Cztery lata temu z Soczi Polacy przywieźli aż sześć medali, w tym cztery złote. W Pjongczangu na taki dorobek bardzo trudno było liczyć, a różnego rodzaju symulacje prognozowały dwa, trzy krążki wywalczone przez skoczków.
Scenariusz ten w pełni się sprawdził. Kamil Stoch triumfował na dużym obiekcie, a razem z Dawidem Kubackim, Stefanem Hulą i Maciejem Kotem sięgnął jeszcze po brązowy medal zmagań drużynowych.
Podopieczni trenera Stefana Horngachera mieli jeszcze szansę na sukces na skoczni normalnej. Na półmetku liderem był Hula, przed Stochem. W zawodach karty rozdawał jednak zmienny wiatr, a w drugiej serii Polakom szczęście nie sprzyjało. Stoch został sklasyfikowany na czwartym miejscu, od podium dzieliło go zaledwie 0,4 pkt. Hula ostatecznie był piąty.
Cudu nie było w przypadku Justyny Kowalczyk. Najlepsza polska biegaczka narciarska od 2014 roku z sezonu na sezon prezentuje się coraz słabiej. W Korei Południowej na dobre rezultaty liczyła w rozgrywanych techniką klasyczną sprincie i biegu na 30 km. Ostatecznie w tych konkurencjach zajęła 22. i 14. miejsce.
Jej najlepszym wynikiem była siódma pozycja w sprincie drużynowym techniką dowolną w parze z Sylwią Jaśkowiec. Podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego nie była też w stanie wydatnie pomóc sztafecie, która zajęła dopiero 10. miejsce. Prawdopodobnie były to ostatnie igrzyska 35-latki z Kasiny Wielkiej.
W Soczi aż trzy medale - po jednym każdego koloru - zdobyli polscy łyżwiarze szybcy. Po zakończeniu rosyjskich igrzysk przestali jednak odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej. Męskiej drużynie, która znad Morza Czarnego wróciła z brązem, nie udało się nawet wywalczyć kwalifikacji.
Broniący tytułu na 1500 m Zbigniew Bródka znów stoczył wyrównaną walkę z Holendrem Koenem Verweijem. Cztery lata temu pokonał go o 0,003 s, a w Pjongczangu uległ mu o 0,05. Niestety tym razem nie stanęli obok siebie na podium - zajęli 11. i 12. pozycję.
Duży niesmak towarzyszył rywalizacji panczenistek. Od początku tryb przygotowań do wyścigu drużynowego krytykowała Natalia Czerwonka. Obawy okazały się słuszne, gdyż zajęły Polki, w składzie Czerwonka, Luiza Złotkowska i Katarzyna Bachleda-Curuś zajęły ostatnie miejsce w eliminacjach.
Bachleda-Curuś wzięła na siebie winę za słaby rezultat drużyny, przyznając się do popełnienia na jednej ze zmian błędu, który miał wybić ją z rytmu. To były piąte i ostatnie igrzyska w karierze 38-letniej zawodniczki. Najbardziej doświadczona z polskich panczenistek nie wystąpiła później w biegu o siódme miejsce, w którym Polkom udało się wygrać z reprezentantkami gospodarzy.
Nadzieje na sukces wiązano z występem biathlonistek. W obecnym sezonie Pucharu Świata najlepiej z Polek spisywała się Weronika Nowakowska. W styczniowym biegu na dochodzenie w Oberhofie zajęła czwarte miejsce.
W Pjongczangu jednak rozczarowała. W trzech startach indywidualnych kolejno sklasyfikowano ją na: 34., 30. i 21. pozycji. Na domiar złego wywołała jeszcze mały skandal. W opublikowanym w internecie filmiku nieelegancko zwróciła się do obrażających ją w sieci kibiców.
Tak jak w Soczi, indywidualnie najlepiej spisała się Monika Hojnisz. Cztery lata temu była piąta w biegu ze startu wspólnego, a tym razem szósta w indywidualnym.
Nowakowska miała jeszcze w Korei szansę na swoiste odkupienie i spełnienie marzenia o olimpijskim medalu. W rywalizacji sztafet na czwartej zmianie niespodziewanie ruszyła jako liderka. Prowadzenie zdołała utrzymać do pierwszej wizyty na strzelnicy. Ostatecznie do mety dotarła siódma.
W snowboardowym slalomie gigancie równoległym Aleksandra Król była 11., a Oskar Kwiatkowski 13. Solidnie spisywała się alpejka Maryna Gąsienica-Daniel, która w kombinacji zajęła 16. miejsce.
W kombinacji norweskiej 22. był Paweł Słowiok, a z kolegami w zmaganiach drużynowych zajął dziewiąte miejsce. W nich Polacy zaprezentowali się po raz pierwszy w historii igrzysk.
W short tracku najwyżej sklasyfikowano Natalię Maliszewską - na 11. miejscu. Para taneczna w łyżwiarstwie figurowym Natalia Kaliszek, Maksym Spodyriew zajęła natomiast 14. pozycję.
Najlepszy wynik w historii polskich bobslejów zapowiadała dwójka Mateusz Luty - Krzysztof Tylkowski. Skończyło się na 24. miejscu, ale niespodziewanie cel osiągnęła czwórka, również pilotowana przez Lutego. Biało-czerwoni uplasowali się na 13. miejscu.
W panteonie olimpijskich klopsów, obok wywracających się narciarzy z egzotycznych krajów, miejsce zapewnił sobie Mateusz Sochowicz. Polski saneczkarz podczas trzeciego ślizgu zapomniał zabrać na start maskę ochronną i, jak sam przyznał, tor pokonał praktycznie na ślepo.
Mimo wielu przeciętnych, lub wręcz słabych startów dodać należy, że pod względem koloru zdobytych krążków igrzyska w Pjongczangu były dla Polaków trzecimi najlepszymi w historii. Lepiej Biało-czerwoni spisali się tylko w Soczi, gdzie wywalczyli cztery złote, jeden srebrny i jeden brązowy medal, oraz w 2010 roku, kiedy to z Vancouver polscy sportowcy przywieźli jeden złoty, trzy srebrne i dwa brązowe krążki.
Za cztery lata gospodarzem zimowych igrzysk będzie Pekin.
pm