Sprawa prowokacji wymierzonej w ks. Popiełuszkę. Czy sąd zdąży wydać wyrok?
Blisko 40 lat temu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa podrzucili do warszawskiego mieszkania kapelana Solidarności tysiące ulotek, materiały wybuchowe i amunicję. Ponad rok temu akt oskarżenia w tej sprawie ponownie trafił do warszawskiego sądu. Do dziś proces się nie rozpoczął.
2023-04-25, 05:55
Zacznijmy od kilku faktów. Prowokację na Chłodnej – według pionu śledczego IPN – zorganizował na zlecenie przełożonych w grudniu 1983 roku funkcjonariusz Departamentu IV MSW kapitan Grzegorz Piotrowski. Chodziło w największym skrócie o to, by do mieszkania księdza Jerzego Popiełuszki – wroga ówczesnego reżimu generała Kiszczaka i Jaruzelskiego – podrzucić kompromitujące materiały.
Realizacja tego zadania wymagała – używając slangu bezpieki – tzw. "tajnego przeszukania" lub "cichego wejścia" do mieszkania figuranta. W akcji – poza kapitanem Piotrowskim – wzięli udział Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski (dziś mają nowe nazwiska), a także m.in. funkcjonariusze Departamentu Techniki MSW (to oni otwierali zamki) oraz prowadzący obserwację pod blokiem, w którym było mieszkanie księdza funkcjonariusze Wydziału IV Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych. W sumie: kilkadziesiąt osób.

W wyniku tej prowokacji i prowadzonego wcześniej śledztwa księdza Popiełuszkę oskarżono z kilku paragrafów ówczesnego Kodeksu karnego. Groziła mu kara wieloletniego więzienia. Księdza zatrzymano. Noc z 12 na 13 grudnia 1983 r. spędził w areszcie w pałacu Mostowskich. Postawione kapłanowi przez prokuraturę zarzuty miały charakter stricte polityczny, ale wśród ważnych "dowodów" w sprawie były właśnie te pozyskane podczas prowokacji na Chłodnej 15, gdzie na trzynastym piętrze było niewielkie mieszkanie księdza. Ostatecznie, po amnestii z lipca 1984 r., umorzono postępowanie wobec kapłana. W październiku tego samego roku uprowadzono go i zamordowano. Za udział w uprowadzeniu i zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki skazano trzech uczestników prowokacji na Chłodnej: Grzegorza Piotrowskiego oraz Leszka Pękalę i Waldemara Chmielewskiego.

Krótka historia sprawiedliwości po latach
Blisko jedenaście lat po śmierci księdza Jerzego, Sąd Najwyższy w Warszawie, 15 marca 1995 r. postanowił umorzyć postępowanie karne przeciwko niemu z lat 80. XX w. uznając, że kapelan Solidarności nie popełnił żadnego przestępstwa.
REKLAMA
Sprawa zaś prowokacji na Chłodnej powracała wielokrotnie w różnych śledztwach prokuratorskich przez kolejne dekady: w l. 90. pojawiła się jako jeden z wątków śledztwa prokuratora Andrzeja Witkowskiego. Później śledztwo Witkowskiemu odebrano a sprawa nielegalnej akcji wymierzonej w kapelana Solidarności powróciła 16 lat później jako jeden z wątków większego postępowania prowadzonego przez pion śledczy IPN. Dopiero 31 marca 2017 r. wątek prowokacji na Chłodnej wyłączono do odrębnego postępowania i wreszcie w styczniu 2019 r. skierowano w tej sprawie akt oskarżenia. Jednakże sądy obydwu stołecznych instancji, zarówno Sąd Okręgowy 29 października 2019 r., zaś Sąd Apelacyjny w połowie stycznia 2020 r. zgodnie uznały, że prowokacja na Chłodnej jako zbrodnia komunistyczna po prostu przedawniła się. Sprawa nie trafiła więc na wokandę. Została umorzona.

16 grudnia 2020 r. zastępca prokuratora generalnego i zarazem dyrektor pionu śledczego IPN – prokurator Andrzej Pozorski – skierował do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną w sprawie prowokacji na Chłodnej. Dowodził, że działania funkcjonariuszy MSW wymierzone w kapelana Solidarności były zbrodnią przeciwko ludzkości, a ta się nie przedawnia.
9 grudnia 2021 roku Sąd Najwyższy zdecydował zwrócić sprawę do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który postanowieniem z 17 marca 2022 r. uznał prowokację za zbrodnię przeciwko ludzkości i skierował sprawę do rozpoznania przez Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sprawa czeka na wokandę
Już od ponad roku proces nie ma wyznaczonego terminu pierwszej rozprawy. Kiedy Polskie Radio przesłało w tej sprawie pytania do pionu śledczego IPN, otrzymaliśmy następującą odpowiedź od Roberta Kopydłowskiego – prokuratora Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu:
REKLAMA
Naczelnik Oddziałowej Komisji w Warszawie zwrócił się do Sądu Okręgowego o informację o planowanym terminie rozprawy. W odpowiedzi Sąd Okręgowy poinformował, że sprawa oczekuje na wyznaczenie terminu zgodnie z kolejnością wpływu, na podstawie par. 79 ust. 1 Regulaminu urzędowania sądów powszechnych. W ocenie Sądu Okręgowego sprawa niniejsza nie należy do pilnych, gdyż nie jest zagrożona przedawnieniem. Ponadto z uwagi na obszerność materiału dowodowego, przed wyznaczeniem terminu rozprawy, sprawa wymaga wnikliwego i czasochłonnego zapoznania się z tym materiałem przez Sędziego Referenta.
Nie będzie żadnego wyroku?
Trójka oskarżonych w sprawie to ludzie w przedziale wiekowym od 68 do 72 lat. Przebieg i finał innych procesów dotyczących zbrodni z okresu PRL, w tym m.in. wydarzeń grudniowych 1970 r., wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., pacyfikacji strajku w kopalni "Wujek" w Katowicach w grudniu 1981 r. czy też śmiertelnego pobicia przez zomowców i milicjantów maturzysty Grzegorza Przemyka w maju 1983 r. wskazuje, że podobny los może spotkać sprawę prowokacji na Chłodnej.
– Założę się – mówi anonimowo jeden z emerytowanych prokuratorów pionu śledczego IPN – że nawet kiedy ten proces wreszcie się zacznie, oskarżeni zaczną chorować. Rozprawy będą odwoływane, terminy będą spadać i może dojść do tego, z czym mieliśmy do czynienia w przypadku generała Jaruzelskiego. Procesy, w których był jednym z oskarżonych, związane z masakrą na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. i wprowadzeniem stanu wojennego w grudniu 1981 r. najpierw zawieszono. Kiedy Jaruzelski zmarł, obydwa postępowania umorzono i nie wydano żadnego wyroku.
Piotr Litka
REKLAMA
REKLAMA