"Około godziny dziesiątej ukazał się oddział odświętnie ubranej jazdy, asystujący senatorom i hetmanowi, który jechał we wspaniałej karocy, zaprzężonej w sześć białych koni. Za nim, w następnym pojeździe ciągnionym również przez sześć rumaków, siedzieli trzej dostojni jeńcy hetmana: car Wasyl Szujski i jego bracia: Dymitr, nieszczęsny wódz spod Kłuszyna, oraz Iwan. Za rodziną carską jechał następny oddział jazdy, kończący paradę. Tłum mieszczan i szlachty wiwatował na cześć zwycięzcy, biły dzwony, strzelały rusznice i muszkiety" barwnie opisywał tę chwilę historyk Leszek Podhorodecki.
Zdetronizowanego i pojmanego cara przywieziono na Zamek Królewski w Warszawie, przed oblicze króla, posłów i senatorów. Głos zabrali hetman Stanisław Żółkiewski, wódz zwycięskiej interwencji w Rosji i - w imieniu monarchy - kanclerz Feliks Kryski. Upokorzony car i jego bracia oddali czołobitny hołd polskiemu królowi i ucałowali jego rękę. Przyrzekli przy tym wierność władcy Rzeczpospolitej i nienaruszalność granic polsko-rosyjskich.
Wielka smuta i dymitriady
Przyczyn kryzysu państwa moskiewskiego trzeba szukać w śmierci cara Iwana IV Groźnego. Choć na tronie zasiadał syn Iwana, Fiodor, faktyczną władzę w państwie dzierżył potężny bojar Borys Godunow. Po śmierci ostatniego Rurykowicza mężczyzna sam zasiadł na kremlowskim tronie. Przeciwko możnowładcy szybko zawiązała się bojarska opozycja. Państwo było słabe. W tej sytuacji, zbiegiem okoliczności, który do dzisiaj wzbudza wątpliwości historyków, na ziemiach polskich "odnalazł się" Dymitr, rzekomy młodszy syn Iwana IV Groźnego i prawowity dziedzic tronu.
Samozwaniec, bo taki przydomek otrzymał pretendent do moskiewskiego tronu, uzyskał oficjalne poparcie swoich starań od polskich możnowładców, nieoficjalne zaś - także od polskiego króla. Władza Dymitra była jednak równie chwiejna, jak poprzednio Borysa Godunowa. Na czele kolejnego spisku bojarów stanął Wasyl Szujski. Jego poplecznicy zamordowali Samozwańca i osadzili go na tronie.
- Władza Szujskiego była jednak słaba. Pojawiali się kolejni "Dymitrowie". Policzyłem kiedyś, że było ich piętnastu! - mówił Jacek Komuda, historyk i pisarz, w audycji Tadeusza Płużańskiego. Posłuchaj całego nagrania.
20:30 00ea790c.mp3 Hołd Szujskich. Rozmowa Tadeusza Płużańskiego z Jackiem Komudą. (PR, 18.10.2017)
Bitwa pod Kłuszynem
Chaos za wschodnią granicą nie umknął uwadze króla Zygmunta III Wazy. Monarcha zdecydował się poprzeć kolejnego "cudownie ocalonego Dymitra", choć nie było już wątpliwości, że to hochsztapler - sam Stanisław Żółkiewski pisał o nim, że w niczym nie przypominał poprzednika, poza tym, że był człowiekiem. Król widział w podporządkowaniu Rosji szansę na odzyskanie szwedzkiego tronu, który mu się prawnie należał, a z którego zrzucili go szwedzcy możni - połączone siły Rzeczpospolitej i Rosji byłyby siłą nie do powstrzymania.
Pretekst do interwencji dał sam Szujski, wiążąc się sojuszem ze Szwecją, z którą Rzeczpospolita toczyła wówczas wojnę. Już w 1609 roku wojska polsko-litewskie zaczęły oblężenie Smoleńska. Rosjanie, wspierani przez Szwedów, odpowiedzieli mobilizacją wielkiej armii, która ruszyła na spotkanie Polakom. Dowodzący oblężeniem hetman Żółkiewski, obawiając się okrążenia przez wojska nieprzyjaciela z jednej i załogę smoleńskiej twierdzy z drugiej strony wyruszył w pole z większością swoich sił.
Bitwa pod Kłuszynem, mimo liczebnej przewagi przeciwnika, okazała się jednym z najbardziej spektakularnych zwycięstw w historii polskiego oręża. Rosyjska armia, właściwie jedyny gwarant władzy Szujskiego, poszła w rozsypkę. Jej dowódca, brat cara Dymitr, musiał salwować się ucieczką do Moskwy. W pogoń za nim ruszył Żółkiewski, wzmocniony o oddziały rosyjskie, które przestały popierać Szujskiego i przeszły na stronę Polaków.
Upadek Szujskich
Klęska pod Kłuszynem skompromitowała cara i uaktywniła jego wrogów wewnętrznych. Gdy Żółkiewski stanął 3 sierpnia 1610 u bram Moskwy, Wasyl Szujski był już zdetronizowany i osadzony w klasztorze przez własnych dworzan. Tymczasową władzę przejęła rada siedmiu najbardziej wpływowych bojarów. Możnowładcy widzieli, że polska armia jest witana w stolicy przez lud jak wyzwoliciele i szansa na spokój wewnętrzny, dlatego postanowili pertraktować z najeźdźcą. Ustalono, że Rzeczpospolita zwróci Rosji zdobyte dotąd twierdze, a polski królewicz Władysław zostanie nowym carem. Na Kremlu miała pozostać polska załoga.
Polacy przez dwa lata panowali w Moskwie. Rozluźnienie obyczajów załogi, sprzeciw króla Zygmunta III wobec rosyjskiego wymogu przejścia jego syna na prawosławie i kolejny spisek bojarski doprowadziły do buntu.
- Z jednej strony byliśmy panami Moskwy, większość miast przyjęła władzę królewicza Władysława. Problem polegał na tym, że Zygmunt III Waza nie puścił do Rosji swojego syna, który miał przyjąć prawosławie i objąć rządy – mówił gość Tadeusza Płużańskiego. – Zygmunt zmienił umowę, którą Żółkiewski podpisał z bojarami. Sam siebie ogłosił regentem, do czasu uzyskanie pełnoletności przez Władysława. Rosyjska szlachta tego jednak nie zaakceptowała, poczuła się oszukana.
Polacy na Kremlu zostali zmasakrowani w 1612 roku. Bojarzy na nowego cara wybrali Michała Romanowa, który dał początek dynastii rządzącej Rosją przez kolejnych trzysta lat.
A co z samym byłym carem? Wasyl Szujski zmarł w polskiej niewoli, w Gostyninie 22 września 1612 roku. W niespełna tydzień po jego śmierci zmarli także: jego brat, Dymitr wraz z żoną, Katarzyną. Najbardziej prawdopodobnym powodem ich śmierci była zakaźna choroba, choć nagły zgon trzech członków rodziny Szujskich zbudził podejrzenia, że padli oni ofiarami otrucia.
bm