Historia

Historyk Instytutu Pileckiego: w Markowej, wsi Ulmów, zażyłości między Polakami i Żydami sięgały dziesięcioleci

Ostatnia aktualizacja: 09.09.2023 06:00
- W latach 20. i 30. XX wieku praktycznie w każdej polskiej miejscowości mieszkało kilka rodzin żydowskich. Żydzi uczęszczali do miejscowych szkół, mieszkali płot w płot ze swoimi chrześcijańskimi sąsiadami. Dla pokolenia naszych dziadków i pradziadków to nie było nic niezwykłego - mówił w rozmowie z Polskim Radiem Kamil Kopera, historyk z Instytutu Pileckiego 
Praktycznie każda miejscowość, szczególnie na terenie Galicji, zamieszkana była przez jedną, dwie, trzy, a czasami dziesięć rodzin żydowskich. Sanok, rok 1936
"Praktycznie każda miejscowość, szczególnie na terenie Galicji, zamieszkana była przez jedną, dwie, trzy, a czasami dziesięć rodzin żydowskich". Sanok, rok 1936Foto: Narodowe Archiwum Cyfrowe/dp

O relacjach polsko-żydowskich we wsi Markowa, w której żyła i zginęła rodzina Ulmów, rozmawialiśmy z Kamilem Koperą, historykiem z Instytutu Pileckiego i autorem książki "Losy Żydów z Markowej", uzupełniającej luki w wiedzy na temat tożsamości ofiar żydowskich Zagłady w Markowej, w tym osób zamordowanych wraz z rodziną Ulmów.

Proszę powiedzieć, jaką wsią była Markowa? Wiadomo, że przed II wojną światową mieszkali w niej Żydzi. Jak liczna była tam ta społeczność?

W przededniu wojny w Markowej Żydzi stanowili grupę około 120 osób na 4500 ogólnej populacji wsi. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku miejscowość tę zamieszkiwało prawie 200 osób wyznania mojżeszowego, które miały trzy domy modlitw i funkcjonowały wśród swoich katolickich sąsiadów. Społeczność żydowska w Markowej związana była z dwoma większymi ośrodkami, czyli Kańczugą na południu i Łańcutem na północy.

Czym był spowodowany ten spadek liczby ludności żydowskiej w Markowej w pierwszych dekadach XX wieku?

Powodem była emigracja zarówno do większych ośrodków miejskich i sąsiednich miejscowości, jak i za ocean, głównie do Stanów Zjednoczonych, ale też do Argentyny, do Kanady.

Jeśli chodzi o tę wewnętrzną emigrację, to miała ona podłoże ekonomiczne. Rodziny żydowskie, podobnie jak i chrześcijańskie, były wielodzietne, więc tylko jedna gałąź rodziny mogła funkcjonować na danym miejscu z wykorzystaniem areału ziemi. Pozostałym szansę przeżycia dawała właśnie emigracja.

Mamy z tego powodu całą sieć ludzi pochodzących z Markowej, którzy mieszkają w sąsiednich miejscowościach czy w Rzeszowie. Tak było na przykład z rodziną Saula Goldmana, którego rodzice wyjechali z Markowej na początku XX wieku i osiedlili się w Rzeszowie u swojego drugiego syna, czyli brata Saula, który później ukrywał się u rodziny Ulmów i wraz z nimi zginął.

Żydzi ze wsi Markowa zajmowali się uprawą roli tak, jak ich chrześcijańscy sąsiedzi?

Mamy w Markowej kilku żydowskich rolników. Trzeba pamiętać, że przez wieki status prawny Żydów się zmieniał i areał ziemi, jaki mogli posiadać, też stopniowo ulegał zmianie. A Żydzi przeszli drogę od takiej stereotypowej roli karczmarzy – bo karczmę w Markowej też prowadzili w XVIII-XIX wieku - do roli drobnych handlarzy, kupców, sprzedawców, no i oczywiście rolników.

A propos karczmy, te powiązania Żydów z Markową były tak silne, że w przekazach dotyczących tej wsi z lat 20. i 30. XX wieku funkcjonowała legenda, według której sama nazwa miejscowości pochodziła od żony żydowskiego dzierżawcy karczmy w Markowej. Legenda ta mówiła, że tym dzierżawcą był Marek Markenhoff, a jego żonę nazywano po prostu Markową. Zatem kiedy ludzie umawiali się na skrzyżowaniu szlaków wiodących z północy na południe i ze wschodu na zachód, gdzie stała karczma żydowska, mówiono, że spotykają się u Markowej. Oczywiście jest to tylko legenda, ale pokazuje, jak według lokalnej społeczności ta wieś związana była z ludnością żydowską.

Trzeba pamiętać, że w II Rzeczypospolitej ponad 20 proc. Żydów mieszkało na wsi. Zatem praktycznie każda miejscowość, każda wieś, szczególnie na terenie Galicji, zamieszkana była przez jedną, dwie, trzy, a czasami dziesięć rodzin żydowskich.


Żydzi z miejscowości Słomniki w Małopolsce. Okres międzywojenny. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Żydzi z miejscowości Słomniki w Małopolsce. Okres międzywojenny. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Markowa nie wyróżniała się zatem pod tym względem na tle innych wsi w okolicy?

Tak jak wspomniałem, w samej Markowej żyło 120 osób wyznania mojżeszowego, a w sąsiednich miejscowościach mieliśmy podobną liczbę Żydów, czyli około kilkadziesiąt osób mieszkających wśród chrześcijańskich sąsiadów. Zatem jeśli chodzi o perspektywę Galicji, to nie było nic nietypowego, że jedna i druga grupa mieszkały obok siebie.

Osadnictwo żydowskie jest efektem przeróżnych procesów historycznych. Jeśli chodzi o Markową, prawdopodobnie były to działania jednego z właścicieli Łańcuta, który na początku osiemnastego wieku po prostu nakazał opuszczenie miejscowości Żydom, którzy musieli szukać nowego miejsca zamieszkania.

W innych miejscowościach, w innych regionach Polski sytuacja była zróżnicowana, ale w latach 20. i 30. XX wieku praktycznie w każdej polskiej miejscowości mieszkało kilka rodzin żydowskich. Żydzi uczęszczali do miejscowych szkół, mieszkali płot w płot ze swoimi chrześcijańskimi sąsiadami.

Dla pokolenia naszych dziadków i pradziadków to nie było nic niezwykłego, że wychowywali się w świecie tych dwóch kultur, a na terenie Podkarpacia trzech, gdyż mamy do czynienia również z szeroko rozumianą kulturą rusińską czy też ukraińską. Tak też było w powiecie jarosławskim, w którym leżała Markowa w czasie II wojny światowej.


Żydzi z Nieświeża na dzisiejszej Białorusi. Fotografia z okresu międzywojennego. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Żydzi z Nieświeża na dzisiejszej Białorusi. Fotografia z okresu międzywojennego. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Jak układały się relacje między polskimi a żydowskimi sąsiadami w Markowej? Czy kwestie etniczne odgrywały jakąś rolę?

Trudno odtworzyć to, jak świat wyglądał na początku XX wieku, mamy tylko pewne poszlaki, dzięki którym możemy spojrzeć w przeszłość jedynie epizodycznie. Wiemy, że ci Żydzi markowscy posługiwali się językiem jidysz w domu. Wiemy, że ich dzieci były edukowane przez zatrudnionego specjalnie w tym celu nauczyciela, ale chodziły też do szkoły podstawowej w Markowej tak, jak dzieci ich chrześcijańskich sąsiadów.

To wieloletnie sąsiedztwo wpływało też na pewien poziom zażyłości. Można odnieść się tu do relacji pozostawionej przez rodzinę Weltzów z Markowej, uratowanej w czasie II wojny światowej przez rodzinę Szylarów. Pośród dokumentów złożonych w celu przyznania tej rodzinie tytułu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata znalazła się relacja, z której wynika, że w czasie I wojny światowej dziadek uratowanych przekazał na przechowanie rodzinie Szylarów zwoje Tory [pięć pierwszych ksiąg Starego Testamentu, stanowiące podstawę judaizmu - przyp.red.]

W czasie I wojny światowej Markowa została zajęta przez wojska rosyjskie, a Imperium Rosyjskie było państwem powszechnie uznawanym za antysemickie. Żydzi markowscy obawiali się, że ten przedmiot związany z ich religią zostanie zniszczony, więc przekazali to rodzinie, której ufali już wtedy, czyli w latach 1914-1915. Ponad 20 lat później sami ukrywali się u ludzi, których znali i którym ufali. Zażyłość ta sięgała dziesięcioleci, więc z pewnością podobnych epizodów było więcej.

Pamięci Polaków Ratujących Żydów - zobacz serwis historyczny

Wspomniał Pan o rodzinie Szylarów. Ulmowie nie byli więc jedynymi, którzy zdecydowali się na pomoc żydowskim sąsiadom w Markowej, prawda?

W Markowej wojnę przeżyło ponad 20 osób narodowości żydowskiej, które albo tam mieszkały przed wojną i ukrywały się u swoich znajomych, albo po prostu w czasie ucieczki z innych miejsc znalazły się w Markowej i tam udzielono im schronienia.

Jeśli chodzi natomiast o historię ukrywania Żydów w Markowej, trzeba podkreślić, że historie Ulmów i Szylarów są ze sobą bardzo ściśle powiązane. To bardzo często umyka we wszystkich wypowiedziach, natomiast w ramach działania Instytutu Pileckiego staraliśmy się troszeczkę więcej o tym opowiedzieć.

Mianowicie członkowie rodziny Goldmanów, która mieszkała w centrum Markowej i nazwana była "Borkami" (od imienia Barucha Goldmana), ukrywali się zarówno u Ulmów, jak i u Szylarów. Wnuk Barucha, Saul Goldman, ukrywał się u Ulmów wraz ze swoimi czterema synami i wszyscy zostali tam zamordowani. Natomiast jego kuzyni - córka Barucha, Mania, i jej dzieci - ukrywali się u Szylarów i przetrwali wojnę.

Jako Instytut Pileckiego zaprosiliśmy w poprzednim tygodniu na Podkarpacie krewnych rodziny Goldmanów, by opowiedzieć te dwie historie, które są ze sobą powiązane. Doszło do niesamowitego spotkania, gdzie rodziny Szylarów, Ulmów i Goldmanów miały okazje spotkać się ze sobą i odtworzyć znajomości, które istniały pomiędzy ich przodkami ponad 80 lat temu.

Jakie były dalsze losy tych Żydów z Markowej, którym udało się przeżyć wojnę?

Ci, którzy przetrwali wojnę, wyemigrowali, w większości do Stanów Zjednoczonych. Weltzowie utrzymywali kontakty z rodziną Szylarów. Podobnie było w przypadku innych uratowanych – Riesenbachów czy Jakuba Einhorna.

24 marca 1944 roku w Markowej Niemcy zamordowali rodzinę Ulmów za ukrywanie Żydów. Czy ta zbrodnia była odosobnionym przypadkiem, czy taki sam los mógł czekać każdego Polaka, który odważył się nieść pomoc Żydom?

15 października 1941 roku generalny gubernator ziem okupowanej Polski Hans Frank wydał rozporządzenie mówiące, że każdy Żyd, który opuści wyznaczony obszar, podlega karze śmierci i takiej samej karze mieli podlegać Polacy, którzy takim uciekinierom dawali schronienie. I to prawo było egzekwowane.

Proszę też pamiętać, jak działało to niemieckie prawo. Zgodnie z nim Żydzi mogli mieszkać w Markowej do końca lipca 1942 roku i to było miejsce dla nich wyznaczone. Na początku sierpnia Niemcy ogłosili, że ma nastąpić "wysiedlenie". W ich założeniach Żydzi markowscy mieli trafić początkowo do obozu przejściowego, a następnie do obozu zagłady w Bełżcu. Markowa przestała być wówczas ich miejscem zamieszkania. Zatem od początku sierpnia 1942 roku, w majestacie niemieckiego prawa, każdy Żyd, który został w Markowej, mógł zostać uznany za uciekiniera, choć nawet nie ruszył się z własnego domu.


German Death Camps - zobacz serwis edukacyjno-spo eczny

Właśnie takich Żydów, którzy pozostali, ukrywali się w pobliżu własnych domów, mordowano. W Markowej i okolicach zginęło ich kilkudziesięciu. I tak samo mordowano Polaków, którzy udzielali im schronienia. Tak się stało z rodziną Ulmów, ale też z wieloma innymi Polakami, którzy pomagali Żydom.

W Łańcucie pierwszą osobą zamordowaną za pomoc Żydom była Aniela Nizioł, którą Niemcy zastrzelili dwa, trzy tygodnie po "wysiedleniu". Kobieta ta udzieliła schronienia na kilka dni swoim żydowskim znajomym i za to została zabita. Zresztą dokonał tego ten sam człowiek - Józef Kokot - który był jednym z morderców rodziny Ulmów.


Wiktoria i Józef Ulmowie ze swoimi dziećmi Wiktoria i Józef Ulmowie ze swoimi dziećmi

Ile znamy udokumentowanych przypadków Polaków zamordowanych przez Niemców za pomoc niesioną ludności żydowskiej w trakcie II wojny światowej?

W skali Podkarpacia było około 100 osób zamordowanych za pomoc niesioną Żydom. Warto jednak zaznaczyć, że niekiedy na decyzję okupanta o egzekucji wpływał konglomerat czynników, a ludzie ci ginęli nie tylko za pomoc udzielaną ludności żydowskiej. Na przykład dodatkowo działali w partyzantce, uciekli z obozu pracy albo uchylali się od wyjazdu na roboty do Rzeszy, ale czasami to właśnie pomoc Żydom była elementem, który decydował o tym, że ich mordowano. 

Trudno powiedzieć, ile takich przypadków było w skali całej Polski, ponieważ prace badawcze wciąż trwają. W ramach programu "Zawołani po imieniu" prowadzonego przez Instytutu Pileckiego upamiętniliśmy do tej pory ponad trzydzieści takich historii w małych miejscowościach rozsianych na terenie całej Polski. Przywracamy pamięć o ludziach, którzy podobnie jak Ulmowie zginęli za pomoc Żydom.

Szacuje się, że było to do 1000 osób, ale trudno jest jednoznacznie ustalić liczbę, gdyż na represje niemieckie wpływ miało więcej czynników. My staramy się w ramach naszych badań dokładnie sprawdzać każdą historię i weryfikować te dane, ale ze względu na upływ czasu i brak źródeł będzie to niemożliwe. Oczywiście liczba represjonowanych jest większa.

Nie można jednak zapominać, że nie tylko Polaków dosięgały te represje. Były obwieszczenia mówiące, że ludność ukraińska podlega takiej samej karze. Tak było na przykład na terenie powiatu jarosławskiego. W samej Markowej pojawiło się obwieszczenie mówiące, że każdy Polak i Ukrainiec, który po wysiedleniu przyjmie Żyda, zostanie ukarany śmiercią. Zatem te represje dotykały także osób innych narodowości.

Mamy też pojedyncze przypadki Niemców, którzy byli niekiedy skazywani na karę śmierci w związku z pomocą Żydom. Jednym z nich był błogosławiony męczennik Bernard Lichtenberg – prawdopodobnie jedyny duchowny katolicki w Niemczech, który sprzeciwił się represjom wobec Żydów. Po pobycie w więzieniu zmarł w drodze do obozu koncentracyjnego. Znane są też przykłady osób, które były represjonowane na terenie okupowanej zachodniej Europy, choć tam oczywiście nie obowiązywała kara śmierci. Mimo to Niemcy znajdowali sposoby, by kogoś ukarać. Przykładowo, Francuz Daniel Trocmé zaangażowany w niesienie pomocy Żydom w jednej z wiosek. Nie został tam skazany na karę śmierci, ale przetransportowano go do obozu koncentracyjnego na Majdanku, gdzie zginął. Zatem takich osób, które poniosły różnego rodzaju konsekwencje w związku z pomocą Żydom, było o wiele, o wiele więcej.

Rozmawiał Tomasz Horsztyński

***

Józef i Wiktoria Ulmowie mieszkali wraz sześciorgiem dzieci we wsi Markowa w przedwojennym województwie lwowskim, a dzisiejszym województwie podkarpackim. Podczas okupacji niemieckiej, mimo biedy i zagrożenia życia, Ulmowie dali schronienie ośmiorgu znajomym Żydom. O tym fakcie doniósł Niemcom prawdopodobnie Włodzimierz Leś – granatowy policjant z Łańcuta.

Rankiem 24 marca 1944 roku przed dom Ulmów przybyło pięciu niemieckich żandarmów oraz kilku granatowych policjantów. Dowodził nimi por. Eilert Dieken. Najpierw zamordowano Żydów, potem Józefa i Wiktorię (będącą w siódmym miesiącu ciąży), a na samym końcu dzieci.

10 września 2023 roku w Markowej zostaną beatyfikowani Wiktoria i Józef Ulmowie oraz ich dzieci. Ulmowie z Markowej będą pierwszą w historii Kościoła całą rodziną wyniesioną na ołtarze. Pierwszy raz beatyfikowane zostanie także dziecko jeszcze nienarodzone. W uroczystościach beatyfikacyjnych ma wziąć udział ponad 32 tys. wiernych. 

th

Czytaj także

Rodzina Ulmów. Symbol polskiej pomocy Żydom [ZOBACZ WIDEO]

Ostatnia aktualizacja: 24.03.2024 06:00
24 marca 1944 roku w miejscowości Markowa Niemcy zamordowali ośmioosobową rodzinę Ulmów i ośmiu ukrywanych przez nich Żydów z rodzin Didnerów, Grunfeldów i Goldmanów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Nie tylko grupa Ładosia. Polskich dyplomatów, którzy pomagali Żydom, było wielu [INFOGRAFIKA]

Ostatnia aktualizacja: 24.03.2024 05:55
– Praktycznie nie było polskiej placówki dyplomatycznej, która w okresie drugiej wojny światowej byłaby obojętna na los Żydów – podkreślał Jakub Kumoch, były ambasador RP w Szwajcarii i Turcji, a także badacz polskiej pomocy niesionej Żydom w czasie II wojny światowej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zgładził trzy rodziny, nie poniósł kary. Do Polski trafi prywatne archiwum kata Ulmów

Ostatnia aktualizacja: 24.03.2021 09:08
24 marca 1944 roku we wsi Markowa Józef i Wiktoria Ulmowie oraz ich sześcioro dzieci zostali rozstrzelani wraz z dwoma rodzinami żydowskimi, którym udzielili schronienia. Eilert Dieken, porucznik żandarmerii niemieckiej, który wydał rozkaz mordu dożył sędziwych lat w rodzinnych stronach otoczony szacunkiem rodziny i sąsiadów. Prywatne archiwum zbrodniarza pozyskał Instytut Pileckiego w Berlinie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Przed beatyfikacją ekshumowano szczątki rodziny Ulmów

Ostatnia aktualizacja: 05.04.2023 11:40
Zakończyła się ekshumacja i rozpoznanie szczątków rodziny Ulmów zamordowanej przez Niemców za ukrywanie Żydów. Ekshumacja poprzedza beatyfikację rodziny z Markowej. Uroczystość odbędzie się 10 września.
rozwiń zwiń
Czytaj także

IV Zjazd Rodzin "Zawołanych po imieniu". Zostanie odsłonięta tablica poświęcona Polakom zamordowanym za pomoc Żydom

Ostatnia aktualizacja: 31.08.2023 13:55
Z inicjatywy Instytutu Pileckiego w Rzeszowie 2 września odbędzie się IV Zjazd Rodzin "Zawołanych po imieniu". 3 września w Sadzie Pamięci Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej zostanie odsłonięta tablica poświęcona Polakom zamordowanym przez Niemców za pomoc Żydom.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Krewne rodziny zamordowanej z Ulmami w Markowej na IV Zjeździe Rodzin "Zawołanych po imieniu"

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2023 16:50
Na zaproszenie Instytutu Pileckiego do Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej przyjechały ze Stanów Zjednoczonych krewne rodziny Goldmanów, która ukrywała się u rodziny Ulmów i razem z nimi została zamordowana przez Niemców w czasie II wojny światowej. - Jestem przytłoczona kontrastem między pięknem tego kraju, pięknem okolic i tragedią, jaka miała tutaj miejsce - mówiła Ellen Ann Goldman.
rozwiń zwiń