Nawet Niemcy nie spodziewali się, że Jamanka i Buckwitz będą walczyć o złoto. W Pjongczangu startowały jako team B i bardziej liczono na duet Stephanie Schneider i Annika Drazek, które rywalizację zakończyły na czwartym miejscu.
Przed startem kobiecych dwójek eksperci zastanawiali się, czy po złoto sięgnie mistrzyni świata Meyers Taylor, czy dwukrotna złota medalistka igrzysk Humphries. Okazało się, że najlepiej na olimpijskim torze poradziła sobie Jamanka z rozpychającą Buckwitz.
Po raz ostatni Niemki triumfowały w igrzyskach w tej konkurencji w 2006 roku w Turynie. W dwóch poprzednich edycjach igrzysk - w Vancouver i Soczi - nie miały żadnego medalu.
Jamanka i Buckwitz nie jeżdżą ze sobą zbyt długo. Tuż przed wylotem do Pjongczangu trener Rene Spies postanowił zrobić roszady w składach.
Do pilotki Schneider dołączył Drazek, która dotychczas jeździła z Jamanką. Z kolei Buckwitz pomagała do tej pory Schneider. Szkoleniowiec uznał, że Schneider i Drazek będą miały w takim zestawieniu znacznie większe szanse na olimpijskie podium.
Przed ostatnim ślizgiem przewaga 27-letniej Jamanki i jej cztery lata młodszej rozpychającej Buckwitz wynosiła 0,04 s. Niemki zachowały jednak nerwy i doskonale zjechały po raz czwarty.
Jamanka do bobslejów trafiła dopiero w 2013 roku, a wcześniej... rzucała młotem. By rozwijać się w nowej dyscyplinie zamieniła Berlin na Oberhof. To kosztowało ją wiele poświęcenia, bo początki nie były łatwe.
- Kilka razy chciałam to rzucić. Nie potrafiłam dokładnie przejechać po linii toru, gubiłam się, dochodziły wywrotki. Często miałam dość - przyznała córka Gambijki i Niemca.
Polki nie startowały w tej konkurencji. W poprzednich dwóch edycjach olimpijskich zmagań zwyciężała Humphries.
W rywalizacji mężczyzn w dwójkach triumfowali także Niemcy - Francesco Friedrich i Thoresten Margis.
pm