Liczba potraw, według tradycji, powinna być nieparzysta. Uboższe, chłopskie rodziny, jak podaje słownik etymologiczny Aleksandra Brucknera, miały na wigilijnym stole pięć lub siedem potraw. Te bardziej zasobne, szlacheckie – dziewięć, a arystokratyczne – jedenaście.
Etnografowie wyjaśniają to posługując się tradycja biblijną, lub po prostu kalendarzem: 7 – jako siedem dni tygodnia, 9 – na cześć dziewięciu chórów anielskich, a 12 – bo było dwunastu apostołów.
Nieparzysta liczba potraw miała zapewnić urodzaj lub dobrą prace w przyszłym roku. Obowiązkowo należało skosztować każdego dania, tak by nie zabrakło go na kolacji wigilijnej w kolejnym roku.
Na początku wieczerzy zwykle serwowano jedną z tradycyjnych zup: barszcz z uszkami, grzybową lub zupę migdałową. Następnie na stół trafiała wigilijna kapusta, groch, karp, śledzie, potrawy z suszonych grzybów i kompot z suszonych owoców.
Na zakończenie wigilijnej kolacji podawano słodkie potrawy: łamańce z makiem, pochodzącą ze wschodniej Polski kutię i świąteczny makowiec.
Zwyczajowo na tradycyjnej wigilijnej kolacji nie serwowano mięsa, ale tego dnia nie ma obowiązkowego postu.