Nad Europą zbierały się wojenne chmury i kilka znaczących w futbolu państw zrezygnowało z udziału w piłkarskich bitwach. Austria zakwalifikowała się do turnieju, ale po aneksji przez hitlerowskie Niemcy wycofała się z rywalizacji. W Hiszpanii trwała wojna domowa. Z Ameryki Południowej nie przybyli Argentyńczycy i Urugwajczycy. Ci pierwsi uważali, że im należy się organizacja mistrzostw, które przyznano Francji.
Po raz pierwszy przyjęto zasadę automatycznego awansu do MŚ obrońcy tytułu i gospodarza imprezy.
W Europie zjawiła się Brazylia i stoczyła z Polską pamiętny mecz w Strasburgu, zaliczany do najciekawszych nie tylko w tej imprezie, ale i historii futbolu. Debiut biało-czerwonych w MŚ odbił się głośnym echem.
Nie do podrobienia brazylijski styl gry i ambitna, niepozbawiona znamion klasy, gra polskich piłkarzy stworzyły jedyne w swoim rodzaju widowisko. "Canarinhos" wygrali dzięki trzem golom Leonidasa, "czarnego brylantu", który przez pewien czas grał boso na grząskim boisku. Spotkanie zakończyło się po dogrywce wynikiem 6:5 (4:4, 3:1). Jednak świat zauważył i docenił również talent Ernesta Wilimowskiego, który zdobył cztery bramki.
Ćwierćfinałowy mecz Brazylia - Czechosłowacja skończył się ogólną bijatyką. Aż trzech graczy usunięto z boiska, pięciu było kontuzjowanych. W innym ćwierćfinale, ku rozczarowaniu ponad 58 tysięcy widzów na stadionie Yves de Manoir w Colombes, Francuzi ulegli Włochom 1:3.
Półfinałowy mecz Włochy - Brazylia, który uznano za przedwczesny finał, przyniósł wygraną "Squadra Azzura" 2:1, bowiem trener rywali Pimenta postanowił oszczędzać siły swych kluczowych graczy, w tym Leonidasa. Italia zyskała szansę obrony tytułu z 1934 r. w meczu z Węgrami, którzy łatwo pokonali w półfinale Szwedów.
W finale Meazza i Ferrari, dwaj "dyrygenci", zagrali koncertowo. Włosi zwyciężyli 4:2, zapewniając sobie miejsce w historii futbolu jako pierwsi dwukrotni, i to z rzędu, zdobywcy Pucharu Świata.
Później nadeszła druga wojna światowa i położyła kres rozgrywkom na 12 lat.