Historia

Dlaczego Jerzy Urban miał przeprosić opozycjonistów?

Ostatnia aktualizacja: 25.04.2023 05:45
Jako rzecznik prasowy rządu i używający różnych pseudonimów felietonista był latami bezkarny. Publicznie opluwał przeciwników reżimu generała Kiszczaka i Jaruzelskiego. W tym księży i ludzi związanych z opozycją demokratyczną PRL. Do czasu.
Konferencja prasowa w Centrum Prasowym Polskiej Agencji Interpress nt. ogłoszenia stanu wojennego w Polsce z udziałem kpt. Wiesława Górnickiego i rzecznika prasowego rządu Jerzego Urbana. Warszawa, 13.12.1981 r.
Konferencja prasowa w Centrum Prasowym Polskiej Agencji Interpress nt. ogłoszenia stanu wojennego w Polsce z udziałem kpt. Wiesława Górnickiego i rzecznika prasowego rządu Jerzego Urbana. Warszawa, 13.12.1981 r.Foto: PAP/CAF/Teodor Walczak

Podczas jednej z cotygodniowych konferencji prasowych 22 kwietnia 1987 r. Urban, komentując zatrzymanie Alberta Muellera – pracownika ambasady USA w Warszawie oskarżanego o szpiegostwo – stwierdził, że przed aresztowaniem dyplomata utrzymywał kontakty z przedstawicielami opozycji. Wymienił w tym kontekście m.in. Klemensa Szaniawskiego, Bronisława Geremka i Janusza Onyszkiewicza.

Zobacz fragment konferencji prasowej Jerzego Urbana z 22 kwietnia 1987 roku:

Niecałe dwa tygodnie później, w maju 1987 r., reprezentujący opozycjonistów mecenas Edward Wende, napisał do ministra Jerzego Urbana list z sugestią polubownego załatwienia sprawy. Proponował przeprosiny. Rzecznik prasowy rządu na list nie odpowiedział. W tej sytuacji mecenas Wende wysłał do ówczesnego warszawskiego Sądu Wojewódzkiego pozew o naruszenie dóbr osobistych jego klientów. Sprawa została przyjęta. Sąd wyznaczył termin pierwszej rozprawy.

W 4 maja 1987 r. opublikowano oświadczenie podpisane przez kilkanaście osób, w tym m.in. przez Zofię Kuratowską, Tadeusza Konwickiego i Andrzeja Wajdę w obronie opozycjonistów. Autorzy pisali w nim, iż używanie pomówień i insynuacji w walce z ludźmi o odmiennych poglądach, będące przejawem upadku kultury politycznej, budzi nasz zdecydowany sprzeciw. Tekst oświadczenia przesłano do wiadomości przewodniczącego Rady Państwa generała Wojciecha Jaruzelskiego oraz Prymasa Polski księdza kardynała Józefa Glempa. Opublikowano go również w prasie podziemnej.

Dokumenty nie do końca dostępne

Sama zaś sprawa przeciwko Jerzemu Urbanowi ruszyła jesienią 1987 r. Jej akta zachowały się w archiwum Sądu Okręgowego w Warszawie. To jeden tom materiałów z procesu. Po kilkunastu dniach od przesłania prośby, otrzymuję z sądu zgodę na wgląd do tych dokumentów. Z jednym zastrzeżeniem: mogę akta czytać i robić z nich notatki. Nie mogę ich kopiować. Sprawa sprzed 36 lat dotyczy, co prawda, osób publicznych a prawie wszyscy uczestnicy sporu (poza Januszem Onyszkiewiczem, który o sprawie mówił publicznie) już nie żyją, to na moje pytanie: dlaczego pod takim właśnie warunkiem udzielono mi zgody na wgląd do akt, słyszę w czytelni, że taka jest decyzja sędziego. Żadnych za to przeszkód nie mam w dostępie do materiałów z Archiwum IPN. Tam, co prawda, zachowało się dosłownie kilka dokumentów dotyczących tego sporu, ale bez żadnego problemu otrzymuję do nich wgląd oraz uzyskuję potrzebne mi kopie wybranych kart z akt.
Jak wynika z zachowanych materiałów, sprawa toczyła się blisko dwa lata. Zeznawali w niej zarówno poszkodowani, jak i przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, którzy byli zaangażowani w zatrzymanie amerykańskiego dyplomaty. Na żadnej z rozpraw nie pojawił się Jerzy Urban.

O co w tym wszystkim chodziło?

Według autora pozwu – mecenasa Edwarda Wende – wypowiedzi Jerzego Urbana podczas konferencji prasowej w dniu 22 kwietnia 1987 r. nabrały charakteru pomówienia naruszającego dobre imię powodów poprzez powiązanie i rozłożenie akcentów w taki sposób, że całość prowadzi słuchacza lub czytelnika nieuchronnie do sugestii, że <coś jest na rzeczy> w owych kontaktach powodów z A. Muellerem, coś co mimo braku cech przestępstwa ocenić należy jako moralnie ujemne, niezgodne z akceptowanymi społecznie postawami i zachowaniem.

W sprawie skorzystano także z opinii specjalistów z Uniwersytetu Warszawskiego: prof. dr hab. Jadwigi Puzyniny z Instytutu Języka Polskiego i prof. dr. hab. Andrzeja Boguszyńskiego - kierownika Katedry Lingwistyki Formalnej. Biegli orzekli, że wypowiedzi min. Urbana, o które chodzi w omawianej sprawie, mają w każdym razie charakter insynuacyjny w odniesieniu do powodów, przy tym rozumieniu wyrażenia insynuacja, jakim posługuje się ogół i jakie jest istotne dla sprawy stwierdzamy zatem, że min. Urban zaprzecza w swej odpowiedzi na pozew rzeczywistym cechom swych wypowiedzi.

Urbana przed sądem reprezentowali adwokaci, ale w sprawę zaangażowało się też Biuro Śledcze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jak wyglądała PRL-owska sprawiedliwość, widać doskonale z dokumentów zachowanych w Archiwum IPN. Otóż Biuro Śledcze, tuż po wpłynięciu pozwu do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie, konsultowało dalszy bieg sprawy z… Sądem Wojewódzkim w Warszawie! A chodziło przecież o sprawę cywilną, a nie o zarzuty karne. Chodziło jednak przy tym również i o przedstawiciela totalitarnej władzy. Nie zaś o przysłowiowego Kowalskiego, którego ta właśnie władza mogła bezkarnie prześladować, publicznie niszczyć jego reputację a także – co się zdarzało – doprowadzić do jego śmierci.

Różne pseudonimy, różne teksty, efekt taki sam

Warto w tym miejscu przypomnieć o dwóch sprawach, w które – jako felietonista ukryty pod dwoma różnymi pseudonimami – zaangażował się Jerzy Urban. Pierwsza to tzw. prowokacja na Chłodnej, wymierzona w ks. Jerzego Popiełuszkę w grudniu 1983 r. Urban, podpisujący się wtedy jako Michał Ostrowski, opublikował przygotowany wspólnie z resortem generała Kiszczaka tekst "Garsoniera ob. Popiełuszki". Propagandowo wzmacniał on prokuratorskie zarzuty wobec kapelana Solidarności, wskazując, że jest człowiekiem dwuznacznym moralnie, który, co innego publicznie głosi, a co innego robi. W wyniku tej prowokacji, Służba Bezpieczeństwa podrzuciła do mieszkania księdza tysiące ulotek, materiały wybuchowe i broń. Sam ksiądz przez blisko rok przed swoją śmiercią musiał znosić nękające go przesłuchania i wezwania przed oblicze stróżów komunistycznej sprawiedliwości.

Druga sprawa dotyczyła mecenasa Władysława Siły-Nowickiego, który miał reprezentować w sądzie Barbarę Sadowską - matkę śmiertelnie pobitego przez funkcjonariuszy milicji i ZOMO w maju 1983 r. maturzysty Grzegorza Przemyka. Otóż tym razem jako Jerzy Nowomiejski Urban 1 marca 1984 r. zaatakował mecenasa w obszernym tekście "O środkach godnych celu", doprowadzając w efekcie do tego, że Siła-Nowicki nie tylko miał kłopoty przed Sądem Dyscyplinarnym (z zarzutów został oczyszczony dopiero w 1987 r.), ale w efekcie nie wziął udziału w procesie dotyczącym śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka.

Wiatr odnowy wiał

Urban dobrze wyczuwał, że czas rządów Kiszczaka i Jaruzelskiego dobiega końca. Przygotowując sobie "miękkie lądowanie" (m.in. w wyborach 1989 r. kandydował do Sejmu), nie chciał mieć na koncie wyroku w procesie cywilnym z opozycjonistami. Przystał więc na iście salomonowe rozwiązanie. Ugodę. Od 6 lutego 1989 r. trwały już obrady Okrągłego Stołu. Sama zaś sprawa cywilnego pozwu przeciwko Urbanowi przybierała dla niego w tym właśnie czasie niekorzystny obrót. Wiele wskazywało na to, że zapadnie wyrok skazujący. Tym bardziej, że Sąd Najwyższy uznał rewizję i wyrokiem z 11 października 1988 r. nakazał wznowienie postępowania.

I oto na rozprawie 22 marca 1989 r. doszło do ugody. Urban miał przeprosić opozycjonistów – jak to określono – w prasie o ogólnopolskim zasięgu, radiu i w głównym wydaniu Dziennika Telewizyjnego. Ostatecznie m.in. na łamach "Rzeczpospolitej" w piątek 24 marca 1989 r. ukazała się na stronie drugiej notka dotycząca przeprosin Jerzego Urbana, w imieniu którego jego pełnomocnicy wyrażają ubolewanie z powodu wymienienia przez rzecznika prasowego rządu nazwisk [opozycjonistów] podczas konferencji prasowej w dniu 22 kwietnia 1987 r. i w dalszych wypowiedziach prasowych, w kontekście wywiadowczej działalności dyplomaty amerykańskiego Alberta Muellera, co mogło wywołać wrażenie uczestnictwa powodów w tej działalności, chociaż rzecznik prasowy rządu następnie wyraźnie stwierdził, że zarzutu takiego nie stawiał i inna też była intencja autora wypowiedzi opartej na informacjach kompetentnych agend Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Urban prawdopodobnie nie wydał na przeprosiny ani złotówki.

Sąd Wojewódzki w Warszawie po zawarciu ugody sprawę umorzył.

Piotr Litka

Czytaj także

"Żeby nie było śladów". Premiera filmu o zabójstwie Grzegorza Przemyka

Ostatnia aktualizacja: 16.09.2021 05:55
"Bijcie tak, żeby nie było śladów" - takie rady dawali sobie milicjanci z posterunku przy ul. Jezuickiej na warszawskiej Starówce, gdzie 12 maja 1983 roku bestialsko skatowali Grzegorza Przemyka. 16 września wieczorem odbędzie się przedpremierowy pokaz filmu - w reżyserii Jan P. Matuszyńskiego - opowiadającego historię śmierci 19-letniego maturzysty.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rzecznik IPN o morderstwie Grzegorza Przemyka: był w nie zaangażowany cały aparat państwa

Ostatnia aktualizacja: 14.05.2022 16:04
- Grzegorz Przemyk był z jednej strony przypadkową ofiarą, ale z drugiej komuniści dali tym morderstwem znak całej opozycji antykomunistycznej - powiedział w Polskim Radiu 24 dr Rafał Leśkiewicz, rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Co Jerzy Urban powiedział prokuratorom z IPN? Kulisy śmierci ks. Jerzego Popiełuszki

Ostatnia aktualizacja: 04.10.2022 05:50
Były rzecznik prasowy rządu generała Jaruzelskiego kilka lat temu publicznie wyznał, że był autorem paszkwilanckiego tekstu wymierzonego w księdza Jerzego Popiełuszkę. - Był twarzą rządu Jaruzelskiego, stanu wojennego, twarzą tych zbrodni, które wówczas były popełniane, a które on racjonalizował, tłumaczył i o których czasami również kłamał - powiedział dr Andrzej Zawistowski, historyk.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jerzy Urban. Cyniczne kłamstwa w służbie komunistycznej propagandy

Ostatnia aktualizacja: 04.10.2022 05:50
Zmarły 3 października br. Jerzy Urban – w latach 1981-1989 rzecznik prasowy Rady Ministrów PRL - przeszedł do niechlubnej historii jako symbol komunistycznej, wyrachowanej propagandy. Widziany po latach cynizm tych kłamstw poraża.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Makabryczny rzecznik, ponury wesołek". Radio Wolna Europa o Jerzym Urbanie

Ostatnia aktualizacja: 05.10.2022 05:48
"Bezwolne paprochy" - napisał kiedyś Jerzy Urban o działaczach Solidarności. – Bezkarnie znieważał prawie wszystko i wszystkich: patriotyczne i religijne uczucia Polaków, więźniów politycznych, robotników, młodzież, wybitnych ludzi świata nauki i kultury – ocenił dziennikarz Rozgłośni Polskiej RWE Józef Ptaczek. I nie był to jedyny krytyczny głos na tej antenie.
rozwiń zwiń