Komuniści, którzy dzięki Józefowi Stalinowi przejęli po II wojnie światowej władzę w Polsce, nie cieszyli się powszechnym poparciem. Zwalczali więc wszystkich, którzy otwarcie im się sprzeciwiali, a którzy mogli wpływać na nastroje społeczne w kraju.
W pierwszej kolejności rozprawiali się ze zbrojnym ramieniem legalnego rządu RP na uchodźstwie, czyli Armią Krajową, a po jej rozwiązaniu z innymi organizacjami niepodległościowymi, które nie akceptowały powojennej rzeczywistości. Następnie rozpoczęli walkę z opozycją polityczną w kraju, jaką tworzyło m.in. PSL z wicepremierem Stanisławem Mikołajczykiem na czele.
16:26 władysław gurgacz jezuita wyklęty 2014.mp3 O postaci księdza Władysława Gurgacza opowiada historyk dr hab. Filip Musiał z IPN. Audycja z cyklu "Ślady na piasku" prowadzona przez Agnieszkę Trzeciakiewicz (PR, 24.09.2014)
- Dopiero wtedy, gdy te dwie sceny - walki podziemnej i politycznej - po zastosowaniu silnych represji de facto przestały istnieć, komuniści mogli zwrócić się przeciwko trzeciej, największej sile antykomunistycznej, czyli przeciwko Kościołowi - tłumaczył na antenie Polskiego Radia historyk IPN, autor biografii Władysława Gurgacza, dr hab. Filip Musiał.
Prymas Stefan Wyszyński - zobacz serwis specjalny
Schwytanie księdza Władysława Gurgacza było ku temu doskonałą okazją.
Pierwszy proces pokazowy księdza
Duchowny został aresztowany w lipcu 1949 roku, a miesiąc później stanął przed krakowskim Sądem Okręgowym wraz z resztą swojego oddziału partyzanckiego. Był to typowy dla okresu stalinizmu wyreżyserowany proces pokazowy, który poprzez prasę i radio rozpowszechniano wśród szerokich mas społecznych.
- Wcześniejsze procesy, w których uczestniczyli księża, głównie ci związani z podziemiem zbrojnym, miały wydźwięk lokalny i miały na celu sterroryzowanie miejscowej ludności. W przypadku procesu księdza Gurgacza mamy do czynienia z pierwszym procesem, który propagandowo jest nastawiony na całą Polskę - mówił dr hab. Filip Musiał.
Przekaz kreowany przez władzę okraszony był odpowiednią propagandą, która miała przedstawić oskarżonych w jak najgorszym świetle. Tak, aby społeczeństwo nie miało żadnych wątpliwości, kto zasiada na ławie oskarżonych. Mówiono nie o oddziale, a o bandzie, nie o żołnierzach, a o rzezimieszkach. Słowa "zbrodnia" czy "zbrodniczy" odmieniano przez wszystkie przypadki.
Żołnierze Wyklęci - zobacz serwis historyczny
Choć Władysław Gurgacz pełnił jedynie funkcję kapelana, propaganda kreowała go na przywódcę i głównego inspiratora "zbrodniczych" działań oddziału. Duchowny przedstawiany był jako herszt bandy rzezimieszków. - Ksiądz Gurgacz zostaje wyciągnięty na pierwszy plan, bo przez niego można było uderzyć w Kościół - słyszymy w audycji.
Na propagandowych zdjęciach księdza Gurgacza pokazywano z ekwipunkiem, który posiadał przy sobie w chwili aresztowania. Obok przedmiotów liturgicznych znajdował się tam pistolet Vis, który celowo eksponowano.
- Ten pistolet odgrywał istotną rolę w kreowaniu jego wizerunku jako rzezimieszka, a nie duchownego - mówił historyk w audycji z 2014 roku.
10:25 Ks. Gurgacz - Dzień 1..mp3 Proces księdza Władysława Gurgacza, dzień pierwszy. Przesłuchanie duchownego (PR, sierpień 1949)
"Uczył, że mogą zabijać..."
Nagrania rozpraw z procesu księdza Gurgacza, które zachowały się w Archiwum Polskiego Radia, pokazują perfidię procesów pokazowych i propagandy wytwarzanej przez media.
Jeden z radiowych dziennikarzy w komentarzu do nagrania z sali rozpraw przekonywał słuchaczy, że "zeznania księdza Gurgacza ujawniły jego cyniczną, zbrodniczą filozofię moralną, którą usiłował oprzeć na zasadach etyki katolickiej, by skuteczniej prowadzić walkę podziemną przeciwko państwu i jednocześnie oczyścić swoje sumienie z grzechów głównych".
Co więcej, "zeznania innych oskarżonych w procesie księdza Gurgacza i jego podkomendnych ujawniły otwartą, niemaskowaną wrogość w stosunku do Polski Ludowej. Ksiądz Gurgacz zdążył skutecznie zaszczepić swoje teorie innym członkom bandy i nie pominął żadnych środków, żeby tę wrogość podsycić. Uczył ich, że mogą z czystym sumieniem rabować, zabijać nawet, byle to się mieściło w granicach walki z władzą ludową, z państwem, ze społeczeństwem, które wybrało sobie słuszny i sprawiedliwy ustrój, lecz ustrój nieodpowiadający księdzu Gurgaczowi".
19:01 Ks. Gurgacz - Dzień 2..mp3 Proces księdza Władysława Gurgacza, dzień drugi. Zeznania Michała Żaka, studenta IV roku teologii, oskarżonego o udział w napadzie rabunkowym zorganizowanym rzekomo przez grupę ks. Gurgacza (PR, sierpień 1949)
Słuchacze mogli się także dowiedzieć, że "ksiądz Gurgacz szczodrze rozgrzeszał swoich podkomendnych. Odprawiał w lesie nieraz codziennie msze święte dla bandytów, którzy wracali z rozboju na drogach. Później jako kasjer bandy skrupulatnie przeliczał zrabowane pieniądze i planował następne napady".
"Walczymy i walczyć będziemy z bandytami"
Podobnie w mowie końcowej wypowiadał się Henryk Ligięza, jeden z najbardziej "zasłużonych" prokuratorów epoki stalinizmu, który stwierdził, że "niejeden oskarżony żalił się, że moralne nauki tego zakonnika pchnęły go do zbrodni". Zapewniał, że "łzy wielu matek i żon, przekleństwa wielu ojców, sieroctwo wielu dzieci ciężkim brzemieniem obciąża dzisiaj sumienie oskarżonego księdza Gurgacza".
Wypowiedź prokuratora w dużej mierze wymierzona była w Kościół. Jego zdaniem oskarżony "jest tylko jednym z niesławnych galerii księży, którzy z przewodników duchowych zdegradowali się do roli pospolitych bandytów i rzezimieszków" oraz że jest przedstawicielem "tej reakcyjnej części kleru, która swój autorytet kapłański i siebie samych oddała na służbę bandom i ich mocodawcy - amerykańskiemu imperializmowi i rodzimej reakcji".
09:41 Ks. Gurgacz - Dzień 3..mp3 Proces księdza Władysława Gurgacza, dzień trzeci. Mowa końcowa prokuratora Henryka Ligięzy (PR, sierpień 1949)
Jednocześnie Henryk Ligięza zapewniał, że władza komunistyczna wcale nie walczy z religią, a taki zarzut "jest wyrafinowanym chwytem wrogiej propagandy, usiłującej bałamucić mniej uświadomionych i za pomocą fałszu i kłamstwa mobilizować ich do walki z demokracją pod płaszczykiem obrony rzekomo zagrożonej religii. My zaś walczymy i walczyć będziemy z bandytami, których nie obroni nic, nawet sutanny".
Prokurator nie miał wątpliwości, że oskarżeni zasługują na najwyższy wymiar kary. "Musimy po tych łapach, które targnęły się na najżywotniejsze interesy mas pracujących, uderzyć mocno" - grzmiał Henryk Ligięza.
Ani w nagraniach, ani w protokole sprawy nie uwzględniono ostatnich słów księdza Gurgacza, które znane są tylko z przekazów ustnych i notki oficera bezpieki. Duchowny otwarcie bronił swoich współtowarzyszy, wyrażał niechęć do obecnej władzy i przewidywał, że zbrodnie przez nią dokonane obrócą się przeciw niej.
Duchowny, zgodnie z żądaniem prokuratury, skazany został na karę śmierci. Wyrok wykonano strzałem w tył głowy 14 września 1949 roku na podwórku więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie.
"Natchniony kaznodzieja"
Władysław Gurgacz urodził się w 1914 roku. W wieku 17 lat wstąpił do nowicjatu jezuitów. Tuż przed wojną rozpoczął studia teologiczne i filozoficzne w Krakowie. W 1942 roku przyjął święcenia kapłańskie. Malował obrazy, które podpisywał inicjałami SM, "Servus Mariae", czyli "Sługa Maryi".
- W nawiązaniu do tego pseudonimu malarskiego przyjął później pseudonim "Sem" - tłumaczył dr hab. Filip Musiał
Koniec II wojny światowej zastał duchownego w małopolskich Gorlicach, gdzie pełnił posługę w szpitalu. Następnie trafił do Krynicy (ob. Krynica-Zdrój).
- Tam dał się poznać jako natchniony kaznodzieja - mówił historyk. - Wygłaszał bardzo płomienne kazania, które przyciągały wiernych również z innych miejscowości.
W czasie tych kazań Władysław Gurgacz poruszał również sprawy społeczne. - Walczył z materializmem, nie z państwem komunistycznym, nie z systemem, nie z reżimem. Natomiast z punktu widzenia władzy tyle wystarczyło, by uznać, że walczy z Polską Ludową - tłumaczył historyk.
Wierny do końca
W czasie służby w Krynicy duchowny nawiązał kontakty z miejscowymi żołnierzami podziemia antykomunistycznego, których otaczał duchową opieką. Wiosną 1948 roku w obawie o swoje życie zdecydował się dołączyć do działającego w Beskidzie Sądeckim oddziału "Żandarmeria" organizacji Polska Podziemna Armia Niepodległościowców.
Duchowny bardzo dbał o to, by partyzanci podejmowali działania zgodne z etyką katolicką. Współtowarzysze broni, dla których stał się duchowym przewodnikiem, nazywali go "Ojcem".
- Gdy czytamy jego rozważania, widzimy, że jest to człowiek, który ma bardzo dużo różnego rodzaju rozterek i niepewności. Ciągle zadaje sobie pytanie, czy ta droga, którą kroczy, jest właściwa - mówił dr hab. Filip Musiał.
Nie chciał jednak opuścić swoich współtowarzyszy, nawet mimo nacisków przełożonych z zakonu jezuitów i coraz trudniejszej sytuacji partyzantów.
Wiosną 1949 roku z powodu problemów z aprowizacją i coraz częstszych obław "Żandarmeria" podzieliła się na trzy oddziały. Ksiądz Gurgacz trafił do grupy dowodzonej przez ppor. Stefana Balickiego "Bylinę".
Podział nie poprawił położenia żołnierzy, którym brakowało środków do prowadzenia dalszej działalności. Zdecydowano o jednorazowym napadzie na bank. Akcja, przeprowadzona 2 lipca 1949 roku w Krakowie, zakończyła się niepowodzeniem, oddział "Byliny" został aresztowany.
Ksiądz Gurgacz nie brał w akcji bezpośredniego udziału. Miał możliwość ucieczki, z której nie skorzystał. - Dał się aresztować, bo jak tłumaczył podczas przesłuchania, chciał swoich chłopców wspierać w więzieniu - mówił dr hab. Filip Musiał.
***
Szczątki Władysława Gurgacza zostały odnalezione przez IPN w 2018 roku. Trzy lata później pochowano je z honorami wojskowymi na cmentarzu Rakowickim w Krakowie
Tomasz Horsztyński