Teatr Polskiego Radia

Odcinek nr: 2364

Ostatnia aktualizacja: 17.12.2006 00:00
Autor: Eugenia Lubkiewicz-Urbanowicz

Odkad w domu Póltoraków zaczela pracowac mloda gospodyni Agata Czuba, panuje tam zawsze rwetes. Tak jak dzis. Pojawil sie Krzysztof i Agata postanowila zrobic dla niego nalesniki. Zaraz jednak pojawia sie problem, bo dziewczyna nie zna przepisu na ten „wykwintny” specjal. Cale szczescie jest jeszcze w domu Marta, która doradza gospodyni, ile czego ma wrzucic do garnka. Trzeba jeszcze podjac decyzje, z czym maja byc nalesniki, ale tutaj Agata zdaje sie na zdanie Krzysztofa. W koncu to one maja byc dla niego.

Agata i Krzysztof przekomarzaja sie w kuchni. Gdy mezczyzna chce zadzwonic, dziewczyna specjalnie glosno spiewa czula piosenke o milosci, zeby przeszkodzic mu w rozmowie. Jak podejrzewa, Krzysztof dzwoni do jakiejs dziewczyny. Potem prosi Agate, zeby zrobila mu kawe w jego ulubionym kubku, ale okazuje sie, ze kubek juz dawno wyladowal w smietniku. Po prostu sie zbil!

Rozlega sie dzwonek do drzwi. To Romek. Nie ma klucza, bo zgubila go Agata. Krzysiek wypytuje sie mlodszego brata, dlaczego tak pózno wrócil dzis ze szkoly. Okazuje sie, ze zaraz po lekcjach pojawila sie w szkole „trójka od Giertycha” - policjant, przedstawicielka wladz gminy i kobieta z kuratorium - która wypytywala uczniów, czy przypadkiem w szkole nie zdarzaja sie przypadki agresji. Wszystkie dzieci milczaly jak zaklete, z czego wyciagnieto wniosek, ze wszystko jest w porzadku. Sam jednak Romek przyznaje sie, ze zycie w szkole wcale nie wyglada tak kolorowo. On na szczescie jakos sobie radzi, bo ojciec nauczyl go kilku chwytów judo, dzieki czemu zaden chuligan w szkole mu nie podskoczy.

Obaj panowie rozmawiaja o Zbyszku Póltoraku. Krzysztof nie jest zbyt przychylnie nastawiony do ojczyma. Zauwaza, ze ten nigdy go nie traktowal jak syna, ale jak cudza krew. Romek broni ojca. Przeciez Zbyszek zawsze mówil chlopcu, ze powinien brac starszego brata za wzór. Teraz zblizaja sie swieta i chlopak cieszy sie, ze wkrótce przyjedzie ojciec, zeby spedzic je z rodzina. Z jednej strony oczywiscie cieszy sie, ze Zbyszek pracuje w Stanach Zjednoczonych. To dla czlowieka w jego wieku powód do dumy. Z drugiej jednak strony brakuje mu ojca i chcialby go miec przy sobie. Powody tego sa rózne, ale juz sama obecnosc Zbyszka ulatwilaby mu zycie. Mialby wtedy na pewno wyzsze kieszonkowe. Móglby dzieki temu zapisac na silownie. Teraz nie ma na nia pieniedzy. Slyszac to, starszy brat daje Romkowi sto zlotych. Nie zarabia za duzo i brakuje mu na wszystko, jednak najwyrazniej uznaje, ze „mlody” powinien uprawiac jakis sport.

Romek postanawia pójsc do pokoju matki, zeby pochwalic sie, jak mu poszla kartkówka z chemii. Byl najlepszy w calej klasie. Drzwi od pokoju sa jednak zamkniete i dochodzi zza nich stlumiony szloch Marty. Wszyscy sa zaniepokojeni. Agata próbuje namówic pania doktor, zeby otworzyla, bo to wlasnie ona powinna jako pierwsza spróbowac nalesników. Marta po chwili otwiera i prosi, zeby zostawic ja na godzine sama. Nie czuje sie najlepiej. Twierdzi, ze ma migrene.

Wtem rozlega sie dzwonek do drzwi. To Zosia i Janusz. Chlopcy chowaja sie w domu i nakazuja Agacie, zeby splawila gosci, dziewczynie to sie jednak nie udaje. Teterowie wchodza do domu i pukaja do gabinetu Marty. Wchodza tam wlasciwie sila, bo po minie Marty widac, ze nie jest w najlepszej kondycji. Postanawiaja ja jakos rozweselic, ale ich wysilki spalaja na panewce. Marta jest pochlonieta poszukiwaniem w domowej biblioteczce ksiazek meza. Przyznaje sie na koniec, ze dostala od kolegi Zbyszka z uczelni wiadomosc, ze powinna je wszystkie wyslac do Houston. Sam Zbyszek juz nigdy do Polski i do rodziny nie wróci. Zakochal sie po uszy i postanowil rozpoczac nowe zycie...