W klasyfikacji generalnej sezonu 2016/17 Kot zajął piąte miejsce. Odniósł dwa zwycięstwa - w Sapporo i Pjongczangu, raz był drugi - w Lillehammer. Urodzony w Limanowej zawodnik przyznawał, że przełom zawdzięcza nowemu trenerowi Austriakowi Stefanowi Horngacherowi. Kot był żelaznym punktem drużyny, która odniosła dwa pucharowe zwycięstwa i przede wszystkim zdobyła złoty medal mistrzostw świata w Lahti.
Po jedenastu konkursach obecnego sezonu w "generalce" jest dopiero 19. Tylko raz udało mu się zająć miejsce w czołowej dziesiątce, a w ostatnich zawodach w Bischofshofen nie awansował do drugiej serii.
- Z trenerem zdiagnozowaliśmy problem i wprowadziliśmy program naprawczy. Teraz najważniejsze jest solidnie pracować. Mam jeszcze czas, by zacząć dobrze skakać. Wierzę, że do igrzysk w Pjongczangu odzyskam formę - podkreślił 26-letni zawodnik.
Kot ma już wprawę w wychodzeniu z kryzysu. W 2014 roku w igrzyskach w Soczi na obiekcie normalnym zajął siódme miejsce i również wydawało się, że jest u progu wielkich wyników. W kolejnym sezonie prezentował się jednak słabo i w efekcie nie pojechał na mistrzostwa świata do Falun.
- To było bardzo bolesne przeżycie. Zastanawiałem się nawet, czy nie rzucić skoków, ale dzięki pomocy życzliwych osób i ciężkiej pracy znów odnalazłem w tym wszystkim radość. Teraz zamierzam czerpać z tamtego doświadczenia - powiedział.
Obecnie od Kota lepiej prezentuje się czterech polskich skoczków - Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i mający najlepszy sezon w karierze Stefan Hula, który z całych sił walczy o miejsce w drużynie.
- Postawa Stefana to bardzo dobra wiadomość. Przede wszystkim dla trenera, który ma w kim wybierać, a we mnie w zdrowy sposób wyzwala dodatkową motywację - zapewnił Kot.
Najbliższy czas upłynie skoczkom pod znakiem rywalizacji na obiektach mamucich. Najpierw (13-14 stycznia) w Tauplitz-Bad Mitterndorf odbędą się dwa konkursy Pucharu Świata, a tydzień później mistrzostwa globu w Oberstdorfie. Kot z niecierpliwością ich wyczekuje.
- Jedną z rzeczy, którą uwielbiam w skokach narciarskich jest ten swobodny lot, a klasyczne obiekty nie są w stanie dostarczyć aż takich wrażeń. Kiedy już zawodnik przełamie strach przed odległościami przekraczającymi 200 metrów, to czeka go wyjątkowa mieszanka adrenaliny i endorfin. Po wylądowaniu jest się niemal w stanie euforii - przyznał.
Igrzyska rozpoczną się 9 lutego. Już dzień wcześniej skoczków czekają jednak kwalifikacje do konkursu na obiekcie normalnym, który zaplanowano na 10 lutego. W kalendarzu PŚ przed olimpijskimi zmaganiami odbędą się jeszcze zawody w Zakopanem (27-28 stycznia) i Willingen (3-4 lutego).
bor