Biblio, ojczyzno moja,
Biblio, moja ziemio polska,
Galilejska
I franciszkańska,
O wy, Księgi mojego dzieciństwa,
Pisane dwujęzyczną mową,
Polską hebrajszczyzną,
Hebrajską polszczyzną (…).
(R. Brandstaetter, "Biblio, ojczyzno moja", fragm.)
11:17 roman brandstaetter____96_01_ii_tr_0-0_cbc1ee39[00].mp3 Roman Brandstaetter. Fragm. audycji Teresy Kalińskiej z cyklu "Szkic do portretu" (PR, 2001)
Na początku było Słowo
Z Księgą, która miała stać się dla Romana Brandstaettera fundamentem jego życia i literackiej twórczości, zetknął się już od lat najmłodszych.
Przyszedł na świat 3 stycznia 1906 roku w Tarnowie w spolonizowanej, inteligenckiej rodzinie żydowskiej. Jego pradziadek należał do gorliwych chasydów, dziadek zaś, Mordechaj Dawid Brandstaetter, parał się pisarstwem w języku hebrajskim (jego opowiadania tłumaczono na jidysz, angielski czy rosyjski).
- Dziadek nauczył wnuka "Pięcioksięgu" (Tory, pięciu pierwszych ksiąg Starego Testamentu – przyp. red.), zanim mały Roman jeszcze poznał litery. Siadał w fotelu, brał wnuka na kolana i opowiadał mu Torę – opowiadała Dorota Gacek w swojej audycji "Przypadki słowa". – Z kolei mama przyszłego pisarza i tłumacza postanowiła, że będzie syna uczyła czytać i pisać po polsku na Biblii w przekładzie Jakuba Wujka.
Żywioł podwójnego języka – hebrajskiego i polskiego – przyswajanego przez biblijne słowa towarzyszył więc Romanowi Brandstaetterowi od samego początku. Był jego pierwszym, naturalnym środowiskiem.
Dziadek pisarza pozostawił wnukowi również szczególny testament.
- Roman Brandstaetter opowiadał w jednym ze swoich tekstów, że jego dziadek na kilka dni przed śmiercią powiedział mu: "będziesz Biblię nieustannie czytał, będziesz ją kochał więcej niż rodziców, więcej niż mnie, i nigdy się z nią nie rozstaniesz. Gdy zestarzejesz się, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie kiedykolwiek w życiu przeczytałeś, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jednej Księgi" – mówił w 1995 roku w Polskim Radiu ks. Wiesław Niewęgłowski, duszpasterz środowisk twórczych.
04:30 roman brandstaetter___3203_95_iv_tr_0-0_cbe1d527[00].mp3 "Roman Brandstaetter – sztuka eseju". Fragm. audycji Andrzeja Sowy z udziałem ks. Wiesława Niewęgłowskiego (PR, 1995)
W tyglu międzywojnia
Roman Brandstaetter studiował do 1929 roku polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem przebywał na stypendium w Paryżu, podczas którego badał działalność społeczno-polityczną Adama Mickiewicza. Owocem tej pracy była i książka "Legion żydowski Adama Mickiewicza" (1932), i przyznany młodemu badaczowi tytuł doktora filozofii.
Wnuk hebrajskiego pisarza z Tarnowa poszedł w ślady swojego dziadka, choć na początku było to przede wszystkim poetyckie słowo (m.in. tomiki wierszy: "Jarzma", 1928; "Królestwo Trzeciej Świątyni", 1934). Zaczął również uprawiać publicystykę.
– W dwudziestoleciu międzywojennym większość twórców pochodzenia żydowskiego musiało zmierzyć się z propagandą nacjonalistyczną, która w większości była antysemicka – przypominał w radiowej audycji dr Dariusz Konrad Sikorski, autor książki "Spór o międzywojenną kulturę polsko-żydowską".
Wśród tematów poruszanych wówczas przez Romana Brandstaettera znalazły się m.in. takie jak stosunek Mickiewicza do sprawy żydowskiej, nurty asymilacyjne (wg publicysty "nieszczęście polskich Żydów" tkwiło w asymilacji, gdyż ta wiązała się z utratą tożsamości), antysemityzm (Brandstaetter wytoczył proces niektórym polskim publicystom nacjonalistycznym).
- Po wojnie nie chciał wracać do tej swojej twórczości przedwojennej. Dlatego, że - jak uważał - był wtedy za bardzo agresywny, atakował tych, którzy się asymilowali – tłumaczył Dariusz Konrad Sikorski. - Moim zdaniem nie miał racji, zupełnie niepotrzebnie od tego się odżegnywał.
58:26 żydzi.mp3 O Romanie Brandstaetterze mówi dr Dariusz Konrad Sikorski. Audycja Hanny Marii Gizy z cyklu "Sezon na Dwójkę" (PR, 2012)
Niefortunna premiera
W 1939 roku Roman Brandstaetter znalazł się na Litwie, potem przez Moskwę, Baku, Iran i Irak trafił do Jerozolimy. Tu debiutował jako dramatopisarz "Kupcem warszawskim".
- Sztuka ta grana była po hebrajsku w Tel Avivie. Po premierze tego spektaklu oskarżono Brandstaetter o antypolonizm. Okazało się jednak, że to reżyser "Kupca" nadinterpretował tekst niezgodnie z zamierzeniami autora. Mimo to część Polaków mieszkających wówczas w Palestynie protestowała. Odbył się sąd koleżeński, a pisarza oczyszczono z zarzutów – opowiadała Teresa Kalińska w swojej audycji "Szkic do portretu".
Roman Brandstaetter nie chciał dłużej mieszkać w Jerozolimie. Przeżywał kłopoty osobiste (opuściła go żona). Dowiedział się, że w komorach gazowych Niemcy zamordowali jego rodziców. Czuł się twórczo wypalony.
W grudniu 1943 roku, jeszcze w Jerozolimie, wydarzyło się jednak coś, co miało być momentem przełomowym w życiu pisarza.
Doświadczenie mistyczne
Roman Brandstaetter pracował wówczas w Polskiej Agencji Telegraficznej.
- Pewnej nocy w czasie dyżuru trafił na starą gazetę, w której znalazł reprodukcję XVII-wiecznej rzeźby Innocenza da Petralii z kościoła san Damiano w Asyżu przedstawiającej Ukrzyżowanego Chrystusa. – opowiadała w Polskim Radiu Dorota Gacek o tym, opisanym później przez pisarza, szczególnym doświadczeniu mistycznym. Szczególnym, bo prowadzącym ku chrześcijaństwu.
- Roman Brandstaetter nie lubił słowa "nawrócenie". "Nie byłem poganinem, bym miał się nawracać", mówił – dodawała Dorota Gacek. – Opowiadał też, że inne wyobrażenie Ukrzyżowanego, z miedzianego krucyfiksu z tarnowskiej katedry, niepokoiło go od dawna.
Dla pisarza Stary Testament był nierozerwalnie związany z Nowym. Opowieść o Jezusie uznawał za wypełnienie "obietnicy Pańskiej", mesjańskich zapowiedz, zawartej w Biblii hebrajskiej.
W 1946 roku wyjechał z Jerozolimy do Włoch. W jednym z rzymskich kościołów przyjął chrzest.
09:36 roman brandstaetter (1)___v2022033083_tr_0-0_cbc2e645[00].mp3 "Roman Brandstaetter". Fragmenty audycji Doroty Gacek z cyklu "Przypadki słowa" (PR, 2022)
Literatura i wiara
Niemalże cała twórczość Romana Brandstaettera – tak własna, jak i translatorska – wiąże się z jego doświadczeniem wiary, spotkania z Biblią, nieustannym poszukiwaniem Boga.
- Uważał, że wiarę należy zdobywać codziennie od nowa. Nie ufał tym, którzy są jej pewni. Mawiał, że to właśnie niepokój jest wiarą i że boi się ludzi nieprzeżywających sprzeczności - podkreślała Teresa Kalińska.
Postawa Romana Brandstaettera, co charakterystyczne, była głęboko chrześcijańska i głęboko humanistyczna. – Zaznaczał, że istnieje tylko jedna miara relacji człowieka z Bogiem: stosunek człowieka do człowieka – mówiła Teresa Kalińska.
Owocem tak przeżywanej wiary były tak różne książki, jak reportaż literacki "Kroniki Assyżu" (1947), zbiór "Inne kwiatki świętego Franciszka z Asyżu" (1976), tomy wierszy "Pieśń o moim Chrystusie" (1960), eseje "Krąg biblijny" (1975).
- Stary i Nowy Testament były dla niego niewyczerpanym źródłem inspiracji. W swoich esejach pisał, jak czytać tę Księgę w pespektywie własnego życia. Biblia była dla niego Księgą wspomnień o jego rodzinie, występujące tam postacie miały dla niego twarze jego bliskich – opowiadała Dorota Gacek. – W patriarsze Jakubie widział ojca, w matce Jezusa - swoją matkę zamordowaną przez Niemców.
Z fascynacji biblijnym słowem narodziły się również przekłady wybranych fragmentów Pisma. Roman Brandstaetter jest m.in. autorem tłumaczenia "Pieśni nad Pieśniami", "Psałterza" i "Apokalipsy".
W końcu – jerozolimskie spotkanie z Ukrzyżowanym stało się punktem wyjścia do opus magnum Romana Brandstaettera: czterotomowego dzieła "Jezus z Nazaretu" (1967-1973), literackiej próby opowiedzenia ewangelicznej historii.
Powieść ta – dzięki swojej "biblijnej frazie" zbliżona miejscami do poematu prozą - przedstawia szerokie tło kulturowo-społeczne wydarzeń Ewangelii. Stanowi też przykład, co najciekawsze z punktu widzenia twórczych wyzwań, jak literatura może ukazać Jezusa – jego myśli, świat widziany jego oczyma.
"Ta powieść jest sumą mojego życia, moich doświadczeń i owocem pobytu przez sześć lat w Ziemi Świętej. Ja bym nigdy nie napisał tej powieści, gdybym tyle czasu tam nie spędził", wypowiadał się pisarz o "Jezusie z Nazaretu".
***
Czytaj także:
***
W 1948 roku, po pobycie we Włoszech, Roman Brandstaetter wrócił wraz ze swoją drugą żoną, Reginą, do Polski. Mieszkali jakiś czas w Zakopanem, ale przede wszystkim w Poznaniu.
Za swoją twórczość (z tematów pozabiblijnych warto przywołać choćby opowiadanie "Ja jestem Żyd z Wesela", 1972) otrzymał wiele nagród i wyróżnień. m.in. Nagrodę Polskiego Pen Clubu w 1972 roku.
Zmarł 27 września 1987 roku, rok po śmierci ukochanej żony.
W testamencie zaznaczył, że znaleziony w Jerozolimie wizerunek Ukrzyżowanego należy włożyć mu do trumny. Wraz z różańcem otrzymanym od Jana Pawła II.
"Niech przemawia do czasem zmęczonych chrześcijan żywiołowa wiara tego wielkiego chrześcijanina – syna Izraela", napisał po jego śmierci papież.
Jacek Puciato/Michał Czyżewski