Historia

Teatr komediowy w starym stylu. Michał Bałucki kontra krytycy

Ostatnia aktualizacja: 29.09.2024 05:40
- Nie pomiatała nim nigdy publiczność, w przeciwieństwie do krytyki. Publiczność zawsze uwielbiała Bałuckiego. Osobiście bardzo ceniłem i cenię jego twórczość – mówił Kazimierz Dejmek w Polskim Radiu w 1984 roku. 187 lat temu w Krakowie urodził się Michał Bałucki, znany w drugiej połowie XIX wieku komediopisarz, którego ostre sądy krytyków literackich doprowadziły ostatecznie do samobójczej śmierci.
Komediopisarz Michał Bałucki
Komediopisarz Michał BałuckiFoto: Wikipedia/ domena publiczna

Znawczyni twórczości Michała Bałuckiego prof. Anna Sobiecka podkreślała, że czasy, w których wystawiał swe sztuki, to w polskim teatrze okres wielu przemian, zarówno instytucjonalnych, jak i mentalnych, ważnych z punktu widzenia teatru dwudziestowiecznego. Niezwykle cenione i uwielbiane – głównie przez publiczność, ale z początku także przez krytyków teatralnych – sztuki Bałuckiego witane były z gorącym aplauzem.

Należał on do grona tych autorów, którzy już za życia doczekali się premier teatralnych niemal wszystkich swoich utworów scenicznych. Mało tego, w jego sztukach pojawiali się najlepsi ówcześni aktorzy scen warszawskich, krakowskich oraz lwowskich. "To właśnie aktorskie kreacje decydowały niejednokrotnie o scenicznym powodzeniu komedii Bałuckiego. Aktorzy nie tylko chętnie wcielali się w postaci z komedii Bałuckiego. Często wybierali sztuki krakowskiego autora na swoje benefisy oraz przedstawienia w czasie gościnnych występów" – pisała Anna Sobiecka.

Krytyk mieszczaństwa

Znaczna część komedii Michała Bałuckiego poświęcona jest środowisku średniozamożnego mieszczaństwa, w których ukazuje on pogoń za tytułami i godnościami, wygórowane ambicje, snobizm, służalczość wobec szlachty i sfer rządowych czy chłopomanię. Wymienić tutaj można m.in. "Polowanie na męża" (1865), "Radców pana radcy" (1867), "Pracowitych próżniaków" (1871), "Komedię z oświatą" (1876), "Sąsiadów" (1880). Z kolei wśród najchętniej granych jego komedii znajdowały się takie sztuki, jak: "Grube ryby" (1881), "Dom otwarty" (1883), a także "Klub kawalerów" (1890).

Z biegiem lat krytyka literacka zaczęła wykazywać, że komediopisarstwo Bałuckiego zaczyna przejawiać "sceniczny anachronizm". Bałucki zaczął bronić się, tocząc przez lata spór literacki z krytykami, którym próbował udowodnić walory swojej twórczości.

Niestety spór ten skazany był na niepowodzenie, ponieważ jego adwersarzy bardziej interesowały nowe formy dramatyczne niż "to, co już w sztuce było". "Praktyka pisarska Bałuckiego wynikała w znacznej mierze ze statyczności jego poglądów na prawidła sztuki scenicznej oraz krytycznej. Autor »Grubych ryb« postrzegał siebie przede wszystkim jako sprawnego dostawcę repertuaru teatralnego, a z drugiej strony jako autora piszącego »śtucki« ku uciesze publiczności" - stwierdzała Anna Sobiecka w "Sporach literackich Michała Bałuckiego”.

Wróg modernizmu

Michał Bałucki, zdaniem Anny Sobieckiej, do końca zachował wierność ideałom swojej młodości. "Bałucki opowiada się po stronie literatury tendencyjnej, z wyraźnie określonym programem moralnym, która stawia sobie za cel »uszlachetnienie, podnoszenie ducha, wiarę w ideały, w sprawiedliwość« - podkreślała Sobiecka. Według niej pisarz z niezwykłą intuicją wyczuwał przemiany dokonujące się na gruncie estetyki końca XIX stulecia, lecz przemian tych nie akceptował, czemu dawał wyraz w rozprawach krytycznych.

"Autorzy skandynawscy, z małymi bardzo wyjątkami, zrobili z powieści swoich i utworów dramatycznych formalny szpital i kryminał, w których spotykamy się ze wszelkimi chorobami, występkami, z najpotworniejszymi wykoślawieniami natury ludzkiej - a na usprawiedliwienie tego kierunku powieściowego, tej mody, jeżeli taką obrzydliwość modą nazwać się godzi, mają ci panowie odpowiedź: »My szukamy prawdy, odtwarzamy życie, jak jest; nie chcemy bawić czytelników, ale roztrząsać ich sumienia, nie chcemy tworzyć manekinów, wypchanych tendencjami i zdawkową moralnością, ale ludzi w całej ich nagości i prawdzie«" – żalił się Michał Bałucki w rozprawie "O różnych modach w literaturze powieściowej", którą w 1894 roku opublikował "Tygodnik Ilustrowany".

- Kiedy zapanował powszechnie na scenach europejskich i polskich tak zwany modernizm, Bałucki został przez naszą opinię wyeliminowany z naszego życia i pogardzony. Był to czas tryumfu dramatów Henryka Ibsena, Maurice'a Maeterlincka, Augusta Strindberga, Gerharta Hauptmanna, u nas to był Stanisław Przybyszewski, Jan August Kisielewski. Wszyscy się zachwycili moderną i nie bez racji. Ibsen przecież stworzył przełom w dramaturgii światowej – podkreślał Kazimierz Dejmek w rozmowie z Anną Retmaniak w audycji Polskiego Radia "Wieczór muzyki i myśli" w 1984 roku.

Dejmek dodawał: - Ukuto wtedy pogardliwy termin "bałucczyzna" i tak to już się w naszej kulturze przyjęło. I tak tym Bałuckim od przełomu wieków pomiatamy. Nie pomiatała nim nigdy publiczność, w przeciwieństwie do krytyki. Publiczność zawsze uwielbiała Bałuckiego.

Ów termin "bałucczyzna" zawierał negatywną ocenę postaw życiowych bohaterów komedii Bałuckiego, odznaczających się wąskimi horyzontami umysłowymi i filisterskimi ambicjami. A przecież, jak podkreślała w Polskim Radiu Anna Retmaniak, był to autor, który "pisał bardzo mądrze o sprawach polskich".

Przełomowy 1892 rok

Anna Sobiecka zauważa, że rok 1892 stanowi w życiorysie twórczym Bałuckiego datę graniczną, kończy bowiem okres jego sukcesów scenicznych. Choć, jak dodaje, autor "Pamiętnika Munia" był świadomy nieprzystawania własnej twórczości do nowych tendencji obecnych w literaturze i teatrze schyłku XIX stulecia, to jednak nie wahał się pisać dalej w starym stylu.

"Począwszy od 1892 roku Bałucki, dotąd autor komedii chętnie grywanych na scenach Krakowa, Warszawy i Lwowa, ulubiony pisarz krakowski, staje się obiektem złośliwości, impertynencji, a także bezpośrednich ataków przedstawicieli krytyki młodopolskiej, choć i krytycy reprezentujący idee pozytywistyczne nie pozostają mu dłużni. Jego twórczość uznaje się za synonim anachronizmu komediopisarskiego odchodzącej epoki" - pisała Sobiecka, podkreślając jednocześnie, że zaczyna dodawać się mu przydomek "prostego wyrobnika sceny".

Jego kolejne sztuki, jak "Ciepła wdówka" (1895) czy "Sprawa kobiet" (1896) nazwane zostają jedynie "zręcznymi obrazkami scenicznymi". Jak dodaje znawczyni twórczości Bałuckiego, nie przestaje on tworzyć, ale zmienia strategię. Pojawiają się rozprawy analityczne, w których pisarz wykłada swoje racje i opinie dotyczące literatury skandynawskiej oraz przemian zachodzących w literaturze polskiej.

"Próbuje niejako zrozumieć, czy też oswoić, przeciwnika i na atak odpowiada obroną, choć nie szczędzi w niej słów gorzkich, kierowanych pod adresem »potworności ze Skandynawii« oraz ich rodzimych naśladowców" - stwierdziła Anna Sobiecka.

Finał sporu literackiego twórcy z jego polemistami zaskoczył wszystkich. Rozgoryczony i przygnębiony niepowodzeniami ostatnich swoich sztuk, 17 października 1901 roku Michał Bałucki popełnił samobójstwo.

"I nadeszła chwila wysokiego rozdrażnienia, nadszedł stan niepoczytalny, który mu włożył rewolwer do ręki... Usunął się −cieszcie się panowie krytycy, bo już nie będzie pisał »marnych i głupich« komedii" – pisał w 1902 roku w pracy "Michał Bałucki" Kazimierz Bartoszewicz.

Powroty Bałuckiego

- Wydaje się, że rok 1901 otwiera zupełnie nowy etap oddziaływania komediopisarstwa Michała Bałuckiego na polski teatr. Rok śmierci autora "Domu otwartego” można uznać za symboliczną zmianę warty w teatrze krakowskim, która dokonała się za sprawą odejścia Bałuckiego i narodzin dla teatru talentu Stanisława Wyspiańskiego – napisała Anna Sobiecka.

Niemniej, jak wspominał w Polskim Radiu Kazimierz Dejmek, bardzo powoli w krytyce literackiej następuje przewartościowanie naszych sądów o Bałuckim.

- Osobiście bardzo ceniłem i cenię twórczość Bałuckiego. Zawsze uważałem, że owa „bałucczyzna”, pogardliwie rozumiana, nie jest trafna – mówił w 1984 roku Dejmek, dodając, że następuje powrót sztuk Bałuckiego na deski teatru.

Dla poparcia swych słów Kazimierz Dejmek przywołał "Dom otwarty" Michała Bałuckiego w reżyserii Janusza Nyczaka. Sztuka miała premierę w Teatrze Nowym w Poznaniu 18 grudnia 1983 roku.

- Nyczak spróbował spojrzeć na "Dom otwarty" jakby na prefigurację "Wesela" Wyspiańskiego. Zresztą można by zaryzykować domniemanie, że w sensie warsztatowym, teatralnym być może "Wesele" Wyspiańskiego było zainspirowane właśnie "Domem otwartym", że obejrzenie go przez Wyspiańskiego, jako pewnej sytuacji teatralnej, mogło wpłynąć na takie, a nie inne zinterpretowanie wesela Rydla. To znaczy można domniemywać, że "Wesele" Wyspiańskiego być może zakotwiczone jest właśnie w premierze "Domu otwartego"w Krakowie. Dalej, Nyczak spróbował spojrzeć na "Dom otwarty" poprzez "Operetkę" Gombrowicza – dzielił się swoimi uwagami z Anną Retmaniak w audycji Polskiego Radia "Wieczór muzyki i myśli" Kazimierz Dejmek.


Posłuchaj
14:00 O Michale Bałuckim z reżyserem teatralnym Kazimierzem Dejmkiem rozmawiała Anna Retmaniak w audycji "Wieczór muzyki i myśli", PR (04.05.1984) O Michale Bałuckim z reżyserem teatralnym Kazimierzem Dejmkiem rozmawiała Anna Retmaniak w audycji "Wieczór muzyki i myśli". (PR, 4.05.1984)

 

Komedie krakowskiego pisarza były także wielokrotnie adaptowane dla potrzeb Teatru Telewizji - i to kolejny dowód na niesłabnące, pomimo wszystko, zainteresowanie Bałuckim. Najwcześniej sięgnięto po "Dom otwarty" (1964), "Klub kawalerów" (1965), "Grube ryby" (1968 i 1974), później po "Flirt" (1977), "Ciężkie czasy" (1978), czy "Krewniaków" (1982).

pcz

Przy pisaniu tekstu korzystano z prac Anny Sobieckiej: A. Sobiecka "Bałucki redivivus?" w: "Słupskie Prace Filologiczne. Seria Filologia Polska" nr 3, Wydawnictwo Naukowe Akademii Pomorskiej, Słupsk, 2004

A. Sobiecka "Spory literackie Michała Bałuckiego" w: "Prace Filologiczne. Literaturoznawstwo" nr 10 (13), Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, 2020

pcz/im


Czytaj także

"Wesele" Wyspiańskiego z pogranicza snu i jawy

Ostatnia aktualizacja: 16.03.2023 05:45
- Żądnym sensacji mieszkańcom Krakowa oferowała ta sztuka galerię powszechnie znanych współczesnych postaci ze świata kultury, bo inspiracją dramatu był spektakl prawdziwie z życia wzięty - mówił w Polskim Radiu dr Janusz Osica, historyk.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Stanisław Wyspiański. Czwarty wieszcz narodowy

Ostatnia aktualizacja: 15.01.2024 06:00
Po premierze "Wesela" stał się symbolem. "Niewielu dusza i serce, myśl i ból były tak na wskroś polskie, nasze własne jak Wyspiańskiego" - pisała krakowska gazeta "Czas" nazajutrz po śmierci artysty.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jak czytać "Wesele", żeby je zrozumieć?

Ostatnia aktualizacja: 04.09.2017 22:22
– W tym tekście Wyspiańskiego są różne warstwy, tak jak w interpretacji całego dramatu są różne wersje. Jeśli pozostaniemy tylko na tej powierzchniowej warstwie językowej i tej wyobrażeniowej, to nic z tego nie zrozumiemy. Żeby zrozumieć, trzeba się wczytać – podkreśla prof. Franciszek Ziejka. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rydel się żeni! Najsłynniejsze polskie wesele

Ostatnia aktualizacja: 20.11.2024 05:55
124 lata temu, po ślubie poety Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny w kościele Mariackim w Krakowie, para młoda wraz z gośćmi udała się do Bronowic Małych, by wziąć udział w wydarzeniu, które przeszło do legendy polskiej literatury.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Gdzie znalazł Pan tak doskonałego scenarzystę?". 51 lat od premiery "Wesela" w reżyserii Andrzeja Wajdy

Ostatnia aktualizacja: 09.01.2024 05:40
Jak głosi anegdota, po obejrzeniu "Wesela" Andrzeja Wajdy Elia Kazan miał go zapytać, gdzie znalazł tak doskonałego scenarzystę. Co sprawiło, że arcypolski dramat Stanisława Wyspiańskiego, który wydawał się być stworzony jedynie dla teatru w swojej filmowej wersji wprawił w zachwyt jednego z najwybitniejszych twórców amerykańskiego kina?
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Panny z «Wesela»", czyli powrót do Bronowic

Ostatnia aktualizacja: 03.10.2020 07:00
– Dostęp do polskości, którą opisuje w swojej książce Monika Śliwińska, jest ograniczony i być może dlatego gorzej rozumiemy takie utwory jak "Wesele" Wyspiańskiego, a przez to i samych siebie – mówi Mateusz Matyszkowicz.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Dziady" po raz pierwszy, czyli Wyspiański tnie arcydzieło

Ostatnia aktualizacja: 31.10.2024 05:45
Prapremiera teatralna najważniejszego dla polskiej literatury dramatu - "Dziadów" Adama Mickiewicza - odbyła się prawie 70 lat po powstaniu dzieła: 31 października 1901 roku. Autor inscenizacji, Stanisław Wyspiański, zebrał wszystkie części tekstu, dokonując jednak wielu skrótów. "To barbarzyństwo", komentowali niektórzy.
rozwiń zwiń