Badacze dziejów parlamentaryzmu podkreślają, że trudno jest ustalić, jak daleko należy sięgać w przeszłość w poszukiwaniu korzeni polskiego parlamentu. Jeszcze w czasach przedchrześcijańskich na ziemiach polskich przejawem demokracji były wiece plemienne.
58:02 tradycja polskiego parlamentaryzmu___v2016006542_tr_0-0_1897b78d[00].mp3 O tradycji polskiego parlamentaryzmu opowiadają historycy prof. Grzegorz Myśliwski i dr hab. Adam Moniuszko. Audycja "Klub ludzie ciekawych wszystkiego" prowadzona przez Hannę Marię Gizę (PR, 4.06.2016)
- Z formalnego punktu widzenia podobieństwo między wiecami plemiennymi a zjazdami ogólnopaństwowymi w XIV czy XV wieku jest bardzo znaczne - stwierdził w audycji "Klub ludzi ciekawych wszystkiego" mediewista prof. Grzegorz Myśliwski.
Część historyków początków polskiego parlamentaryzmu dopatruje się w okresie jednoczenia się królestwa polskiego za króla Władysława Łokietka. Monarcha zwołał kilka zjazdów o charakterze ogólnopaństwowym, w tym słynny zjazd w Chęcinach w 1331 roku.
- Pamiętajmy też, że ta forma reprezentacji była praktykowana już w okresie rozbicia dzielnicowego, tylko że była ograniczona do władztwa dzielnicowego księcia - zauważył prof. Grzegorz Myśliwski.
Szeroki przekrój społeczny
Średniowieczne ogólnokrajowe zjazdy, przed prawnym uformowaniem się dwuizbowego parlamentu, wyglądały zgoła inaczej niż sejmy, które znamy z okresu demokracji szlacheckiej. Uczestniczyli w nich nie posłowie wybierani na sejmikach, lecz każdy, kto chciał i kogo było stać na organizację kosztownej wyprawy.
- Taki zjazd rzeczywiście był poważnym przedsięwzięciem. Musieli się na nim zjawić najwyżsi dostojnicy państwowi, bo to byli ludzie, którzy wespół z królem w różnym stopniu decydowali o sprawach państwa - mówił prof. Grzegorz Myśliwski.
Dziwić możne także znacznie szerszy przekrój społeczny uczestników.
- W przeciwieństwie do sejmu szlacheckiego w okresie nowożytnym tutaj mamy również przedstawicieli miast. Co istotne, są także członkowie kapituły, czyli duchowni. Zdarzały się, rzadko co prawda, wzmianki źródłowe mówiące o tym, że w zjazdach uczestniczyły również warstwy niższe, być może chłopi - wyjaśniał w audycji Polskiego Radia prof. Grzegorz Myśliwski.
Pierwszy sejm
Historycy skłonni są upatrywać krzepnięcia idei parlamentarnej w dwóch wydarzeniach z drugiej połowy XV wieku. Historyk prof. Wacław Uruszczak dowiódł, że pierwszy dwuizbowy sejm odbył się w 1468 roku w Piotrkowie w okresie rządów Kazimierza Jagiellończyka. To wtedy po raz pierwszy w sejmie uczestniczyła duża grupa posłów ziemskich obrana przez swoich współziomków i posiadająca mandat do reprezentowania ich interesów.
Ćwierć wieku później, na początku 1493 roku obył się kolejny sejm w Piotrkowie, gdy władzę w Polsce sprawował Jan Olbracht, syn Jagiellończyka. Za rządów tego władcy doszło do przekształcenia się rady królewskiej w senat, a izba poselska ostatecznie ukształtowała się z przedstawicieli sejmików ziemskich.
Nihil novi, czyli szlacheckie "nic o nas bez nas"
Z czasem rycerstwo, nazywane później szlachtą, zaczęło stanowić główną siłę polityczną i gospodarczą społeczeństwa polskiego. Kolejni monarchowie, by zdobyć poparcie warstwy szlacheckiej w realizacji celów politycznych, obdarowywali ją licznymi przywilejami. Coraz silniejszą pozycję szlachty, przejawiającej się m.in. w utworzeniu izby poselskiej, w której zasiadali wybierani na sejmikach ziemskich posłowie, próbowali ograniczyć możnowładcy.
W 1501 roku wielki książę litewski Aleksander za zgodę na objęcie polskiego tronu zgodził się wydać przywilej mielnicki, który ograniczył rolę króla i wzmocnił władzę senatu. Przywilej ten zmienił ustrój Polski na republikę oligarchiczno-arystokratyczną. Tak drastycznym zmianom sprzeciwiła się szlachta, która podniosła bunt, odmówiła płacenia podatków i uczestnictwa w pospolitym ruszeniu.
Spór został zażegnany w 1505 roku za sprawą konstytucji sejmowej Nihil Novi, zgodnie z którą król nie mógł wydawać ustaw bez zgody senatu i izby poselskiej.
- Dla mnie to jest najważniejsza ustawa - oceniała w radiowej audycji historyk prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz. - To jest prawo, które zapewnia Sejmowi udział w podejmowaniu decyzji politycznych. Od tego czasu już nie ma wątpliwości, że sejm jest instytucją prawodawczą.
22:40 nos kleopatry___v2018010737_tr_0-0_189899b0[00].mp3 O historii polskiego sejmu opowiada historyk prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz. Audycja "Nos Kleopatry" prowadzona przez Agnieszkę Kamińską (PR, 13.07.2018)
Sejm okresu demokracji szlacheckiej
Polski sejm czasów nowożytnych tworzyły trzy stany: senat, izba poselska i król. Od zawarcia w 1569 roku unii lubelskiej wspólny parlament tworzyli przedstawiciele szlachty polskiej i litewskiej.
Unia Lubelska - zobacz serwis specjalny
Do obowiązku monarchy należało zwoływanie sejmów. Władca ustalał datę odbycia sejmików ziemskich, na których lokalna szlachta wybierała posłów, decydował, gdzie i kiedy odbędzie się sejm walny. Wpływał również na tematykę obrad poprzez rozsyłanie swoich propozycji na sejmiki.
Zgodnie z artykułami henrykowskimi ustanowionymi po śmierci ostatniego króla z dynastii Jagiellonów - Zygmunta Augusta - sejmy miały być zwoływane co dwa lata na okres sześciu tygodni. Gdyby zaszła taka potrzeba, władca mógł zwołać dwutygodniowy sejm nadzwyczajny w dowolnym momencie.
- Król był postacią bardzo ważną. Bez jego zgody sejm nie mógł nic ustanowić - tłumaczył w radiowej audycji historyk prawa dr hab. Adam Moniuszko.
Izbę wyższą parlamentu stanowił senat, który wyłonił się z rady królewskiej. W jego skład wchodzili mianowani przez króla wyżsi urzędnicy państwowi (m.in. kanclerze, wojewodowie, kasztelanowie) oraz biskupi. Na czele senatu stał prymas Polski, który w dobie bezkrólewia, jako interrex, sprawował obowiązki monarsze. Po śmierci władcy jego obowiązków należało zwołanie sejmu konwokacyjnego, podczas którego ustalano miejsce i datę sejmu elekcyjnego, gdzie ogół szlachty obierał kolejnego króla.
W początkowym okresie funkcjonowania dwuizbowego parlamentu przedstawiciele senatu stanowili grupę liczniejszą niż posłowie ziemscy, jednak z czasem proporcje te się odwróciły.
- W 1569 roku tych posłów jest 166, licząc Polskę i Litwę. Liczba ta była bardzo płynna i zmieniała się z sejmu na sejm, ale zamykała się w granicach 200 osób - tłumaczyła prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz.
Obrady sejmu polskiego w 1570 roku za panowania Zygmunta Augusta. Fot. Polona.pl/domena publiczna
Jak wyglądały obrady sejmu walnego?
Obrady sejmu walnego, który zazwyczaj odbywał się w Warszawie, rozpoczynały się od uroczystej mszy świętej.
- Przez pierwsze pięć dni odbywały się wspólne obrady w izbie senatorskiej. Senatorowie siedzą na krzesłach, a posłowie stoją za nimi. Obecny jest tam król, który cały czas przebywał w izbie senatorskiej, nie schodził do izby poselskiej - wyjaśniała prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz.
W czasie tych pięciu dni omawiane były kwestie, które należało poruszyć w czasie obrad. Następnie obie izby deliberowały osobno niemal do końca trwania sejmu.
- Przed końcem sejmu, gdy już posłowie ustalili swoje postulaty, szli na górę, czyli do senatu i tam były podejmowane decyzje. Przy czym ostateczne słowo należało do króla. On wysłuchiwał postanowień izby poselskiej oraz wotów senatorów i podejmował decyzje - mówiła w audycji Polskiego Radia prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz.
Po zakończonym sejmie odbywały się sejmiki relacyjne, na których posłowie przedstawiali swoim współziomkom sprawozdanie z przebiegu i postanowień sejmu walnego. Od 1524 roku ustawy sejmowe (zwane konstytucjami) ukazywały się w formie drukowanej.
Zgoda podstawą działania parlamentu
W swoich założeniach praca izby poselskiej polegała na rzeczowej dyskusji, wymianie argumentów i próbie przekonania oponentów do swoich racji.
- Głosów się nie liczyło, ale ważyło. To miało swoje zalety, bo czym innym był głos jakiegoś hetki-pętelki obranego posłem na jakimś małym sejmiku, a czym innym na przykład Jana Zamoyskiego. Patrzono więc na to kto i co mówi - tłumaczyła prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz.
Posłowie musieli dojść do porozumienia i podjąć decyzję na zasadzie jednomyślności. Zatem podstawową zasadą funkcjonowania polskiego parlamentu była zgoda.
- I dopóki ta zasada była przestrzegana, to nawet ci, którzy nie byli zachwyceni z uchwał, zwyczajowo zgadzali się na nie - mówił prof. Grzegorz Myśliwski.
Obrady sejmu za panowania Zygmunta III Wazy. Widoczne trzy stany sejmujące: król (na środku), senatorowie (na krzesłach) i posłowie (za nimi). Fot. Wikimedia Commons/dp
Kryzys polskiego parlamentaryzmu
Problem z funkcjonowaniem parlamentu rozpoczął się w połowie XVII wieku. Już we wcześniejszych latach zdarzały się sejmy, które rozchodziły się bez żadnych postanowień, ale w 1652 roku po raz pierwszy zastosowano zasadę liberum veto. Wówczas to poseł Władysław Siciński nie wyraził zgody na prolongatę (przedłużenie) obrad, po czym opuścił izbę poselską i wyjechał z Warszawy. Sejm został zakończony.
- Ktoś kiedyś słusznie napisał, że liberum veto nie było nieszczęściem. Nieszczęściem było to, że zaczęto je stosować. […] Przecież do połowy siedemnastego wieku liberum veto nie było wykorzystywane, przez całe dziesięciolecia nie stanowiło przeszkody - mówił w audycji "Klub ludzi ciekawych wszystkiego" prof. Grzegorz Myśliwski.
Precedens, w którym jeden poseł mógł zaburzyć pracę i dorobek sejmu, stał się w kolejnych dziesięcioleciach rakiem, który toczył polski parlamentaryzm. Prawo to było chętnie wykorzystywane przez magnatów, dbających o własne interesy oraz obce dwory, które głosami przekupnych posłów mogły łatwo paraliżować sprawowanie władzy w państwie polsko-litewskim.
- Za panowania Augusta III Sasa, czyli w okresie 1733-1764 doszedł, czyli zakończył się jakimikolwiek ustaleniami, jeden sejm. Był to sejm pacyfikacyjny, który kończył wojnę o tron. Później żaden sejm nie podjął żadnych decyzji - zauważyła prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz.
Konstytucja 3 Maja - owoc pracy parlamentu
Próby naprawy Rzeczypospolitej i reorganizacji funkcjonowania państwa podjął Sejm Wielki, który obradował w latach 1788-1792. W jego trakcie uchwalono Konstytucję 3 Maja, która m.in. likwidowała wolną elekcję i zasadę liberum veto. Pierwsza w Europie i druga na świecie przełomowa ustawa zasadnicza była owocem ciężkiej pracy parlamentu.
Konstytucja obowiązywała przez rok do momentu zbrojnej agresji Rosji niezadowolonej z odnowy państwa polsko-litewskiego.
- Przez ten rok sejm wykonał fantastyczną pracę i uchwalił szereg bardzo interesujących ustaw - oceniał w radiowej audycji dr hab. Adam Moniuszko.
Po katastrofie państwa
Uchwała zasadnicza i przełomowe reformy nie uchroniły Rzeczypospolitej przed upadkiem. Polska została podzielona pomiędzy Rosję, Prusy i Austrię i w 1795 roku zniknęła na 123 lata z map Europy. Jednak nawet w tak trudnym dla naszego narodu okresie Polacy w dalszym ciągu uczestniczyli w życiu parlamentarnym.
- Istniał sejm Księstwa Warszawskiego. Później, mamy sejm Królestwa Polskiego. Nawiązywano wprost do tego rozwiązania ustrojowego, które było charakterystyczne dla Polski przed jej upadkiem w pod koniec XVIII wieku - wyjaśniał prof. Grzegorz Myśliwski.
W dobie powstania listopadowego sejm pełnił ważną funkcję. 25 stycznia 1831 roku ogłosił detronizację cara Mikołaja I (który do tego czasu był władcą Królestwa Polskiego), a następnie ogłosił utworzenie Rządu Narodowego. Po upadku powstania listopadowego Rosjanie zlikwidowali Sejm.
Udział w parlamentach zaborców
W późniejszych latach polscy posłowie wchodzili w skład parlamentów wszystkich trzech państw zaborczych. Zdaniem prof. Grzegorza Myśliwskiego miało to ogromnie pozytywne znaczenie dla odradzającego się państwa polskiego w 1918 roku.
- Wyobraźmy sobie, że nie mamy przedstawicieli w żadnym parlamencie, a do władzy dochodzą partyzanci. Jaką mogli mieć kulturę polityczną? Jakie przyzwyczajenia? Jaką świadomość polityczną? - zastanawiał się historyk. - Niewątpliwie, gdyby nie to, to poziom parlamentarzystów II Rzeczypospolitej, zwłaszcza na jej początku, byłby nieporównanie niższy.
W utworzonej w 1905 roku rosyjskiej Dumie Państwowej zasiadał m.in. Roman Dmowski. Mandat w niemieckim Reichstagu otrzymał Wojciech Korfanty. Najwięcej swobód politycznych posiadali Polacy w zaborze austriackim, a Kazimierz Badeni pełnił nawet urząd premiera Austrii.
"Sejmokracja" II RP
Nowy rozdział polskiego parlamentaryzmu otworzył się wraz z odrodzeniem państwowości. Już 26 stycznia 1919 roku przeprowadzone zostały pierwsze wybory parlamentarne w niepodległej Polsce. Co istotne, wzięły, jako jedne z pierwszych upoważnionych do tego działania na Starym Kontynencie, w nich udział kobiety.
Choć działalność parlamentu II RP często była krytykowana i nazywana prześmiewczo "sejmokracją", to przyniosła również pewne pozytywne owoce. Jednym z nich była nowoczesna konstytucja marcowa uchwalona w 1921 roku.
Cezurą w kwestii parlamentaryzmu II RP był przewrót majowy z 1926 roku, w wyniku którego znaczenie parlamentu zostało ograniczone na rzecz silnej władzy wykonawczej.
Obrady Sejmu pod przewodnictwem marszałka Sejmu Ignacego Daszyńskiego w 1928 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz zwróciła uwagę, że w okresie odradzania się państwa polskiego po I wojnie światowej doszło do pomieszania pojęć związanych z polskim parlamentaryzmem.
- Sejm Rzeczypospolitej tworzą dwie izby: poselska i senatorska. My dzisiaj izbę poselską nazywamy Sejmem, a kiedy izby się łączą, to mówimy o Zgromadzeniu Narodowym. To jest błąd, który się dokonał w 1918 roku. Pomylono się przy nazewnictwie - mówiła historyczka.
Sejm w PRL
Po II wojnie światowej i przejęciu władzy przez komunistów w Polsce rola parlamentu została zmarginalizowana. Zdaniem dr hab. Adama Moniuszki w okresie PRL-u sejm pełnił rolę teatru.
- W latach 50. posłowie odczytywali wypowiedzi nawet chyba nie przez nich samych pisane. Do tego stopnia ustalano przebieg najważniejszych obrad, że wskazywano, w którym momencie mają być oklaski, a w którym jakieś buczenia - mówił historyk.
Pewien wyjątek stanowiły obrady sejmu z okresu karnawału Solidarności w latach 1980-1981.
- Pamiętam to z autopsji - wspominał w radiowej audycji prof. Grzegorz Myśliwski. - Słuchałem wtedy transmisji sejmowej z głosowania nad odwołaniem ministra edukacji. I pamiętam, że wtedy dla mnie ogromnym zaskoczeniem było to, że 30 posłów zagłosowało przeciw, a 30 czy 40 się wstrzymało. Także jeśli miało miejsce pewne poluzowanie, to w sejmie mogły się odbywać głosowania nie jednogłośne, ale to było rzadkością.
***
4 czerwca 1989 roku w wyniku porozumienia opozycji demokratycznej z władzą komunistyczną doszło do pierwszych w powojennej historii Polski, częściowo wolnych wyborów do Sejmu oraz całkowicie wolnych do Senatu. Pierwsze całkowicie wolne wybory odbyły się 27 października 1991 roku.
th