Historia

Pacyfikacja wsi Sochy na Zamojszczyźnie

Ostatnia aktualizacja: 01.06.2024 05:45
1 czerwca 1943 roku oddziały niemieckiej policji i SS spacyfikowały położoną na Zamojszczyźnie wieś Sochy. Była to jedna z najbardziej brutalnych zbrodni popełnionych przez Niemców w stosunku do polskiej ludności wiejskiej.
Niezidentyfikowana lubelska wieś w czasie II wojny światowej. Podczas okupacji niemieckiej wiele wsi zostało brutalnie spacyfikowanych.
Niezidentyfikowana lubelska wieś w czasie II wojny światowej. Podczas okupacji niemieckiej wiele wsi zostało brutalnie spacyfikowanych.Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Generalny Plan Wschodni

W 1942 roku niemieccy okupanci wzmożyli terror wobec mieszkańców polskiej wsi. Zwiększono wtedy wymiar kontyngentów, czyli obowiązkowych dostaw płodów rolnych do władz okupacyjnych, nałożonych na chłopów. Ponadto, opierając się na zasadzie stosowania odpowiedzialności zbiorowej, oddziały Wehrmachtu i SS, coraz częściej przeprowadzały pacyfikacje całych miejscowości. Ich mieszkańcom najczęściej zarzucano współpracę z partyzantami. Zaczęto również organizować łapanki i aresztowania. Schwytane osoby wywożono na roboty przymusowe do Niemiec.

Terror został szczególnie wzmożony wobec mieszkańców południowej części Generalnej Guberni - Zamojszczyzny. Okupanci, w ramach opartego o nazistowskie teorie rasowe Generalnego Planu Wschodniego, postanowili całkowicie wysiedlić ludność słowiańską z Europy Wschodniej, a na jej miejsce sprowadzić Niemców. Zamojszczyznę jako teren, z którego miały rozpocząć się wysiedlenia, wskazał sam szef SS Heinrich Himmler. Nie był to przypadkowy wybór: gleba w tych stronach była niezwykle urodzajna, co było szczególnie korzystne dla gospodarki III Rzeszy. Ponadto osiedlenie tam Niemców znacząco utrudniłoby działalność partyzantki w licznych lasach.

Do realizacji planu przystąpiono w listopadzie 1942 roku. Z Zamojszczyzny wysiedlono około 110 tysięcy osób, które trafiły do obozów koncentracyjnych lub zostały wywiezione na roboty przymusowe. W czasie akcji spacyfikowano 115 miejscowości. Najbardziej brutalny przebieg miała pacyfikacja wsi Sochy w gminie Zwierzyniec przeprowadzona 1 czerwca 1943 roku.

Wiosną 1943 roku podwyższono kontyngenty dla chłopów z gminy Zwierzyniec, na terenie której były położone Sochy. Ich wysokość została ustalona na tak wysokim poziomie, że rolnicy mieli problemy z ich dostarczeniem niemieckim władzom. Ponadto do lokalnych władz wpłynął donos o tym, że mieszkańcy Soch pomagają partyzantom.

Przebieg zbrodni

Pluton egzekucyjny, w skład którego wchodzili głównie niemieccy policjanci z Schutzpolizei z Zamościa i oddział SS wjechał do wsi rankiem 1 czerwca. Wcześniej część oddziału obsadziła zbocza doliny, w której leżała wieś. Miejscowość została otoczona szczelnym kordonem. Chłopi, widząc zbliżających się Niemców, zaczęli w pośpiechu pakować swój dobytek, będąc przekonani, że właśnie następuje wysiedlenie.

- Nigdzie wcześniej nie było w okolicy takiego przypadku, żeby Niemcy spacyfikowali całą wieś. Myśleliśmy, że może nas wywiozą. Później usłyszeliśmy strzały. Nie byliśmy na to przygotowani - wspominała po latach dla Polskiego Radia Bronisława Szawara, która w chwili popełnienia zbrodni miała 15 lat.


Posłuchaj
13:06 wieś sochy.mp3 Bronisława Szawara mówiła o pacyfikacji jej rodzinnej wsi w audycji Bogusława Czajkowskiego "Wieś Sochy - pacyfikacja Zamojszczyzny". (PR, 12.11.1971)

 

W pierwszej kolejności ogień otworzyły oddziały niemieckiej policji. Systematycznie mordowano wszystkich mieszkańców, bez względu na ich wiek i płeć. Domy podpalano wraz ze znajdującymi się tam rannymi. Zdarzało się, że do płomieni wrzucano złapanych na ulicy ludzi. Na miejscu ginęły cały rodziny.

Niektórzy próbowali ukrywać się w zbożu. Po dwóch godzinach akcji policja i SS wycofała się ze wsi. Ocalali zaczęli wychodzić ze swych kryjówek i poszukiwać bliskich. Wtedy nadleciało kilka niemieckich samolotów, z których strzelano do pozostających na polach.

- Wyjechaliśmy furmanką ze wsi, w miejsce, gdzie rosło żyto. Ojciec zatrzymał konia i powiedział, żebyśmy pojedynczo schowali się w zbożu. Jednak baliśmy się rozdzielenia i położyliśmy się przytuleni do mamy - mówiła Bronisława Szawara. - Przez żyto zauważyłam, że zbliża się do nas Niemiec. Podszedł do nas i odrzucił siostrę od mamy. Potem wycelował karabin w jej stronę. Nawet nie słyszałam jęku. Później strzelił do mnie. Zakryłam oczy dłonią. Kula przeszła przez rękę i nic nie uszkodziła.

Wieś została doszczętnie spalona. Według szacunków historyków w wyniku niemieckiej pacyfikacji zginęło około 180 osób. Zbrodnię przeżyło kilkudziesięciu mieszkańców wsi. W większości trafili oni później do obozu przejściowego w Zamościu, skąd zostali wywiezieni na roboty przymusowe do Niemiec.

seb/im

Źródła: Stanisław Durlej, Janusz Gmitruk, Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej w latach 1939-1945. Wspomnienia, pamiętniki i relacje, 2008; Józef Fajkowski, Jan Religa, Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej 1939-1945, wyd.1981

Czytaj także

Niemcy nie mieli litości podczas pacyfikacji Zamojszczyzny

Ostatnia aktualizacja: 24.06.2018 06:04
- Siostra trzymała mamę za szyję. Niemiec złapał ją za rękę i odrzucił w żyto. Wycelował karabin i strzelił do mamy, drugi strzał oddał do mnie, trzeci do brata. Tatę też zabili - wspominała bohaterka reportażu, która cudem przeżyła pacyfikację wsi Sochy na Zamojszczyźnie.
rozwiń zwiń