stanie w kolejnych sezonach postraszyć Anitę Włodarczyk. Niech się trochę boi. Idzie świeża krew - powiedziała 22-latka. 
Audio
Malwina Kopron w londyńskim kole
Malwina Kopron w londyńskim koleFoto: EPA/FRANCK ROBICHON

Ma 22 lata, dystans do siebie i brązowy medal mistrzostw świata w rzucie młotem. Malwina Kopron (AZS UMCS Lublin) zapowiada, że w kolejnych latach postara się deptać mistrzyni globu Anicie Włodarczyk po piętach. I ma ku temu potencjał.

Kopron po raz pierwszy w karierze stanęła na podium tak dużej imprezy seniorskiej, ale już jako juniorka młodsza błysnęła, kiedy wywalczyła srebro mistrzostw świata w tej kategorii wiekowej. Przed konkursem w Londynie mówiła odważnie: „może zostanę czarnym koniem”.

I tak też się stało. W pierwszej próbie uzyskała 74,76 m i tym rzutem zapewniła sobie medal. Później było wprawdzie coraz gorzej, ale żadna z rywalek nie potrafiła zepchnąć jej z podium.

- Nie stresowałam się jakoś bardzo mocno. Niestety jednak z próby na próbę gasłam. Za dużo myślałam, za dużo chciałam poprawić, zamiast po prostu pójść, puścić barki. Dziadzio powiedział, że zbladłam, trochę byłam zmęczona - przyznała potem.

Czytaj więcej
anitaaaa1200.jpg
Urodziny mistrzyni Anity

"Dziadzio" tak nazywa swojego dziadka, do którego wróciła po czterech latach. To właśnie Witold Kopron namówił ją na rzut młotem. Próbowała wszystkiego - rzutu oszczepem, dyskiem, biegów.

- Gdy zaczynałam zabawę w lekkoatletykę ważyłam 52 kg, ale młot spodobał mi się najbardziej i tak zostało - wspominała.

Dziadek nauczył ją podstaw i wysłał do Poznania. Tam był specjalista od tej konkurencji Czesław Cybulski. Spędziła pod jego opieką cztery lata, ale sukcesów nie było. Po rozczarowaniu w igrzyskach w Rio de Janeiro postanowiła wrócić do Puław.

- Tam jest mój dom. Jestem rodzinną osobą i bliskość rodziny jest dla mnie bardzo ważna. To daje mi komfort przygotowań - przyznała.

Malwina Kopron Za dużo myślałam, za dużo chciałam poprawić, zamiast po prostu pójść, puścić barki. Dziadzio powiedział, że zbladłam, trochę byłam zmęczona 

W Londynie, gdy objęła prowadzenie w konkursie, bo tak właśnie było po pierwszej kolejce, zmieniła rękawicę. Teraz można gdybać, czy to była dobra decyzja.

- Zaczęłam się szarpać, trochę nie przykładałam się do wejścia. Po prostu zgasłam. Czemu zdecydowałam się na taki ruch? Bo mogło być już tylko lepiej. Zresztą dokładnie tak samo robię na treningach. Początkowo rzucam w grubej, a potem zmieniam na cieńszą. Czucie się wtedy zmienia. Miało być dobrze i chyba było - oceniła.

- Co dalej? Czeka mnie jeszcze jakieś 5-6 startów. Najbliższy 15 sierpnia w Memoriale Kamili Skolimowskiej w Warszawie. Potem Uniwersjada. A zimą wracam do 11 treningów w tygodniu - mówiła.

Pracować – jak sama podkreśla – ma nad czym. Zastanawiają się z trenerem, czy nie zmienić techniki.

- No i chyba jestem w stanie w kolejnych sezonach postraszyć Anitę Włodarczyk. Niech się trochę boi. Idzie świeża krew - oznajmiła poważnie, choć z pewnym wahaniem.

kbc

Zobacz więcej na temat: Londyn 2017 Lekkoatletyka
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak