Rosja 2018

Rosja 2018: Janas wspomina swoje powołania. "Nie mogłem nikomu nic powiedzieć"

Ostatnia aktualizacja: 04.06.2018 12:29
W poniedziałek o godzinie 14.00 selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka ogłosi 23-osobową kadrę na piłkarskie mistrzostwa świata w Rosji. Ostatnim człowiekiem, który prowadził biało-czerwonych na mundialu jest Paweł Janas podczas turnieju w Niemczech w 2006 roku, z którego nasz zespół odpadł po fazie grupowej. Czy były trener, a w przeszłości jako piłkarz medalista mistrzostw świata sprzed 36 lat ma jakieś rady dla Nawałki?
Audio
  • Czy Paweł Janas ma jakieś rady dla Adama Nawałki? Między innymi o tym, ale także o kryteriach swoich powołań opowiada w rozmowie z Andrzejem Janiszem. (IAR)
Paweł Janas
Paweł Janas Foto: PAP/Leszek Szymański

- Tu za dużo nie ma co podpowiadać, ponieważ Adam też był na mistrzostwach jako zawodnik, teraz jedzie jako trener, do tego jeszcze jako szkoleniowiec był na mistrzostwach Europy, czego ja nie doświadczyłem ani jako trener ani piłkarz, także myślę, że jest bardzo dobrze zorientowany - mówi Janas w rozmowie z Polskim Radiem.

Zdaniem byłego selekcjonera, proces selekcji piłkarzy wygląda obecnie inaczej, niż przed dwunastoma laty. 

- Myślę, że teraz jest trochę inaczej. W czasach mojej pracy z kadrą gdy trenowaliśmy i graliśmy to nie było takiego monitoringu zawodników. Przede wszystkim nie było warunków do tego, by to robić. Próbowaliśmy jeździć, jednak nie zawsze były nawet na to finanse. Teraz w sztabie są trenerzy, ale również analitycy i oni wszystko mają na bieżąco. Raz w tygodniu spotykają się w związku, siadają i analizują. Adam powiedział, że monitoruje aż siedemdziesięciu paru zawodników. Wcześniej bywało różnie - przyznał. 

Zupełnie inaczej pod względem profesjonalizmu wyglądał natomiast proces wymiany informacji w kadrze jeszcze za czasów zawodniczej kariery Janasa. 

- Pamiętam, że gdy byłem jeszcze piłkarzem, grając w lidze francuskiej dostałem powołanie do reprezentacji, a w tym czasie po operacji kolana miałem nogę w gipsie. Nikt nawet o tym nie wiedział i musiałem dzwonić, żeby powiedzieć, że jestem w gipsie. Cieszy mnie jedno - że już ten poziom organizacyjny na zgrupowaniach wzrósł. My musieliśmy szukać tego zagranicą, bo u nas nie było ośrodków. W tej chwili to wszystko jest fajnie zrobione. Co by nie powiedzieć - są na to pieniądze - zauważył. 

Według Janasa, koniuktura na piłkę reprezentacyjną w Polsce rośnie nie od dzisiaj. 

- Najpierw na mundial zakwalifikował się zespół Jurka Engela, potem mój. Na mistrzostwa Europy dostała się drużyna Beenhakkera, później sami organizowaliśmy ten turniej, ostatnio we Francji grała ekipa Nawałki... to wszystko napędza koniunkturę. Są pieniądze i przez to lepsze warunki dla całego zespołu. Ośrodek w Arłamowie jest przepiękny. To samo w Juracie, gdzie kadrowicze byli i odpoczęli - przyznał Janas, który, gdy sam był selekcjonerem, tylko raz mógł zabrać kadrowiczów na zgrupowanie wspólnie z rodzinami. 

Powołania Janasa na mundial przed dwunastoma laty wzbudziły duże zaskoczenie.

- Nie wiem czy to był wstrząs. Na mistrzostwa zakwalifikowaliśmy się jesienią 2005 roku. Umówiłem się ze wszystkimi zawodnikami, że teraz zależy jak będą grali przez tych kilka miesięcy w klubach, ile spotkań rozegrają. Etap eliminacji już się skończył - zawodnicy dostali za niego premię za awans. Wszystko zależało od zawodników, bo już wiosną nie mieliśmy zbyt wielu terminów oficjalnych na sparingi - przypomniał.

Były selekcjoner wspomina, że pominiętym nie mógł wcześniej przekazać swojej decyzji.

- PZPN miał podpisaną umowę z Polsatem i do czasu ogłoszenia składu nie mogłem nikomu nic mówić, nawet nie mogłem porozmawiać z tymi zawodnikami, których nie zabierałem. Pierwszy raz tak się robiło. Normalnie zawsze z każdym rozmawiałem, nawet jeździłem do tych, którzy nie grali - opowiadał o momencie ustalania składu. Zaznaczył, iż skład przed jego ogłoszeniem poznali tylko ówczesny prezes PZPN - Michał Listkiewicz oraz wiceprezes - Henryk Apostel. 

Szerokim echem odbiły się zdjęcia na stadionie, które robili piłkarze polskiej reprezentacji kilkadziesiąt minut przed pierwszym spotkaniem mundialu z Ekwadorem.

- Taka wtedy była moda. Wszyscy to robili - pamiętam, że nawet Ronaldo. Teraz już tego nie ma, bo wszyscy są przyzwyczajeni do grania na pięknych stadionach, także u nas w Polsce. To na pewno jednak nie sprzyjało mobilizacji zespołu. Nie chcę mówić i setny raz powtarzać co się działo w szatni. Nawet wychodząc już na hymny, nie mogłem nic powiedzieć do zawodników, zmobilizować i pogadać, bo była zabawa w szatni - premier, 10 ochroniarzy i już nas na hymny wołali - podkreśla Janas. 

Anegdota mówi, że trenera tak zdenerwowała ta wizyta, że zamknął się w ubikacji i wypalił całą paczkę papierosów.

- To nieprawda. Fakt, byłem wtedy w ubikacji gdy ta ekipa wchodziła do szatni, ale nie na papierosie, bo są wszędzie czujniki i nie można było palić. Zresztą już na tych mistrzostwach też na ławkach trenerzy nie mogli palić, także z systemem jest problem, bo czy samolotem lecę czy nie - nie wolno. Gdzie wolno to palę, gdzie nie wolno nie palę - zakończył Janas. 

Początek mistrzostw świata 14 czerwca. W fazie grupowej Polska zagra z Senegalem, Kolumbią i Japonią.

pm