- U nas w domu musi być duże drzewko, co najmniej dwuipółmetrowe. Zawsze wykonuję taki manewr, że tuż przed Wigilią biegnę na pobliski bazarek. Prawie wszyscy sprzedawcy choinek już się wtedy pakują, ale te największe drzewka wciąż można kupić, bo ciężko znaleźć na nie amatorów. Chwytam więc jedno z nich, biorę do pomocy dwóch panów i zanosimy je do mojego domu. Z reguły właściwie nie ubieram choinki, co najwyżej w takie drobne, drewniane zabawki - mówiła Edyta Jungowska.
Popularna aktorka uwielbia atmosferę świąt Bożego Narodzenia, a w pamięci zapadła jej szczególnie wigilia sprzed kilku lat. - Była z nami moja nieżyjąca już niestety babcia i jej rodzeństwo. Przy stole siedziało nas 25 osób i śpiewaliśmy kolędy. Siostra mojej babci była już na tyle leciwa, że kolędy pomieszały jej się z różnymi przedwojennymi piosenkami i co chwila wplatała fragmenty w rodzaju "miała kibić jak wąż". Nie wiedzieliśmy, czy śpiewać razem z nią czy nie. Było strasznie i śmiesznie zarazem, a z drugiej strony cudownie, że w jednym miejscu spotkało się tyle pokoleń - wspominała.
Posłuchaj całej rozmowy Marii Szabłowskiej z Edytą Jungowską.
pg