Karin Stanek. Gwiazda polskiego bigbitu
10 lat temu odeszła od nas jedna z największych gwiazd polskiego bigbitu, wspaniale zwariowana na estradzie Karin Stanek. W latach 60. i 70. jej przeboje śpiewali prawie wszyscy.
2021-02-15, 05:35
Odeszła cicho 15 lutego 2011 roku, walcząc z ciężkim zapaleniem płuc, w szpitalu w Wolfenbüttel w Niemczech (Dolna Saksonia), gdzie w 1977 roku wyemigrowała do mieszkającej tam rodziny.
Karin Stanek i Czerwono-Czarni
Była uwielbiana przez miliony młodych ludzi w 60. latach XX wieku, które określa się najbardziej gorącym okresem muzyki rozrywkowej w powojennej Polsce.
Chyba nie ma nikogo, kto z tamtych czasów nie pamiętałby takich piosenek jak: "Malowana piosenka" znana także z tytułu "Malowana lala", "Chłopiec z gitarą", "Jedziemy autostopem", "Jimmy Joe" czy "Wala twist". W latach 60. i 70. przeboje te śpiewali prawie wszyscy. Były one stałym repertuarem radiowych programów muzycznych.
Posłuchaj
REKLAMA
Utwory te Karin Stanek śpiewała wraz z zespołem Czerwono-Czarni którzy przyjęli ją do zespołu po znanym konkursie poszukującym młodych talentów. W tym konkursie na słynnym I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie w 1962 roku swoje kariery, oprócz Karin Stanek, rozpoczęli także inni wybitni i słynni w późniejszych latach wykonawcy: Czesław Niemen - wtedy jeszcze Czesław Wydrzycki, Helena Majdaniec, Niebiesko-Czarni, Wojciech Gąssowski czy Krzysztof Klenczon.
Największe sukcesy
Karin Stanek przyszła na świat w Bytomiu 18 sierpnia. Co do roku panują pewne rozbieżności, do których w późniejszych latach przyznała się już dojrzała wokalistka. Kroniki mówią, że był to rok 1943, ale według słów Stanek data ta to efekt jej fałszerstwa. Faktycznym rokiem przyjścia na świat był 1946, a młoda Karin - to było jej prawdziwe imię - dodała sobie w metryce trzy lata, by móc wcześniej podjąć pracę zarobkową, dzięki której mogła pomagać pełnej rodzeństwa rodzinie. Tak też się stało i jeszcze przed rozpoczęciem kariery wokalnej była gońcem w przedsiębiorstwie węglowym.
Muzycznie była absolutnym samoukiem i pierwsze kroki robiła wraz z amatorskimi zespołami śląskimi. Dopiero zakwalifikowanie się do konkursu piosenki organizowanym przez Polskie Radio na Śląsku (1961) pozwoliło jej na wzięcie udziału we wspomnianym wcześniej słynnym festiwalu w Szczecinie. O ile w latach 60. jako wokalistka Czerwono-Czarnych święciła największe sukcesy, a prawie każda piosenka stawała się przebojem, o tyle w latach 70. już po rozstaniu z zespołem jej kariera solowa nieco przygasła. Jak wspominają obecne media prasa i środowisko muzyczne nie były jej już tak przychylne. W latach 1975 - 1977 skupiła się na występach zagranicznych, m.in. w USA i w Niemczech Zachodnich.
Powrót po latach
Do Polski wróciła dopiero na pojedyncze koncerty z początkiem lat 90. XX wieku, po 15-letniej przerwie. Pamiętne są jej dwa koncerty w Operze Leśnej w Sopocie - najpierw jako jedna z legend polskiego rocka, a rok później, w 1992, świętowała 30. lecie kariery artystycznej. Występy te spotkały się z niezwykle entuzjastycznym przyjęciem. Dlatego też lata 90. przyniosły częstsze wizyty w kraju, występy w programach telewizyjnych, nagrywanie nowych wersji starych hitów. Często też koncertowała w kraju, stale jednak mieszkając w Niemczech.
REKLAMA
Co miłe, jej rodzinne miasto Bytom wielokrotnie uhonorowało Karin choćby odznaką za szczególne zasługi dla miasta podczas obchodów 750-lecia, jej imieniem nazwano także plac przed Centrum Kultury, a w 2013 roku postawiono tam jej pomnik.
Także jej wieloletnia przyjaciółka i menedżerka w latach kariery solowej, Anna Kryszkiewicz, wydała w 1992 roku pięknie spisaną biografię pt. "Karin Stanek. Autostopem z malowaną lalą". Książka miała wiele wznowień i co ważne, jej treść została w całości autoryzowana przez wybitną piosenkarkę. Kryszkiewicz uczestniczyła także w odsłonięciu jej Gwiazdy w Alei Gwiazd polskiej piosenki w Szczecinie.
Maciek Kancerek na stronach Polskiego Radia tak pięknie opisywał tę wybitną artystkę w pośmiertnym artykule 18 lutego 2011 roku: "Charyzmatyczna dziewczyna o dziecięcej twarzy, uderzająco skromna i grzeczna. W jej dłoniach gitara - większa od niej. Niesamowita energia, taniec, śpiew, gra. Karin kochała publiczność, a publiczność kocha Karin. Piosenkarka wiecznie miała uśmiech dla swoich fanów, dla całego świata. Scena to był jej żywioł, nigdzie indziej nie czuła się tak dobrze. Tak było na samym początku, tak było do dziś".
PP
REKLAMA
REKLAMA