Czekając aż się zacznie życie
źle się starzejemy przyjaciele
z głową wstecz obróconą nie zdążymy
Schodzimy z wolna z twarzą starych dzieci
młodością poorani głodami niesyci
zdziwieni
że raz jeszcze nikt nie ocaleje
Anna Kamieńska, z wiersza "Do przyjaciół"
28:51 anna kamieńska___d 40220_tr_0-0_d50d66d0[00].mp3 "Wspominamy debiuty". Z Anną Kamieńską rozmawia Władysław Lech Terlecki (PR, 1979)
14:31 anna kamieńska___c 12569_tr_0-0_d50cf51b[00].mp3 "Zwierzenia wieczorne". Z Anną Kamieńską rozmawia Jerzy Pytlakowski (PR, 1974)
Lublin Czechowicza pełen
- Moje pierwsze, właściwie dziecinne jeszcze wiersze, były drukowane przez Józefa Czechowicza w "Płomyczku" - wspominała w Polskim Radiu Anna Kamieńska swój bardzo wczesny, bo w wieku lat nastoletnich, debiut.
Czechowicz, poeta i redaktor z Lublina, pojawił się tu nie bez przyczyny. Anna Kamieńska urodziła się w 1920 roku w Krasnystawie, zatem to leżący nieopodal Lublin i jego środowisko literackie było dla młodziutkiej poetki pierwszym punktem odniesienia.
Debiut właściwy nastąpił już po wojnie, w 1945 roku, w tomie "Wybór poezji młodych poetów lubelskich". Sam czas II wojny Anna Kamieńska spędziła w Lublinie (w latach 1937-39 uczęszczała do Liceum Pedagogicznego w Warszawie).
- Okupacja to był okres intensywnego przygotowania się do twórczości. Spotykałam się z kolegami, z Julią Hartwig czy z Zygmuntem Kałużyńskim, pokazywaliśmy sobie swoje utwory - opowiadała Anna Kamieńska. Jak podkreślała, w Lublinie panowała wówczas "aura czechowiczowska". Co więcej, poetka doskonale pamiętała ten tragiczny 9 września 1939, dzień, w którym w skutek niemieckiego bombardowania na miasto zginął Czechowicz.
Źródła i inspiracje
Dwa nurty zasilały początkowo twórczość Anny Kamieńskiej. Z jednej strony była to ówczesna polska awangarda ("kiedy mieszkałyśmy razem z Julią Hartwig, wisiały w naszym pokoju aforyzmy wybrane z wierszy Juliana Przybosia - nad moim łóżkiem widniał ten: "sprawdzać szeptem wyraz ostatni"), z drugiej: poezja antyczna.
- Zdawałoby się, że poezja awangardowa jest czymś bardzo odległym od klasycznej. Jednak wydaje mi się, że zarówno jedna, jak i druga dały mi coś wspólnego: przekonanie o ważności każdego słowa - tłumaczyła Anna Kamieńska.
Fascynacja tradycją antyczną ("zaczytywałam się w Horacym, Wergiliuszu, Owidiuszu") sprawiła, że poetka wybrała studia filologii klasycznej. Po ich ukończeniu Anna Kamieńska zaczęła współpracę z wieloma pismami społecznymi i literackimi: z tygodnikiem "Wieś", z miesięcznikiem "Twórczość" czy "W Drodze".
Kontakty ze środowiskiem skupionym wokół "Wsi" wiązały się z zainteresowaniami kulturą ludową. - W poezji z tego nurtu bliskie jest mi pojawianie się spraw egzystencjalnych, powszechnych i najważniejszych: życia i śmierci. W języku ludowym to wszystko jest jakby w pierwotnej, czystej formie - mówiła poetka w Polskim Radiu.
Przywołana tematyka ludzkiej egzystencji stała się, jak się miało okazać, dominantą całej, rozpisanej na cztery dekady twórczości Anny Kamieńskiej. Twórczości, w której "sprawy najważniejsze: życie i śmierć" opisywane być zaczęły w pewnym momencie w perspektywie głęboko filozoficznej, a przede wszystkim: religijnej.
Ów moment wiązał się ściśle z biografią poetki.
***
Czytaj także:
***
Małżeństwo poetów
W 1948 roku Anna Kamieńska wyszła za mąż za poetę i tłumacza Jana Śpiewaka. Anna i Jan wspólnie przekładali bułgarskie pieśni ludowe, lirykę rosyjską i serbsko-chorwacką, prowadzili liczne prace redakcyjne książek.
- Rodzice mieli swój pokój, w którym pracowali: mama przy swoim czarnym biureczku, ale ojciec właściwie cały czas chodził i mówił do siebie to, co chciał napisać. Oni byli jakby w innej rzeczywistości - wspominał w radiowej Dwójce prof. Paweł Śpiewak, syn obojga poetów.
Prof. Śpiewak, opowiadając o rodzicach, przypominał między innymi o ogromnym, wielojęzycznym dorobku translatorskim jego matki. - Moja mama miała wykształcenie klasyczne, znała łacinę perfekcyjnie i to był jej ukochany język. Hebrajskiego zaś nauczyła się od mojego teścia Szymona Datnera, który przychodził do niej dwa razy w tygodniu i przez trzy godziny uczył ją. Opanowała ten język na tyle dobrze, że mogła tłumaczyć fragmenty Biblii, m.in. "Księgę Koheleta" i szereg psalmów. Na tyle jej starczyło czasu.
W 1967 roku Jan Śpiewak niespodziewanie zachorował na raka. Anna, pełna niepokoju o męża, nieustannie czuwała przy jego szpitalnym łóżku. - Ciągle miała nadzieję. Widziała postępy choroby, ale wydaje mi się, że nie dowierzała temu, co wiedziała, że przyjść musi - przywoływała ten trudny czas Julia Hartwig.
Jan Śpiewak zmarł 22 grudnia 1967.
12:09 wspomnienie o annie kamieńskiej___944_01_ii_tr_0-0_d5103f16[00].mp3 Julia Hartwig o przyjaźni z Anną Kamieńską. Audycja Bogumiły Prządki i Iwony Smolki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2001)
"Szukałam umarłego, a znalazłam Boga"
Pogrążona w głębokim smutku poetka zmagała się z tym, co zawsze było bliskie jej światoodczuciu, a co teraz zmieniło się w bardzo bolesny, domagający się rozwiązania egzystencjalny problem: sensu życia i sensu cierpienia, pytania o śmierć i o to, co po niej.
Wówczas to, a wiemy o tym choćby z "Notatnika" Anny Kamieńskiej oraz z jej wierszy, poetka zwróciła się w swoich poszukiwaniach ku chrześcijaństwu, ku Biblii, ku Kościołowi katolickiemu.
"Szukałam umarłego, a znalazłam Boga", napisała. - Myślę, że jest to dla niej zdanie kluczowe - podkreślała Julia Hartwig. - Pokazuje, jak Anna starała się dać sobie radę z cierpieniem.
Owo "radzenie sobie z cierpieniem" było jak najdalsze od odnajdywania łatwych odpowiedzi. Nieprzypadkowo poezji tej patronował Hiob, który nie bał się zadawać trudnych pytań i uskarżać się Najwyższemu. Nieprzypadkowo twórczość ta czerpała z mądrości psalmów, zapisanych w niej głęboko ludzkich emocji. W końcu: symptomatycznym jest fakt, że wśród ważnych dla religijnego światopoglądu poetki postaci - obok Ojców Kościoła czy wielkich mistyków - była również Simone Weil, myślicielka, według której sprzeczność była podstawową kategorią metafizycznego poznania.
"O wierze jak o kulach idę, utykam", "wierzyć to szalony trud, to ciężka praca", pisała Anna Kamieńska. Zaś jej przyjaciel i duchowy przewodnik, ks. Jan Twardowski, zatytułował swoje posłowie do wyboru jej wierszy prostym i znamiennym określeniem "Światło w ciemności".
Słowa, które pomagają żyć
W twórczości Anny Kamieńskiej wiele jest tekstów, które - obok radości czytania - mogą stać również i źródłem życiowej mądrości. Wśród nich choćby wiersze z tomików "Biały rękopis", "Herody" (o których znakomity krytyk literacki Jerzy Kwiatkowski napisał, że stanowią "jedno z ważniejszych wydarzeń w poezji polskiej" początku lat 70. XX w.), liryki z przełomowego "Drugiego szczęścia Hioba" (1974).
Poetka ogłaszała również zbiory przejmujących opowiadań ("Czasy małego szczęścia", 1963; "Deszczowe lato", 1980), eseje o Biblii ("Twarze Księgi", 1981; "Na progu słowa", 1985; "Książka nad książkami", 1985), popularyzatorskie szkice poświęcone poezji (antologie: "Od Czarnolasu", 1971; "Od Leśmiana", 1974). Wśród jej licznych przekładów zaś wyróżnić można słynne dzieło z kanonu chrześcijańskiej duchowości: "O naśladowaniu Chrystusa" Tomasza à Kempis.
W historii polskiej literatury Anna Kamieńska zapisała się również jako autorka "Notatnika" (t. 1-2, 1982-87), którego ogromnym entuzjastą - o czym przypominała w radiowej audycji Julia Hartwig - był choćby Czesław Miłosz.
Zapiski w "Notatniku", przypominające niekiedy dziennik, są w istocie zbiorem myśli i cytatów, zapisów scen czy snów, które składają się w szczególną, nielinearną opowieść o duchowych zmaganiach, przejściu od postaw agnostycznych ku zaangażowanemu chrześcijaństwu. Czytelnik tej niezwykłej książki znajdzie tu także refleksje o złożonej naturze miłości, o przemijaniu, o starości czy, by przywołać słowa ważnego dla poetki filozofa, prof. Henryka Elzenberga, o "byciu mężnym wobec bytu".
Sama Anna Kamieńska, jeszcze przed wydaniem "Notatnika", mówiła o nim na antenie Polskiego Radia, że jest to przede wszystkim narzędzie jej literackiej pracy. - Prowadzę coś w rodzaju notatnika poetyckiego, to jest mój warsztat poetycki. Zapisuję spostrzeżenia, zwroty, które może będą jakimś surowcem dla wiersza. Ten notatnik ciągle trzyma mnie w napięciu, w pogotowiu. Jest ciągłą wyczuloną uwagą.
Ostatnie dni
Nadszedł maj 1986 roku.
- W środę, 7 maja, miałyśmy z Anną naszą ostatnią wyprawę samochodem, małym fiatem, do jej ulubionego Konstancina - opowiadała w Polskim Radiu Ludmiła Marjańska, poetka i przyjaciółka Anny Kamieńskiej.
16:49 wspomnienie o annie kamieńskiej___954_01_ii_tr_0-0_d50f3651[00].mp3 Ludmiła Marjańska o przyjaźni z Anną Kamieńską. Audycja Bogumiły Prządki i Iwony Smolki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2001)
- Najpierw Anna przyszła do mnie na kawkę, z kwiatkami, bo to były moje imienny - opowiadała Ludmiła Marjańska. - Potem wsiadłyśmy do fiacika i pojechałyśmy. Wędrowałyśmy po konstancińskim parku, koło tężni, był bardzo piękny dzień. Anna nagle powiedziała: "Park jest piękny, ale jedźmy do lasu". Tak zrobiłyśmy. Zatrzymałyśmy się obok stadniny koni, potem poszłyśmy na spacer w las. Szłyśmy powoli, bo Anna nie chciała się przyznać, że serce jej odmawia posłuszeństwa.
Po powrocie Anna zadzwoniła do przyjaciółki z podziękowaniem za wspólną wycieczkę i powiedziała z radością, że już kończy swoją kolejną książkę, tym razem o psalmach, a zadedykuje ją swojej wnuczce Rucie (córeczce Pawła Śpiewaka).
- 10 maja, w sobotę rano, zadzwonił drugi syn Anny, Janek, że mama bardzo źle się czuła, że o 7 rano obudziła go i prosiła, by przyjechał - wspominała Ludmiła Marjańska.
Pogotowie zabrało poetkę do pobliskiego szpitala, a Ludmiła Marjańska, jak opowiadała, przekonywała osłabioną, leżącą w wielkiej sali chorych przyjaciółkę, by ta została w szpitalu do poniedziałku.
Ludmiła Marjańska jeszcze zdążyła przywieźć Annie koc ("skarżyła się, że jest jej zimno"), podsunąć jej wysoko poduszki. - Kiedy się na chwilę odwróciłam, Anna straciła przytomność.
Dwa dni przed śmiercią Anna Kamieńska napisała wiersz zatytułowany "Na krzyżu", w którym przywołany został obraz umierającego na "szpitalnym łożu" człowieka. Liryk ten kończy się słowami:
Gwałtowna cisza
wszystko się stało
co się stać miało
między człowiekiem
i Bogiem
jp
Źródła:
Anna Kamieńska, "Jasność w środku nocy", posłowiem opatrzył Jan Twardowski, Warszawa 2001; "Notatnik 1965-1972", Poznań 1982.