W mieszkaniu Doroty i Gienka pojawia się dozorca, który znowu uchyla się od naprawienia okna w sypialni, a w dodatku jest trochę podpity. Edzio tłumaczy swój stan pojawieniem się "iskierki nadziei" w sprawie odnalezienia się pani Janiny Krzysztoniowej. Swoją wdzięczność kieruje pod adresem Doroty, która przypomniała sobie o pewnej koleżance pani Janki, Wiktorii, mieszkającej w Puławach. Wczoraj właśnie Lola znalazła na szafie kartkę świąteczną od tej osoby wraz z podziękowaniem dla pana Matysiaka. Po przeczytaniu i dokładnym obejrzeniu pocztówki, Gienek stwierdza, że pewnie chodziło o Józefa Matysiaka lub Stacha Matysiaka. Wisia wyklucza jednak możliwość znajomości Stacha z niejaką panią Wiktorią. W pewnym momencie pan Edzio wpada na jakiś trop i nie zdradzając niczego, pośpiesznie opuszcza mieszkanie. W międzyczasie telefonuje Henio, który poszukuje Tomasza. Niespodziewanie zjawia się Stach, który ma pretensję do Wisi, że ciągle jej nie ma w domu. Stach tłumaczy swoje zdenerwowanie zniknięciem obrotowego taboretu do pianina. Wisia stara się uspokoić męża i wyjaśnia mu, że pożyczyła na jakiś czas taboret Kasi i Tomkowi, ponieważ Krysia nie miała na czym siedzieć przy odrabianiu lekcji. W związku z problemami finansowymi Kasi i Tomka, Stach rozważa powrót do udzielania lekcji gry na pianinie. Stach przypomina sobie pewną dziewczynę, studentkę Akademii Muzycznej, która miała genialny słuch i przychodziła do niego na lekcje. Dziewczyna miała na imię Wiktoria i była protegowaną Krzysztoniowej. Słysząc tę wiadomość, Wisia informuje Stacha o nowym tropie Edzia w poszukiwaniach siostry. Prosi, aby jak najszybciej zszedł do dozorcówki i opowiedział to wszystko Edziowi. Po wyjściu Stacha, w mieszkaniu zjawia się Szymkowski, który prosi Wisię o aktualny adres Stelli. Wisia jednak uchyla się przed podaniem adresu, choć nieopatrznie wyjawia, że Stella wyrzuciła z mieszkania Henia Miśkiewicza.