Boniek zgadza się z opiniami, że Arłamów, na czas zgrupowania biało-czerwonych, można nazwać "stolicą Polski". Podkreślił przy tym nie tylko atmosferę tego miejsca, ale też fakt, że jeszcze niedawno piłkarze, przygotowując się do ważnych turniejów, nie trenowali w Polsce.
- Ośrodek ma wszystko, by goscić reprezentację Polski. Nie zapominajmy, że kiedyś reprezentacja przygotowywała się z daleka od polskich kibiców i dziennikarzy. Piłkarze byli pochowani gdzieś w austriackich czy niemieckich górach. My wybralismy inną drogę. Chcemy być blisko polskich kibiców. Tu jest przyjemnie i sympatycznie - zaznaczył sternik polskiego futbolu.
Trzykrotny uczestnik mistrzostw świata zdaje sobie sprawę, że przygotowań obecnych kadrowiczów nie można porównać z warunkami, jakie miała reprezentacja za czasów jego kariery zawodniczej.
- Świat się zmienił. Tych przygotowań w ogóle nie można porównywać. Mówimy o zupełnie innej logistyce, protokole przygotowań... Jako PZPN zrobiliśmy wszystko, aby ta reprezentacja miała najlepsze warunki do przygotowań, natomiast klucze do kadry oddaliśmy sztabowi szkoleniowemu selekcjonera Adama Nawałki i to oni teraz pracują nad tym, by wynik sportowy był jak najlepszy - wspomniał.
Prezes PZPN opowiedział o warunkach, jakie zastała polska reprezentacja podczas mistrzostw świata w 1986 roku, które rozegrano w Meksyku.
- Przylecieliśmy do naszej bazy w Monterrey. Na pokoje nie można było narzekać, ale żeby zjeść jakikolwiek posiłek musieliśmy udać się na stołówkę, która była 500 metrów dalej. Mieszkaliśmy na samej górze i musieliśmy pokonać 104 schody - przypomniał Boniek, który stwierdził, że pokonywanie tego dystansu dzień w dzień negatywnie odbiło się na organizmach sportowców.
Problemy ze stołówką nie były jednak jedynymi, z jakimi musiała się zmagać ówczesna reprezentacja.
- Nie mieliśmy boiska treningowego. Dojeżdżaliśmy tam przez około godzinę. Temperatura była nieprawdopodobna, bo Monterrey to jedno z najcieplejszych miast w Meksyku. Nie mieliśmy też odżywek. O klimatyzacji nikt wówczas nie słyszał - wspominał z uśmiechem.
Zdaniem Bońka, wysoki standard przygotowań obecnej reprezentacji był możliwy także dzięki wyciągnięciu wniosków z dawnych lat.
- Dzisiaj chłopcy mają łatwiej. Ale dzieje się tak też dlatego, że my znamy się na piłce. Mamy własne doświadczenia i wiemy, jak należy się przygotować. Wiemy, co jest potrzebne, by osiągnąć sukces i dobrze grać - zapewnił.
Dawny gwiazdor polskiego futbolu nie zgodził się ze stwierdzeniem, iż charaktery obecnych kadrowiczów różnią się od tych, grających w latach 80.
- Ci zawodnicy także są twardzi, ambitni, zdecydowani. Natomiast mają teraz łatwiej w życiu. Gdy ja byłem piłkarzem określonej klasy i kupowałem pierwszy samochód, to wiedziałem, że będzie to fiat 126 p, trabant albo dacia. Dzisiaj piłkarz w takiej sytuacji zastanawia się, jakiego mercedesa wybrać - stwierdził Boniek, zaznaczając przy tym, iż taka zmiana nie jest niczym złym.
Boniek jest optymistą przed startem mistrzostw. Nie chce jednak wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Uważa, że przeciwników nie można lekceważyć, a najważniejsze będzie wyjście z grupy.
- Damy radę. Na pewno będziemy dobrze reprezentowali nasz kraj i polską piłke. Będziemy ciężkim przeciwnikiem dla wszystkich. Natomiast trudno powiedzieć, co tam osiągniemy. Sport nie polega na opowiadaniu, że jedziemy tam zdobyć medal i będziemy ze wszystkimi wygrywać. Deklaracje są bardzo łatwe... Mamy dobrych przeciwników, ale jesteśmy przygotowani na walkę. Będziemy się czuli usatysfakcjonowani, jeżeli wyjdziemy z grupy. To nie znaczy, że potem odpuścimy. Jeżeli wyjdziemy z grupy, to będziemy każdy mecz grali na śmierć i życie - zapewnił działacz.
Zbigniew Boniek nie będzie obecny podczas ogłoszenia przez selekcjonera ostatecznej 23-osobowej kadry na mistrzostwa świata (4 czerwca). Prezesa PZPN zabraknie także w Poznaniu, gdzie 8 czerwca reprezentacja rozegra sparing z Chile. Nieobecność ta jest jednak jak najbardziej usprawiedliwiona: Boniek uda się bowiem na ślub swojej córki.
pm