Reprezentacja Polski pod wodzą Adama Nawałki drugi z rzędu wywalczyła awans na imprezę klasy mistrzowskiej. Biało-czerwoni w 2016 roku byli na Euro we Francji, w niedzielę na Stadionie Narodowym w ostatnim meczu eliminacji wywalczyli bilety na mundial w Rosji.
Biało-czerwoni znów potwierdzili, że są drużyną. "Operację Rosja" czas zacząć
W meczu z Czarnogórą drużyna Adama Nawałki wygrała 4:2 i pokazała to, co w niej najbardziej lubią kibice - zaangażowanie i nieustępliwość. Trzeba jednak dodać, że te cechy najbardziej się uwidoczniły, po kilkuminutowej drzemce - od 78. do 85. minuty meczu, kiedy biało-czerwoni dali sobie wpakować dwa gole.
– W pewnym momencie pojawił się szok, bo prowadziliśmy 2:0, a nagle zrobiło się 2:2. Wtedy jednak pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, która potrafi się szybko wziąć w garść i podnieść. Pół żartem, pół serio, kibice chodzą na stadiony, żeby przeżywać emocje i dziś ich trochę było. Wszyscy wracają jednak szczęśliwi – wyjaśnił Kamil Grosicki.
Grosicki dodał, że kwalifikacje były bardzo trudne, a grupa była wyrównana. - Pokazywały to mecze, bo choć wygraliśmy w Armenii 6:1, to przecież u siebie triumfowaliśmy tylko 2:1. Byliśmy faworytem tej grupy i udowodniliśmy to na boisku. Pokazaliśmy, że potrafimy udźwignąć ciężar gry w takiej roli. Drużyna cały czas się rozwija. Na razie nie myślę o tym, z kim możemy spotkać się w Rosji. Teraz trzeba się zresetować, bo za nami ciężki tydzień – podsumował "Grosik”.
Kapitan reprezentacji Polski Robert Lewandowski dodał, że w całych eliminacjach drużyna zanotowała tylko jedną porażkę i jeden remis, pozostałe osiem meczów to zwycięstwa. - Mimo tylu zwycięstw i tak musieliśmy do ostatnich minut walczyć o awans. To dowodzi, jak silną grupę mieliśmy - podsumował Lewandowski.
Kapitan po niedzielnym meczu był zadowolony z awansu, w wywiadach podkreślał jednak, że nie ma co popadać w samozachwyt, bo przed mistrzostwami w Rosji piłkarzy czeka jeszcze dużo pracy. Tuż po zakończeniu meczu na Stadionie Narodowym, jeszcze na murawie, Lewandowski zasłaniając usta rozmawiał z selekcjonerem. Co kapitan na gorąco powiedział Adamowi Nawałce nie wiadomo, ale po minie "Lewego" można było wywnioskować, że zadowolony z drugiej połowy meczu i drzemce biało-czerwonych za bardzo nie był. Na szczęście Lewandowski po dwóch golach rywali zachował zimną krew i Polacy mecz wygrali.
Przed reprezentacją czas przygotowań do mistrzostw świata, prace logistyczne, szukanie bazy w Rosji, a potem kolejne ambitne cele. Takie ma i drużyna i selekcjoner Adam Nawałka, który jest pierwszym w historii polskim trenerem, który wprowadził reprezentację na ważną imprezę dwa razy z rzędu. - Należy stawiać sobie ambitnie cele, by realizować marzenia – stwierdził po meczu z Czarnogórą selekcjoner. - Cieszę się z awansu, cieszę się, że jestem trenerem, który będzie prowadził tę drużynę. Nie myślę o rekordach. Reprezentowanie kraju na mistrzostwach świata to coś pięknego, bycie na biało-czerwonym stadionie, słyszeć radość kibiców. Warto żyć dla takich chwil. Wierzę, że mistrzostwa świata będą bardzo udane i dostarczą więcej tych emocji – tłumaczył.
Źródło TVP Sport
ah, PolskieRadio.pl