Całkowicie nowy gmach, powstały w Warszawie u zbiegu ulic Jasnej, Moniuszki i Sienkiewicza, z tym pierwszym koncertem stał się najważniejszym ośrodkiem muzycznym, najpierw w zaborze rosyjskim, a później w II Rzeczypospolitej. Zanim jednak rozbrzmiały dźwięki koncertu, a pierwszym dyrygentem i dyrektorem artystycznym zarazem został słynny Emil Młynarski, natomiast najważniejszym solistą tego wydarzenia stał się Ignacy Jan Paderewski, miały miejsce wydarzenia zgoła niemuzycznego charakteru. Piękny gmach najpierw poświęcono, by dobrze służył polskiej muzyce w szczególe i rozwojowi kulturalnemu w ogólności.
Gmach na miarę Europy
Jak opisywała Karolina Beylin w swojej książce o Warszawie w latach 1900-1914, można było odnieść wrażenie, że oto przenieśliśmy się gdzieś w okolice europejskich ośrodków kultury i muzyki. Tak gmach ten przypominał najbardziej Operę Paryską, a historia jego prezentacji przedstawiała się następująco: "Budowę gmachu Filharmonii ukończono już w końcu września. Warszawa biegła podziwiać odsłonięte z rusztowań trzy frontowe fasady: od Moniuszki, Nowosiennej i od terenu byłego szpitala Dzieciątka Jezus, przez który to biec będzie nowa ulica Jasna. Gdy zdjęto rusztowania, ukazały się też na wysokości pierwszego piętra figury Mozarta, Beethovena, Chopina i Moniuszki. Były to rzeźby Stanisława Romana Lewandowskiego oraz Władysława Mazura".
Tak widziano Filharmonię z zewnątrz, ale wystarczyło wejść do środka, by te pierwsze wrażenia jeszcze bardziej spotęgować. Beylin pisze dalej: "Ci szczęśliwi, których wpuszczona do wnętrza, podziwiali strop z freskami o tematyce muzycznej Jana Strzałeckiego w sali koncertów oraz w foyer plafon Zdzisława Jasińskiego, przedstawiający scenę ludową z lirnikiem i grającymi na harfach aniołami. Najbardziej podobało się namalowane nad estradą panneau Henryka Siemiradzkiego". To w owym foyer odbyła się główna ceremonia poświęcenia gmachu Filharmonii.
Projekt budynku Filharmonii Warszawskiej autorstwa Karola Kozłowskiego. Fot.: Polona.pl/dp
Uroczyste otwarcie
"Kurjer Poranny" z 6 listopada 1901 roku tak opisywał te znaczącą ceremonię: "Wczoraj, o godz. 1 po południa, odbył się akt poświecenia Filharmonji, którego dokonał J. E. biskup i sufragan warszawski [Kazimierz] Ruszkiewicz, w otoczeniu 16 księży z viceregensem seminarjura księdzem [Stanisławem] Gallem na czele. Spotkany przez duchowieństwo, ks. biskup przeszedł na pierwsze piętro do foyer i gdzie przy prowizorycznym ołtarzyku przybrał szatr biskupi i przy śpiewie odpowiednich psalmów, poprzedzany przez duchowieństwo, obszedł sale, korytarze wokoło, święcąc gmach cały.” Następnie zebrani wrócili do foyer i po „krótkich modłach, J. E. ks. biskup przemówił do obecnych, życząc, aby jak najpomyślniej rozwijała się muzyka w nowym budynku, wzniesionym ku ozdobie miasta i chwały kraju".
Warto dodać, że wśród obecnych znaleźli się członkowie zarządu Filharmonii, na czele których stali prezes Leopold Kronenberg oraz wiceprezes książę Stefan Lubomirski. Dość licznej publiczności dopełniali, oprócz oczywiście dziennikarzy, także wykonawcy budynku, reprezentacyjna część członków orkiestry, "kilkunastu lutnistów łódzkich i oraz administracja Filharmonii na czele ze swym dyrektorem [Aleksandrem] Rajchmanem, którego mieszkanie, znajdujące się w tym budynku, też poświecił ks. biskup Ruszkiewicz". Wielu z założycieli tej wspaniałej instytucji miało pojawić się dopiero przed wieczornym koncertem inauguracyjnym. Wśród nich warto wymienić całą grupę założycielską, którą stanowili: Natalia, Stefan i Stanisław Lubomirscy, Maurycy i Tomasz Zamoyscy, Władysław Tyszkiewicz, Leopold Julian Kronenberg, Ludwik Grossman, Emil Młynarski, Aleksander Rajchman i Marian Sokołowski.
Budowniczych przygotowano żetony pamiątkowe, akcjonariusze otrzymali złote żetony uprawniające do zajmowania dożywotnio foteli. Żetonów tych przygotowano siedemdziesiąt parę sztuk. Ciekawym wydarzeniem było też wręczenie przez architektów Karola Kozłowskiego i Izydora Pianka, na zakończenie ceremonii poświęcenia, klucza z brązu ułożonego na atłasowej poduszce prezesowi Leopoldowi Kronenbergowi.
Pierwszy koncert
Według pierwszych relacji koncert tego pamiętnego wieczoru wypadł niezwykle okazale, choć niektórzy krytykowali, że cała ceremonia trwała zbyt długo, a wypełniona po brzegi sala wręcz "gotowała się wrażeniami". Beylin dodaje jeszcze garść informacji: "Goście w przerwie pomiędzy poszczególnymi częściami koncertu przypominali sobie dzieje rodzenia się Filharmonii z pomysłu redaktora »Echa Muzycznego« Aleksandra Rajchmana, który został obecnie dyrektorem tej instytucji, gdy kierownikiem artystycznym był pan Emil Młynarski, równie zasłużony w swoim czasie przy tworzeniu Towarzystwa Akcyjnego dla budowy Filharmonii. Rajchman z Młynarskim wciągnęli w Towarzystwo Akcyjne Paderewskiego oraz bankiera Leopolda Kronenberga, który kupił poszpitalny plac pod budowę gmachu. Budowa nie trwała długo: rozpoczęta w lutym 1900 roku teraz oto została ukończona".
Całość tego wieczoru została uświetniona występem przyszłego męża stanu Ignacego Jana Paderewskiego. Zygmunt Noskowski, z "Kurjera Porannego" - wydanie z 7 listopada - tak opisuje te potężne wrażenia: "Gdy Paderewski zasiadł do przepysznego Steinwaya, gdy wgrał się w swój własny utwór, gdy zaczął obok wyrzucania świetnych biegników i oktaw rozwijać myśl przewodnią swego koncertu, wtedy wirtuozostwo jego, tak potężne zresztą, drobnieć poczęło wobec tego, te za każdym okresem wybijało się, wyłaniało się jeszcze coś potężniejszego. Oto do słuchaczy przemówił – muzyk. W słowie tem mieści się wszystko! Mówi ono więcej, niż najwyższe pochwały i zachwyty".
Raut u Kronenberga
Beylin dorzuca jeszcze kilka faktów na zakończenie tego dnia: "Po uroczystym koncercie, otwierającym życie Filharmonii, odbył się raut w salonach barona Kronenberga w jego pałacu na Mazowieckiej, jeden z tych rautów, o których długo mówiło całe miasto". Natomiast "Kurjer Poranny" uściśla: „Po koncercie odbyło się przyjęcie w pałacu barona L. Kronenberga, w którem wzięło udział około 400 osób, przeważnie przedstawicieli świata artystycznego i literackiego oraz gości przybyłych do Warszawy na otwarcie Filharmonji. Zaproszonych witał u wierzchu schodów gospodarz. W chwili przybycia Paderewskiego ozwały się na powitanie ogólne oklaski, a p L. Kronenborg w pięknem przemówieniu wzniósł toast na cześć sztuki i artystów. Z kolei zaproszeni przeszli do salonów od strony ulicy Królewskiej, gdzie przy 4 stolach zastawiono wieczerzą à la fourchette".
Tak oto miał się dzień 5 listopada zapisać w historii wspaniałej instytucji, której obecna nazwa przybrała zgoła Narodowe barwy. Dość powiedzieć, że w miejscu tym, zarówno w gmachu z pierwszego okresu do II wojny światowej, jak i w czasach obleczonych w socrealistyczną w wyrazie "klockowatą" budowlę powojenną, stojącą i działającą do tej pory, pojawiali się z koncertami najwięksi muzycy świata - gościliśmy w Filharmonii kompozytorów, dyrygentów, solistów, orkiestry całe i śpiewaków, których wymienić tutaj miejsca jest za mało. Wystarczy, do czego zachęcamy gorąco, odwiedzić oficjalne strony Filharmonii, dorzucając do tego pełne nazwisk i nazw noty z różnych portali informacyjnych. Każdy powinien też choć raz w życiu odwiedzić osobiście tę niewątpliwie największą świątynię muzyki w Polsce.
PP