Przeciwnik germanizacji
Urodził się w Siemianowicach Śląskich w rodzinie górniczej, 20 kwietnia 1873 roku. Czytać nauczyła go matka na "Żywotach świętych" Piotra Skargi, ale przy lekturze "Pana Tadeusza" posługiwać się musiał jeszcze słownikiem polsko-niemieckim. Bardzo zdolny i niezwykle inteligentny, wykształcony w niemieckich szkołach, w pewnym momencie przestawił się na "polskość". Co zdecydowało, że stał się Polakiem – zażartym i zaciętym?
"Bijcie Polaków aż stracą odwagę do życia" - te słowa wypowiedziane przez kanclerza Otto von Bismarcka wzbudziły w młodym Korfantym sprzeciw.
- Stał się Polakiem w owych szkołach na skutek przymusowej germanizacji – stwierdził prof. Paweł Wieczorkiewicz. - Wojciech Korfanty chodził z wielką laską, którą odgrażał się, że będzie bił swoich wrogów i z ukochanym psem, wilczurem, który, jak mawiał jego właściciel, był wytresowany tak, że wyczuwał niemczyznę na kilkadziesiąt metrów - dodał historyk.
Poseł Reichstagu
Korfanty ukończył prawo i ekonomię. W 1903 roku zdobył mandat poselski do Reichstagu. Był to pierwszy polski mandat z Górnego Śląska. Utrzymał go do roku 1918.
- W ostatniej swej mowie, wygłoszonej 25 października 1918 żądał włączenia do Polski ziem zaboru pruskiego wraz ze Śląskiem, Warmią, Mazurami i Gdańskiem – mówił dr Janusz Osica.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, Wojciech Korfanty wystąpił przeciw rządowi Jędrzeja Moraczewskiego. Przez lata był w konflikcie z Józefem Piłsudskim, w którym widział niebezpiecznego, czerwonego radykała, a wyprawę kijowską ocenił jako pogoń za romantycznymi marami szlacheckimi. W Sejmie kierował przez pewien czas Klubem Związku Ludowo-Narodowego.
O polski Śląsk
Został komisarzem plebiscytowym na Górnym Śląsku, stając się jednym z czołowych przywódców walki o polskość tej ziemi. To on stał na czele II i III powstania śląskiego i zabiegał o korzystny dla Polski werdykt aliantów. W 1923 roku pełnił funkcję wicepremiera w rządzie Wincentego Witosa.
- Przypominam sobie jego gabinet, z zewnątrz nie było klamki – wspominała Anna Beczała, bratanica Wojciecha Korfantego. – Jak się ktoś chciał do niego dostać, to musiał się zgłaszać w sekretariacie, z kolei sekretariat zawiadamiał telefonicznie stryja. To był człowiek szalenie pracowity.
- Przeciwnicy oskarżali go o nadużycia podatkowe i pobieranie subsydiów od górnośląskich, niemieckich magnatów przemysłowych – komentował dr Janusz Osica. – Werdykt Sądu Marszałkowskiego uwolnił go od części zarzutów, wskazywał jednak na postępowanie nie licujące z godnością posła i publicysty. Nie uzyskał także rozgrzeszenia sądu z prezesury Rady Nadzorczej Banku Śląskiego.
Więzień Brześcia
Po przewrocie majowym Wojciech Korfanty był więziony w Brześciu wraz z innymi członkami Centrolewu. W obawie przed represjami wyjechał z Polski do stolicy Czechosłowacji. Do kraju nie mógł wrócić nawet w 1938 roku na pogrzeb swego syna Witolda, gdyż rząd premiera Sławoja Składkowskiego odmówił wydania mu listu żelaznego z Polski. Powrócił dopiero w kwietniu 1939 roku. Został jednak aresztowany i, mimo protestów, osadzony na Pawiaku, gdzie przesiedział trzy miesiące. Zmarł 17 sierpnia 1939, w 20. rocznicę wybuchu powstania śląskiego.
W pozostawionym testamencie politycznym do ludu śląskiego nawoływał: "Walczcie o Polskę wielką, mocarstwową, katolicką, praworządną i zawsze sprawiedliwą".
Zagadkowy zgon
Śmierci Wojciecha Korfantego towarzyszyła legenda o celi pomalowanej farbą wydzielającą opary arszeniku. – Podobno operujący go 11 sierpnia chirurg, płk Szarecki zauważył owrzodzenie wątroby typowe dla zatruć właśnie arszenikiem – mówił dr Janusz Osica.
Czy prof. Paweł Wieczorkiewicz potwierdzał tę tezę? Posłuchaj audycji na temat Wojciecha Korfantego – bojownika o polskość Śląska.
bm