6 lipca 1997 roku pierwsze wsie i miasteczka zostały zalane przez Nysę Kłodzką, Odrę, Prudnik i Złoty Potok. Rozpoczęła się powódź tysiąclecia.
***
Najbardziej intensywne deszcze padały od 3 do 10 lipca. Kataklizm dotknął 25 ówczesnych województw. Woda zalała blisko 700 tysięcy hektarów i 1362 miejscowości, wśród nich także niektóre duże miasta. Ewakuowano blisko 200 tysięcy osób. Sytuacja stawała się trudna już od początku lipca, między innymi we Wrocławiu. Poziom Odry ciągle wzrastał, rzeka wlewała się do kolejnych dzielnic. Ewakuowano dzieci ze szpitala Kliniki Hematologii. Woda w Nowym Kozanowie sięgała wysokości 2 metrów.
Woda zalewała wciąż nowe tereny. Po tygodniu stan pogotowia przeciwpowodziowego ogłoszono w kolejnych województwach. Premier Włodzimierz Cimoszewicz poleciał śmigłowcem na tereny objęte klęską żywiołową i powołał zespół do koordynowania akcji ratunkowej. 8 lipca pod wodą znajdowało się około 250 miejscowości. Powódź pochłonęła kilkanaście ofiar. Tego dnia premier Cimoszewicz oznajmił, że ludzie poszkodowani w wyniku powodzi, zarówno mieszkańcy miast, jak i rolnicy, nie otrzymają żadnych odszkodowań z budżetu państwa.
25:53 krajobraz po powodzi____5468_97_i_tr_0-0_14432318001f31b7[00].mp3 Usuwanie skutków powodzi w Polsce południowo-wschodniej. Problemy, obawy i nadzieje mieszkańców - audycja Ewy Michałowskiej. (PR, 7.08.1997)
Pomoc dla powodzian
Dwa dni później, 10 lipca wicepremier i minister finansów Marek Belka poinformowali, że jednak będą pieniądze dla powodzian - z rezerw oraz z Banku Światowego. Na pomoc pospieszyło także wiele organizacji, instytucji oraz zwykłych ludzi, którzy nie tylko przekazywali dary rzeczowe, lecz często także pieniądze.
Polskie Radio utworzyło konto bankowe przeznaczone na pomoc powodzianom i zorganizowało akcję, której centrum koordynacyjne znajdowało się w newsroomie Informacyjnej Agencji Radiowej. Dziennikarze całą dobę pełnili dyżury i, na podstawie danych z kraju, tworzyli "mapy sytuacyjne". Mówił o tym prezes Polskiego Radia, Krzysztof Michalski.
O pomoc dla powodzian w Polsce i Czechach dwukrotnie apelował papież Jan Paweł II. W niedzielę 13 lipca podkreślił potrzebę solidarności z cierpiącymi w kataklizmie.
Woda zbiera żniwo
Tymczasem powódź obejmowała kolejne miasta, pochłaniając dalsze ofiary. Dramatyczna sytuacja panowała Raciborzu, w Nysie, Kędzierzynie-Koźlu. Odcięte od świata zostało Opole.
12 lipca tragedia dotknęła Wrocław; mieszkańcy okolicznych wsi nie dopuścili do wysadzenia wałów i tym samym uratowania miasta. Na niektórych osiedlach woda sięgała powyżej pierwszego piętra. Reporter Radia Wrocław uczestniczący w akcji ratunkowej pomagał dowozić worki z żywnością, zrzucane wcześniej z helikoptera.
39:56 powódź wszystkich polaków czyli dla przyszłości jedno spojrz___6585_97_i_tr_0-0_99871110020252f[00].mp3 "Powódź wszystkich Polaków, czyli dla przyszłości jedno spojrzenie wstecz" - reportaż Janiny Jankowskiej o powodzi tysiąclecia. (PR, 18.09.1997)
O bezpieczeństwo zwierząt we wrocławskim ogrodzie zoologicznym walczyli strażacy, policjanci i mieszkańcy miasta. Dyrektor ZOO, Hanna Gucwińska informowała, że sytuacja się pogarsza.
W połowie lipca fala powodziowa na Odrze dotarła do Głogowa, a na Wiśle - do Warszawy. Zabrakło 4 centymetrów, żeby woda zalała stolicę. Zanim powódź dotarła do Słubic, ewakuowano stamtąd ludzi. Z kolei dzięki walce mieszkańców przed zalaniem obroniła się Nowa Sól.
Żałoba narodowa
18 lipca był dniem żałoby narodowej dla uczczenia ofiar kataklizmu. Tego też dnia nadeszła jednak druga fala opadów, która trwała do 20 lipca. Mimo że nie były one tak intensywne jak poprzednio, znacznie utrudniły usuwanie skutków powodzi. Blisko stu strażaków uczestniczyło w walce z żywiołem na zachodzie Polski. Brygadier Jerzy Stanek, zastępca dowódcy pułku centralnego obwodu operacyjnego w Sulechowie w województwie zielonogórskim, mówił, że pomimo nieludzkiego zmęczenia strażacy ofiarnie niosą pomoc.
Dopiero 21 lipca Włodzimierz Cimoszewicz przeprosił powodzian za słowa wypowiedziane na początku katastrofy. Premier przyznał, że wobec żywiołu i strat poniesionych przez ludzi jego wypowiedź wywołała zrozumiałe rozgoryczenie.
21:24 domy dla powodzian____7724_97_i_tr_0-0_14469400001e7f21[00].mp3 Audycja Marka Czarkowskiego z cyklu "Szkoda gadać", poświęcona budowie domów dla powodzian. (PR, 7.11.1997)
Liczenie strat
24 lipca pod wodą znajdowało się jeszcze 440 miejscowości, zaś alarm obowiązywał w 10 województwach. Do setek tysięcy domów nie mogli wrócić ich mieszkańcy, ponieważ stracili cały dobytek. Ówczesny szef MONAR-u Marek Kotański zapowiedział, że następnego dnia wyruszy ekspres "Serc pospolite ruszenie", który dotrze do kilkudziesięciu miast w kraju. Na dworcach PKP będzie można przekazać sprzęty dla powodzian.
Pod koniec lipca pierwsza fala kulminacyjna na Odrze minęła województwo szczecińskie - wody zmieściły się w obrębie wałów przeciwpowodziowych. Na wszystkich rzekach w kraju odnotowano spadek poziomu wód. Wszystkie straty rząd Włodzimierza Cimoszewicza ocenił na 9 miliardów złotych, jednak potem okazało się, że sięgają one 12 miliardów. W wyniku powodzi dach nad głową straciło 7 tysięcy ludzi. Woda zniszczyła lub uszkodziła 680 tysięcy mieszkań, 4 tysiące mostów, 613 kilometrów wałów przeciwpowodziowych i 500 tysięcy hektarów upraw.