Wieńczysław Gliński był synem znanego aktora przedwojennego, Edwarda Szupelaka-Glińskiego, co miało zasadniczy wpływ na ukierunkowanie zainteresowań chłopca. Na scenie zadebiutował jeszcze jako dziecko u boku ojca w inscenizacji "Jasia i Małgosi" Braci Grimm.
- Zaczynałem bardzo wcześnie, bo w wieku 11 lat w wileńskiej "Kukułce" - mówił Wieńczysław Gliński w audycji Hanny Liszewskiej w Polskim Radiu w 1986 roku. - A potem przenieśliśmy się do Warszawy, gdzie też dużo grałem u boku ojca - dodawał aktor.
14:09 Gliński - prywatnie.mp3 "Prywatnie u Wieńczysława Glińskiego". Audycja Hanny Liszewskiej. (PR, 23.09.1984)
Jeszcze za czasów wileńskich młody Gliński wystąpił m.in. w słynnej inscenizacji "Dziadów" w reżyserii Leona Schillera.
Lata wojenne
Gdy wybuchła wojna, Gliński miał 18 lat. Studiował w podziemnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej, a także występował w tajnych przedstawieniach.
- W czasie wojny graliśmy nielegalnie "Warszawiankę". Wszyscy, w mundurach podchorążych, jeździliśmy przez miasto od szkoły do szkoły z płaszczami tylko narzuconymi na mundury - mówił Wieńczysław Gliński w audycji Polskiego Radia. - Byłem też żołnierzem najpierw w podchorążówce, potem w AK. W czasie Powstania walczyłem na Ochocie, choć nie mieliśmy prawie broni i szybko nasz oddział szybko zlikwidowano. Potem byłem w obozach - wspominał aktor.
Przez pewien czas Gliński był więźniem obozu koncentracyjnego na Majdanku, a następnie w Sachsenhausen.
Lata powojenne
Po wojnie błyskawicznie powrócił do aktorstwa. Początkowo występował w Teatrze Miniatur Syrena w Łodzi. Jednak już po roku związał się z Teatrem Polskim w Warszawie za sprawą jego ówczesnego dyrektora, Arnolda Szyfmana. Gliński z przerwami związany był z tym teatrem w latach 1946-1983. W międzyczasie pracował także w Teatrze Komedii oraz w Teatrze Narodowym. O pracy w pierwszych latach powojennych aktor wypowiadał się następująco:
- Miałem okazję grać z wielkimi aktorami: Juliuszem Osterwą, Mieczysławą Ćwiklińską, Ludwikiem Solskim. Myślę, że na pewno przejąłem od nich to, że teatr poza tym, że był moim zawodem, zawsze był też dla mnie drugim domem - mówił Gliński w audycji Polskiego Radia.
Był uważany za aktora wszechstronnego. Z jednej strony dobrze radził sobie w rolach amantów, z drugiej sprawdzał się jako aktor charakterystyczny. Często występował też w przedstawieniach o bardzo różnorodnej tematyce i stylu.
- Bardzo lubię grać w komedii, którą uważam za gatunek trudny. Ale lubię zmienność ról: raz grać dramat, raz komedię, raz człowieka szlachetnego, a raz kogoś o gorszej posturze psychicznej - mówił Wieńczysław Gliński w audycji Polskiego Radia. - W ogóle najbardziej lubię grać w teatrze. Bezpośredni kontakt z widzem jest dla aktora najważniejszy. Natomiast film i telewizja dają możliwość uwiecznienia roli. To jest bardzo ważne, bo to po nas pozostaje - dodawał Gliński.
Kino
Aktor zadebiutował w kinie w 1955 roku tytułową rolą w filmie "Sprawa pilota Maresza" w reżyserii Leonarda Buczkowskiego. Potem posypały się kolejne propozycje. Rok później wystąpił w słynnym filmie Andrzeja Wajdy pod tytułem "Kanał", w którym wcielił się w porucznika "Zadrę".
- Moje doświadczenia wojenne były pewnego rodzaju ułatwieniem przy graniu w filmie "Kanał". Nie musiałem uciekać się do wyobraźni, żeby odnaleźć się w specyficznej, powstańczej rzeczywistości - powiedział Gliński w audycji Hanny Liszewskiej.
Za rolę kapitana Grabińskiego w filmie "Orzeł" (1958) w kolejnym filmie Leonarda Buczkowskiego, razem z Bronisławem Pawlikiem i Aleksanderem Sewrukiem, otrzymał srebrny medal na pierwszym Festiwalu Filmowym w Moskwie.
Na przestrzeni lat Wieńczysław Gliński wystąpił w ponad stu rolach w filmach, serialach i Teatrach Telewizji. Należy jednak dodać, że możliwość grania w filmach nieprzerwanie przez kilkadziesiąt lat łączyła się z pewną uległością aktora wobec obowiązującej władzy. Na przykład w 1981 roku opowiedział się przeciw bojkotowi radia i telewizji ogłoszonemu przez aktorów protestujących przeciwko wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego.
Ostatnie role
Gliński występował do późnych lat. W 2008 roku aktor po raz ostatni pojawił się na ekranach: srebrnym, w serialu "Glina" w reżyserii Władysława Pasikowskiego i kinowym w filmie fabularnym "Jeszcze nie wieczór" w reżyserii Jacka Bławuta, w którym zagrał samego siebie. Ten szczególny obraz opowiada bowiem o wiekowych mieszkańcach Domu Aktora w Skolimowie, którzy za namową nowo przybyłego pensjonariusza postanawiają wystawić "Fausta" Goethego w ośrodku karnym. Mieszkańcy najsłynniejszego domu starców w Polsce grają więc niejako samych siebie, a film jest debiutem fabularnym reżysera, który przez lata był wybijającym się dokumentalistą, czemu należy zawdzięczać specyficzną konwencję filmu znajdującego się na styku filmu fabularnego z dokumentalnym.
Teatr Polskiego Radia
Wieńczysław Gliński stworzył również wiele kreacji w Teatrze Polskiego Radia, co szczególnie sobie cenił:
- Bardzo lubię współpracę z radiem. To jakiś specjalny, intymny sposób porozumiewania się z ludźmi – mówił aktor w audycji Hanny Liszewskiej w Polskim Radiu.
az