Ocalony
W czasie II wojny światowej mieszkał wraz z rodziną w krakowskim getcie. Później trafił do obozów koncentracyjnych, przebywał m.in. w Płaszowie i Auschwitz Był jednym z najmłodszych uratowanych więźniów. Znalazł się na słynnej "liście Schindlera".
Horowitz w publicznych wypowiedziach nie wracał do tych czasów zbyt często. ‒ Każdy z nas ma ciekawą historię do opowiedzenia. Jestem jednym z tych, którzy mogliby na ten temat coś powiedzieć, ale raczej zostawiam to dla siebie, poza rodziną i najbliższymi, którzy wiedzą to, co należy na ten temat ‒ wyjaśniał Ryszard Horowitz w rozmowie z Haliną Ostas.
13:38 1ryszard horowitz___24_07_v_tr_0-0_99485128891d38a[00].mp3 "Ryszard Horowitz" ‒ audycja Haliny Ostas z cyku "Gość Programu" (PR, 07.12.2007)
O roli pamięci i jej przetwarzaniu w sztuce w kontekście Ryszarda Horowitza mówił reżyser Andrzej Wajda. Niezwykle wysoko cenił postawę Horowitza, jego wysoką samoświadomość. ‒ Horowitz należy do tych ludzi, których cenię najwyżej, tzn. takich, którzy mało mówią o sobie ‒ opowiadał Andrzej Wajda w audycji Anny Fuksiewicz z cyklu "W roli głównej". ‒ Są tacy, którzy wyrzucają wszystko z siebie i potem nie maja nic do powiedzenia, a są artyści, którzy zatrzymują to dla siebie i z tego dopiero tworzą sztukę, która przeraża, zadziwia i zdumiewa.
46:38 ryszard horowitz___769_04_iv_tr_0-0_9979200888d24b0[00].mp3 "Ryszard Horowitz" ‒ audycja z cyklu "W roli głównej". Gośćmi Anny Fuksiewicz byli m.in. Ryszard Horowitz, Andrzej Wajda i Wojciech Prażmowski. (PR, 20.06.2004)
Zaczęło się od malarstwa
Horowitz podejmował swoje pierwsze próby fotograficzne, mając kilkanaście lat, ale początkowo postanowił rozwijać się w kierunku malarstwa. Ukończył liceum plastyczne oraz Akademię Sztuk Pięknych. ‒ Za czasów studium w liceum sztuk pięknych w Krakowie, nie tylko chciałem być malarzem, ale i nim byłem. Studiowałem rysunek i malarstwo. Po ukończeniu tego liceum zostałem przyjęty na katedrę malarstwa ASP ‒ mówił Ryszard Horowitz.
Przez wiele lat był związany z Krakowem, uważanym w latach 50. i 60. za centrum awangardowej sztuki. Przyjaźnił się z artystami z Piwnicy pod Baranami, w której spędzał cały swój wolny czas. ‒ Mieszkałem przez wiele lat w samym sercu rynku, naprzeciwko ratusza. Miałem wspaniały widok na miasto, byłem w otoczeniu niezwykle ciekawej, zaczarowanej architektury ‒ wspominał Ryszard Horowitz. ‒ Dopiero po wielu latach podróży odkryłem, jakie znaczenie miało dla mnie przebywanie w tej oazie wielkiej architektury i tego zaczarowanego miasta.
W 1959 roku Horowitz wyjechał do Nowego Jorku. Rozpoczął tam studia w Pratt Institute. Poznał wtedy jednego z swoich mistrzów, fotografa Richarda Avedona. Pomagał mu m.in. w sesji zdjęciowej Salvadora Dalego. Następnie pracował w agencjach reklamowych. Po pewnym czasie postanowił założyć własną agencję fotograficzną, w projektach której mógłby dawać wyraz swojemu indywidualnemu stylowi.
Początki nowych technologii
Wielkie emocje w Horowitzu wzbudził pierwszy kontakt z komputerem, który miał miejsce w Hamburgu. Artysta, dzięki pomocy Zbigniewa Rybczyńskiego, odwiedził tam studio technik cyfrowych, które miało dostęp do prototypu komputera, dostosowanego do obróbki zdjęć fotograficznych. ‒ To była połowa lat 80., prehistoria, jeśli chodzi o obróbkę obrazu cyfrowego. Od lat interesowała mnie fotografia elementowa i uczyłem się składania zdjęć w ciemni ‒ mówił Ryszard Horowitz. ‒ Wyjechałem z teczką materiałów, aby postarać się rozwiązać problemy natury technicznej, przez które nie byłem w stanie przebrnąć w ciemni.
"Alicja w krainie czarów" była pierwszym zdjęciem, które Horowitz tworzył przy użyciu komputera. Efekt przedstawiał młodą dziewczynkę bawiącą się z kotem i był połączeniem dwóch innych fotografii. Kot na fotografii, którą artysta chciał się posłużyć, miał zasłonięte jedno ucho przez rękę człowieka, co było niezgodne z zamysłem Horowitza. ‒ Z łatwością przy pomocy operatora, bo wtedy nie miałem pojęcia, jak to się robi, wkleił tam drugie ucho ‒ opowiadał Ryszard Horowitz.
Rozwój fotografii cyfrowej dał artystom całkowicie nowe możliwości niż te, które oferowała fotografia analogowa. Jednocześnie używanie nowych technik w sztuce często spotykało się z nieprzychylną oceną. ‒ Niebezpieczeństwo polega na tym, że ludzie zbyt często porównują jedno z drugim ‒ mówił Ryszard Horowitz. Dla mnie komputer jest fenomenalnym narzędziem. Jest to inny środek przekazu niż praca w ciemni. Należy go najpierw opanować, a dopiero później krytykować.
Surrealista z Krakowa
Horowitz nie był zainteresowany fotografią tradycyjną, która ogranicza się jedynie do utrwalania danych sytuacji przed obiektywem. Traktował ją jako narzędzie do przekazywania fantazji oraz artystycznego zamysłu. Jego prace polegały na wyjmowania pewnych fragmentów zdjęcia i zamienianiu ich na coś innego. ‒ To nie wyglądało jak wycinanka czy kolaż, a zdjęcie, z tym że nie było już prawdziwą rejestracją rzeczywistości, tylko składało się z elementów, które były prawdziwe ‒ opowiadał Ryszard Horowitz.
W swoich pracach podejmował eksperymenty z różnymi technikami oraz gry z formami, wypracowanymi przez surrealistów. Od wielu lat interesowała go fotografia złożona, nazywana również elementową. ‒ Jestem fotografem przedmiotów, które nie są dostrzegalne w powszednim życiu, stąd utrwalanie przy pomocy różnych urządzeń ‒ mówił Ryszard Horowitz.
Krytycy za wyróżniki uniwersalnego stylu Horowitza uważają specyficzny dobór elementów, sposób kompozycji oraz technikę zakłóconej perspektywy. Jednak sam artysta dystansował się od tego typu klasyfikacji. ‒ Staram się być sobą, jak tylko mogę. Nie analizuję swojej twórczości do tego stopnia, żebym narzucał jakieś definicje czy też określenia ‒ opowiadał Ryszard Horowitz. – Najczęściej motywuję się potrzebą tworzenia i pracy.
Wysoka świadomość artystyczna
Horowitz sam siebie określił fotokompozytorem, a nie fotografikiem. Ta ostatnia nazwa wydawała mu się nazbyt pretensjonalny. ‒ Fotografik jest wynikiem kultury komunistycznej, która ustawiała ludzi właśnie według tytułów. Fotografem był przeciętny pstrykacz, a fotografikiem był ktoś, kto miał dyplom i był przyjęty do związku fotografików ‒ mówił Ryszard Horowitz.
Uważał dobrze ugruntowaną wiedzę i zdobyty warsztat za elementy niezbędne artyście, ale do momentu, gdy nie zaczną być przeszkodą, utrudnieniem. Nie mogą hamować procesu twórczego i dyktować, jak w instrukcji, kolejnych kroków niezbędnych do ukończenia dzieła.
Unikalny styl Horowitza zyskał międzynarodowe uznanie, czego świadectwem są liczne wystawy prac i nagrody. Artysta otrzymał m.in. w 1982 roku nagrodę za najlepszą kampanię reklamową samochodu, a rok później przyznano mu tytuł amerykańskiego fotografa roku magazynu "Adweec". Jego praca "Ptak II" dostało nagrodę najlepszego zdjęcia roku według Amerykańskiego Stowarzyszenia Fotografów Reklamowych.
Odniesione sukcesy motywowały artystę do kolejnych prac twórczych. ‒ Zawsze uśmiechnięty, kochający życie i to co robi. Sława nie zawróciła mu w głowie, jest najnormalniejszy z normalnych, po tym się poznaje klasę i wartość człowieka ‒ tak Fotograf Wojciech Prażmowski opowiadał o swoim wieloletnim przyjacielu.
wp/jp