Historia

Witold Pilecki, Józef Garliński, Michael Foot i "Sześć twarzy odwagi" [PODCAST]

Ostatnia aktualizacja: 10.06.2023 05:45
Brytyjski historyk Michael Foot zaliczył Witolda Pileckiego do grona 6 największych bohaterów II wojny światowej. Jak doszło do tego, że zachodni uczony natrafił na historię Rotmistrza w czasie, gdy nad Wisłą pamięć o ochotniku do Auschwitz była zakazana? Kto jeszcze został zaliczony przez Foota do grona największych bohaterów światowego konfliktu?
Witold Pilecki i Józef Garliński
Witold Pilecki i Józef Garliński Foto: Polskie Radio na podstawie: PAP/Janusz Mazur

Wyrok śmierci w pokazowym procesie i egzekucja 25 maja 1948 roku spowodowały, że postać ochotnika do Auschwitz została w kraju skazana na publiczne zapomnienie. O losie Pileckiego nie poinformowano nawet jego najbliższych – Maria Pilecka mogła domyślić się, że jej mąż został zgładzony, zaledwie na podstawie tego, że do więzienia na Rakowieckiej przestano przyjmować od niej paczki z żywnością. Postać Pileckiego nie pojawiała się w polskich publikacjach poświęconych obozowi Auschwitz-Birkenau. Przywracanie pamięci o Rotmistrzu było możliwe w kraju dopiero po obaleniu systemu komunistycznego. Dopiero 1 października 1990 roku Wojskowy Sąd Najwyższy uchylił wyrok z 1948 roku.

Człowiek, który odkrył dla świata historię Pileckiego

Polacy mogli jednak usłyszeć o Rotmistrzu Pileckim. Rzecz jasna nieoficjalnie. Na antenie zagłuszanej w kraju Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. To na antenie RWE w 1978 roku wyemitowano audycję "Nieznany bohater ubiegłej wojny". W audycji Józef Garliński opowiadał o postaci Witolda Pileckiego. 

Józef Garliński, podobnie jak Pilecki, był rotmistrzem kawalerii. Służył w elitarnym 1 pułku szwoleżerów. Tak jak Pilecki, w czasie niemieckiej okupacji włączył się w konspirację. Garliński stał się wkrótce ważną personą w strukturach Armii Krajowej. Najpierw został szefem Wydziału Więziennego, odpowiedzialnego za kontakt z więźniami m.in. Pawiaka, a następnie Wydziału Bezpieczeństwa Komendy Głównej Armii. Został aresztowany przez Gestapo, ale miał szczęście w nieszczęściu: powodem aresztowania nie była jego działalność konspiracyjna, a zbieżność nazwisk. Garliński został wysłany do Auschwitz, a później przeniesiony do obozu pod Hamburgiem, gdzie doczekał uwolnienia z rąk armii amerykańskiej.

Jak wielu przedwojennych inteligentów Garliński postanowił pozostać po wojnie na emigracji w Wielkiej Brytanii. Skłoniły go ku temu nie tylko przejęcie władzy w Polsce przez komunistów, ale też sytuacja rodzinna. Otóż pisarz tuż przed wojną poznał w Warszawie Irlandkę Ailin Szirley. Para zakochała się w sobie i wzięła ślub 4 września 1939 roku. Garlińskiemu udało się po wojnie odnaleźć żonę i oboje zamieszkali w Wielkiej Brytanii.

Tam Garliński, prawnik, postanowił poświęcić się historii, a konkretnie – niemieckiej okupacji w Polsce. W wieku 59 lat obronił doktorat na prestiżowej London School of Economics and Politacal Sciences. Swoją pracę dyplomową wydał później jako książkę pod tytułem "Oświęcim walczący". Opisał w niej  - jako naoczny świadek - Związek Organizacji Wojskowej i jego twórcę – rotmistrza Pileckiego. 

"Sześć twarzy odwagi"

Jednym z trzech historyków, przed którymi Garliński bronił swój doktorat był właśnie Michael Foot. Brytyjski historyk (nie mylić z byłym liderem Partii Pracy, który nosił to samo imię i nazwisko) specjalizował się w zagadnieniach związanych z ruchem oporu podczas II wojny światowej. Ale nie był tylko teoretykiem. Sam Foot należał do agentów SOE (Special Operations Executive), czyli Kierownictwa Operacji Specjalnych – tej samej agencji, która szkoliła cichociemnych. Przyszły wykładowca akademicki został w czasie wojny zrzucony na tyły wroga i współpracował z francuskim ruchem oporu.

Książka "Sześć twarzy odwagi" ukazała się w 1978 roku. Praca stanowi subiektywny zbiór postaci, które Foot uznał za najodważniejszych ludzi ubiegłej wojny. Brytyjczyk dysponował tylko materiałami z zachodniej strony żelaznej kurtyny, dlatego w jego zestawieniu – poza Pileckim – znaleźli się wyłącznie bohaterowie ruchu oporu na zachodzie Europy. Kim są pozostali bohaterowie nigdy nieprzetłumaczonej na język polski książki Foota?

Kim byli pozostali "najodważniejsi"?

Swoje zestawienie Brytyjczyk rozpoczyna od Jeana Mulina, człowieka, który w 1942 roku zjednoczył francuski ruch oporu i przewodził mu w imieniu generała de Gaulle’a. Moulin został aresztowany przez Gestapo 21 czerwca 1943 wraz z całym otoczeniem. Mimo tortur nie wydał swoich towarzyszy. Zginął w więzieniu prawdopodobnie w lipcu 1943 roku. Foot napisał o nim "nigdy nie wysadził w powietrze pociągu, nie zburzył mostu, a nawet nie nosił pistoletu, nadał sens pracy tych, którzy to zrobili"

Kolejną osobą w zestawieniu Foota była Marie-Madeleine Fourcade, przywódczyni Alliance, siatki francuskiego ruchu oporu dostarczającego Brytyjczykom i Amerykanom szczególnie cennych informacji wywiadowczych. To właśnie ludzie Fourcade poinformowali aliantów o topografii i rozmieszczeniu niemieckich umocnień w Normandii tuż przed operacją Overlord. To jej agenci przekazywali bardzo istotne informacje na temat ośrodków produkujących zabójcze pociski V1 i V2. Fourcade prowadziła swoją siatkę, będąc jednocześnie matką trójki dzieci.

W zestawieniu Foot umieścił też Harrego Peulevé, agenta SOE. Ten Brytyjczyk o francuskich korzeniach dał się zrzucić  na ochotnika na teren okupowanej Francji, by tam szkolić partyzantów ruchu oporu. Zdążył przeszkolić około 4000 osób, nim został ujęty przez Niemców i uwięziony w obozie koncentracyjnym Buchenwald.  Peulevé świadom tego, że czeka go niechybna śmierć, zdecydował się na desperacką ucieczkę wraz z dwoma innymi więźniami. Uciekając, zdążył wziąć jeszcze do niewoli dwóch członków belgijskiego Waffen-SS. Należy przy tym pamiętać, że działo się to w 1945 roku i esesmani wiedzieli, że mają większe szanse na przetrwanie, jeśli spotkają Amerykanów jako jeńcy niż z bronią w ręku. Peulevé miał szczęście. Spośród 43 agentów SOE zesłanych do Buchenwaldu, zaledwie 7 przeżyło. Do końca życia nie mógł się jednak otrząsnąć z doświadczenia niemieckiego nazistowskiego obozu.

Victor Gerson, kolejna postać opisana przez Foota, również należał do SOE i również pełnił służbę w okupowanej Francji. Jego osiągnięciem było stworzenie siatki zajmującej się przerzutem kurierów i emisariuszy, tajnych dokumentów i ewakuacji spalonych agentów i żołnierzy podziemia. Gerson sześciokrotnie przybywał do Francji i nigdy nie dał się złapać. O jego odwadze świadczy fakt, że był z pochodzenia Żydem, więc w razie wpadki z całą pewnością trafiłby do krematorium.

Piątą postacią, której losy przybliżył Foot, była Andrée de Jongh. Ta belgijska bohaterka ruchu oporu w czasie okupacji niemieckiej miała zaledwie nieco ponad 20 lat. Chciała zostać pielęgniarką, zamiast tego stała się mózgiem operacji przerzutu na Zachód zbiegłych brytyjskich jeńców i belgijskich żołnierzy pragnących walczyć u boku aliantów. De Jongh prowadziła ich długą trasą od Belgii aż po Hiszpanię. Kobieta wpadła w 1943 roku podczas przeprowadzania jednego z podopiecznych przez Pireneje. Wydał ją kolaborant. Wiek ocalił jej życie – dziewczyna nie złamała się podczas przesłuchania, a Gestapo nie przyszło do głowy, że drobna dwudziestokilkuletnia brunetka może być mózgiem Akcji Kometa. De Jongh została wysłana do obozu dla kobiet w Ravensbruck. Tutaj doczekała końca wojny.

Od "Sześciu twarzy odwagi" do polskiej prasy 

Książka Michaela Foota miała jeszcze jeden niespodziewany wpływ na pamięć o Witoldzie Pileckim. 14 lipca 1979 roku w ogólnopolskim dzienniku "Kurier Polski" opublikowana została niewielka recenzja książki Foota pióra dziennikarza Rafała Brzeskiego. 

Artykuł Brzeskiego kończył się słowami: "Najważniejsze, że po wielu latach, kiedy o Polakach, ich udziale w II wojnie światowej, pisano mało, zachodni pisarze wreszcie odkrywają prawdę, która nam jest znana. Prawdę o sile i zasięgu polskiego ruchu oporu i odwadze jego żołnierzy".

Nie licząc nagonki w gazetach doby stalinowskiej, tekst Brzeskiego był prawdopodobnie pierwszą wzmianką o Witoldzie Pileckim w oficjalnej prasie. I pierwszą w ogóle, w której postać Pileckiego przedstawiana była w pozytywnym świetle.

Wkrótce na łamach "Kuriera Polskiego" pojawił się kolejny artykuł, tym razem autorstwa Juliusza Smoczyńskiego, przybliżający sylwetkę Rotmistrza. To wówczas do akcji wkroczyła cenzura – 3 czerwca 1980 roku nazwisko Pileckiego objęto zapisem cenzorskim. Wkrótce jednak po podpisaniu Porozumień Sierpniowych, w Polsce rozpoczął się "karnawał Solidarności". Przez 16 miesięcy Polacy mogli cieszyć się złagodzeniem cenzury. Dlatego kolejny artykuł Smoczyńskiego, który ukazał się 4 lipca 1981 roku, zaczynał się od słów: "Przed trzema laty, kiedy publikowałem tekst o rotmistrzu Witoldzie Pileckim, nie wolno było pisać całej prawdy na ten temat. Trzeba było ją przemycać ukradkiem i półgębkiem".

Również w tym artykule autor powoływał się na opinię brytyjskiego historyka. Sam Foot niemal do końca życia – a zmarł w 2012 roku - związany był z historią Pileckiego. Jeszcze w 2009 roku brał udział w konferencji zorganizowanej w Parlamencie Europejskim przy okazji otwarcia wystawy o Pileckim. Ponoć Foot miał wówczas stwierdzić, że spośród bohaterów jego książki to właśnie Rotmistrz był najodważniejszy.   

Bartłomiej Makowski 

Czytaj także

Józef Garliński. Więzień z numerem 121421

Ostatnia aktualizacja: 14.10.2023 05:40
- W Nowym Jorku, kiedy zobaczono numer obozowy na moim ramieniu, uznano mnie za Żyda. Gdy powiedziałem, że byłem Polakiem więzionym w Auschwitz - nie dawano mi wiary.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Witold Pilecki. Ucieczka z piekła Auschwitz

Ostatnia aktualizacja: 26.04.2023 05:58
80 lat temu, 26 kwietnia 1943 roku, po 947 dniach pobytu w Auschwitz, Witold Pilecki opuścił obozowe piekło. Rotmistrz trafił do tam jako ochotnik, którego zadaniem było przekazywanie rzetelnych informacji o warunkach w kacecie i tworzenie ruchu oporu, gotowego do podjęcia zbrojnej walki z niemiecką załogą. Obóz opuścił, gdy uznał, że jego misja dobiegła końca.
rozwiń zwiń