Zapowiedziałem wtedy dwie piosenki. Na pierwszy ogień "Sen o Warszawie" Czesława Niemena, a w kolejnej przepince "Warszawę" zespołu T.Love. Obie zostały chóralnie odśpiewane przez licznie zgromadzoną pod sceną publiczność.
To symboliczny obrazek. Pamiętam go bardzo wyraźnie. Tak jak pewnie wryje mi się w pamięć odśpiewane w tym roku w Warszawie "Sto lat!" dla Darii Zawiałow. Osiemnastego sierpnia miała urodziny. Wparowałem na scenę po pierwszym wykonanym przez nią utworze, czyli po "Miłostkach", uzgadniając wcześniej z muzykami zespołu tę "akcję". Udała się, bo z taką publicznością nie mogło być inaczej.
Myślę często o tym, że scena to spontan. Że w dużej części to on kieruje tym, co się dzieje na "deskach". Oczywiście – przygotowanie koncertu, umiejętności, talent i charyzma – tak, to wciąż te podstawowe elementy udanego show. Ale spontan też jest jego ważnym "producentem".
Piszę o tym, bo mam wrażenie, że stołeczna publiczność Męskiego Grania taka właśnie jest. Żywiołowa. Reagująca niczym barometr na wydarzenia wokół. Nawet wtedy, kiedy wręczane są platynowe płyty dla Jazz Bandu Młynarski-Masecki oraz dla ekipy, która stworzyła album "Męskie Granie 2017". Słuchacze zostają pod sceną, oklaskują, komentują i są gotowi. Choć oczywiście lwią i największą część swojej energii oddają Artystom podczas koncertów.
Był żywioł w Warszawie, oj, był... Podczas występów zespołów Illusion, Pogodno, MGO 2018. Podczas koncertu Darii i Kasi Nosowskiej. Ale również pod małą sceną, kiedy grali na niej Snowman czy Bass Astral X Igo.
I jeszcze ta bardzo głośna odpowiedź na pytanie czy spotykamy się w Warszawie za rok... Na jubileuszową edycję wypada wszak mieć pomysł... trafiony w "dziesiątkę".
Piotr Stelmach – Trójka