1890
Ostatnia aktualizacja:
17.11.2017 12:45
W czasie pobytu na Ukrainie dotarła do niego wiadomość, że dostał pracę jako dowódca małego rzecznego parowca, pływającego dla Belgijskiej Spółki Akcyjnej do Handlu z Górnym Kongiem. Natychmiast wyruszł, żeby objąć posadę. 12 czerwca był już w afrykańskiej Bomie - 100 km od ujścia rzeki Kongo. Jego kontrakt opiewał na trzy lata. Jednak Korzeniowski wytrzymał do września - zachorował na febrę, nie mógł porozumieć się z pracodawcami. O dyrektorze Spóki na terenie Konga pisał: Dyrektor jet zwykłym handlarzem kości słoniowej, pełnym niskich instynktów, uważa się za kupca, a w istocie jest czymś w rodzaju afrykańskiego sklepikarza". Po czwartym ataku febry na początku grudnia wrócił do Europy.
Audio
-
- Niepokoi mnie wiadomość, że 60 proc. naszej kompanii wraca do Europy nawet przed upływem 6 miesięcy. Febra i dezynteria. Zaledwie 7 proc. może przetrzymać trzyletnią pracę – pisał Conrad w liście do przyjaciela. (PR, 2.09.2007)