Zimowe Igrzyska Olimpijskie Pjongczang 2018

PjongCzang 2018: Jamie Anderson obroniła tytuł w slopestyle'u. "To szaleństwo, że dzisiaj startowałyśmy"

Ostatnia aktualizacja: 12.02.2018 09:05
Mistrzyni olimpijska z Soczi w snowboardowej konkurencji slopestyle Amerykanka Jamie Anderson powtórzyła ten sukces na igrzyskach w Pjongczangu. Na kolejnych stopniach podium stanęły Kanadyjka Laurie Blouin i Finka Enni Rukajarvi. Polki nie startowały.
Jamie Anderson po obronie olimpijskiego złota
Jamie Anderson po obronie olimpijskiego złota Foto: PAP/EPA/FAZRY ISMAIL

Kobieca rywalizacja w slopestyle'u toczyła się przy pierwszoplanowej roli silnego wiatru. Ze względu na niego, poniedziałkowe zmagania snowboardzistek rozpoczęły się z ponadgodzinnym opóźnieniem.

Z tego samego powodu dzień wcześniej odwołano kwalifikacje w tej konkurencji i zdecydowano, że do finału dopuszczonych zostanie wszystkie 26 zawodniczek, ale zamiast trzech przejazdów odbędą się dwa.

Ze startu zrezygnowała jednak Niemka Silvia Mittermueller, która na treningu miała upadek, w wyniku którego uszkodziła kolano.

W finałowych zmaganiach silne podmuchy powietrza dalej znacząco utrudniały zadanie zawodniczkom.

Przy pierwszym przejeździe tylko pięciu z nich udało się pokonać trasę bez upadku. Niektóre rezygnowały nawet z wykonywania niektórych ewolucji pod koniec trasy. Kłopoty miała m.in. Rukajarvi, która cztery lata temu w Soczi została wicemistrzynią olimpijską.

Anderson w pierwszej próbie zaprezentowała się z bardzo dobrej strony - uzyskała 83 punkty, a do takiego wyniku nie zbliżyła się żadna z rywalek. Blouin straciła do niej ponad sześć pkt, a Rukajarvi ponad siedem.

Kończąca drugą serię Amerykanka już przed swoim ostatnim przejazdem cieszyła się więc już z triumfu i pokonała trasę spokojnie, by tylko ukończyć zmagania. Następnie rozpoczęła zaś świętowanie.

Trudne warunki, w jakich toczyła się rywalizacja, sprawiły, że organizatorzy zostali skrytykowani przez część zawodniczek.

- Było naprawdę niebezpiecznie. Nie wiadomo było, czego się spodziewać. Powinni byli odwołać to lub przełożyć na później - zaznaczyła Rukajarvi.

Takiego samego zdania była Austriaczka Anna Gasser, która miała kłopoty podczas obu swoich prób.

- Zawody powinny zostać przełożone. Próbowałyśmy rozmawiać z oficjelami, ale ze względu na to, że to igrzyska, to naciskano, by rywalizacja odbyła się dzisiaj - wyznała z rozmowie z dziennikarzami.

Jak dodała, Anderson była jedyną zawodniczką, która chciała, by zmagania były kontynuowane, bo "miała bezpieczną przewagę".

Norweżka Silje Norendal zachęcała do przełożenia rywalizacji dyrektora zawodów, ale bezskutecznie.

- Przed moim pierwszym przejazdem stałam i płakałam. To było szaleństwo, że startowałyśmy dzisiaj - zastrzegła. Podkreśliła, że kluczowy dla odmowy był program transmisji telewizyjnych.

W innym tonie wypowiadała się zaś Amerykanka Hailey Langland, która w pierwszej próbie zaliczyła upadek, ale poprawiła się w drugiej.

- Zawody nie powinny być odwołane. Jesteśmy snowboardzistkami i powinnyśmy sobie potrafić z takimi rzeczami radzić. Dziewczyny, które stanęły na podium, udowodniły to i dlatego się na nim znalazły - argumentowała 17-letnia zawodniczka.

pm

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

PjongCzang 2018: niedawno walczył o życie, w Korei zdobył brązowy medal. "Muszę się uszczypnąć"

Ostatnia aktualizacja: 11.02.2018 12:50
17-letni Amerykanin Redmond Gerard został mistrzem olimpijskim igrzysk w Pjongczangu w snowboardowej konkurencji slopestyle. Dwa pozostałe medale zdobyli Kanadyjczycy - Max Parrot i Mark McMorris. Dla brązowego medalisty sukces ma wyjątkowy smak. 
rozwiń zwiń