Historia

Urszulka, dziwny proboszcz i zagadkowa czaszka. Tajemnice życia i śmierci Jana Kochanowskiego

Ostatnia aktualizacja: 22.08.2024 06:00
Jego zdania towarzyszą nam w szkole, w przestrzeni publicznej i w języku codziennym. Mogłoby się zdawać, że nie ma pisarza bardziej oswojonego i znanego każdemu Polakowi. Ale co tak naprawdę wiemy o życiu wielkiego poety?
Jeden z wizerunków Jana Kochanowskiego oparty na wcześniejszych portretach bazujących na relacjach bratanka poety Piotra Kochanowskiego. W tle m.in. fragmenty rękopisów i drukowanych dzieł Jana Kochanowskiego
Jeden z wizerunków Jana Kochanowskiego oparty na wcześniejszych portretach bazujących na relacjach bratanka poety Piotra Kochanowskiego. W tle m.in. fragmenty rękopisów i drukowanych dzieł Jana KochanowskiegoFoto: Polskie Radio/grafika na podstawie zasobów domeny publicznej (Polona.pl)

440 lat temu, 22 sierpnia 1584 roku, zmarł Jan Kochanowski, poeta, dramaturg i tłumacz, uznany za najwybitniejszego twórcę polskiego renesansu, autor m.in. "Odprawy posłów greckich", "Fraszek", "Pieśni" oraz słynnych "Trenów".

Sprawa Jana Kochanowskiego

22 sierpnia to data przyjęta we współczesnym piśmiennictwie, ale niejedyna, jaka pojawia się w dawnych źródłach o śmierci pisarza - wskazywano jeszcze bowiem 16 i 20 sierpnia. To zresztą tylko jedna z bardzo wielu zagadek, które kryje w sobie biografia Jana Kochanowskiego. Jego życie udało się zrekonstruować tylko we fragmentach, przede wszystkim dzięki dokumentom świadczącym o publicznych stanowiskach piastowanych przez autora "Trenów" oraz procesach, w których brał udział.

Nie znamy jednak daty jego urodzenia (badacze uznali, że było to około 1530 roku). Nie wiemy, jak wyglądał, bo pierwsze portrety przedstawiające artystę powstały wiele lat po jego śmierci na podstawie relacji jego bratanka Piotra Kochanowskiego. Nie możemy być pewni, czy naprawdę istniała słynna lipa w Czarnolesie. Mało tego - niektórzy badacze sugerują nawet, że nie mniej sławna Urszulka, córka pisarza, która zmarła w wieku niespełna trzech lat i której ojciec poświęcił cykl żałobnych "Trenów", mogła być postacią fikcyjną.

Równie tajemnicze są okoliczności śmierci Jana Kochanowskiego, następnie - dzieje wielokrotnych pogrzebów i ekshumacji jego prochów, wreszcie - niemal kryminalna zagadka czaszki wydobytej przed wiekami z grobu poety, sprawa, którą udało się zamknąć dopiero niedawno dzięki badaniom ekspertów sądowych.


Posłuchaj
47:17 PELC jan kochanowski 1984.mp3 Janusz Pelc: na karcie tytułowej "Żalów nagrobnych" Klonowica jest data 16 sierpnia, która jest prawdopodobnie pomyłką, z kolei Andrzej Trzecieski w swoich wierszach pisze o 20 sierpnia; nagrobek zwoleński podaje datę 22 sierpnia i ona jest chyba najbardziej prawdopodobna (PR, 1984)

 

Dziecię złotego wieku

Jan Kochanowski urodził się w Sycynie około 1530 roku jako jedno z kilkanaściorga dzieci Piotra Kochanowskiego herbu Korwin (1485-1547) i jego drugiej żony Anny z domu Białaczowskiej herbu Odrowąż (1507-1557). Życie Kochanowskich toczyło się według trybów przynależnych szlachcie i składało się z zarządzania majątkami, pełnieniu urzędów ziemskich i dworskich, udziału w sejmach, elekcjach i innych zgromadzeniach państwowych, a także sądzeniu się w sprawach spadków, długów i zadośćuczynień.

Jak to często wśród szlachty bywało, Kochanowscy nie stronili od zabaw artystycznych. Niektórzy członkowie dynastii, podobnie jak Jan, sięgali po pióro. Jeden z jego braci, Andrzej Kochanowski (1542–1596), przełożył na polski m.in. "Eneidę" Wergiliusza, drugi - Mikołaj Kochanowski (ok. 1533-1582) - pisał elegie i tłumaczył Plutarcha. Mikołaj był ojcem Piotra Kochanowskiego (1566–1620), drugiego pod względem literackiej sławy przedstawiciela rodu, który dał się zapamiętać dzięki znakomitym tłumaczeniom "Goffreda abo Jeruzalem wyzwolonej" Torquata Tassa oraz "Orlanda szalonego" Ariosta.

Zaplecze społeczno-kulturowe Jana Kochanowskiego było decydujące dla jego artystycznego rozwoju. Jego rodzinę było po prostu stać, żeby zapewnić mu odpowiednie wykształcenie, a także sfinansować podróże do najważniejszych ośrodków kulturalnych renesansowej Europy. Przede wszystkim jednak złożyło się szczęśliwie, że Kochanowskiemu przyszło żyć w epoce, którą wielu historyków nazywa dziś "złotym wiekiem dziejów Polski".


Posłuchaj
24:35 rzecz czarnoleska Grześczak 1988.mp3 "Rzecz czarnoleska". O życiu i twórczości poetyckiej Jana Kochanowskiego opowiada Marian Grześczak (PR, 1988)

 

– Czasy Kochanowskiego w Rzeczpospolitej były czasami wielkimi pod względem ekonomicznym, politycznym, etycznym i estetycznym – mówił w Polskim Radiu pisarz i publicysta Marian Grześczak. – Polska żywiła wtedy całą prawie Europę, eksportując tylko sześć procent zboża, bydła i trzody chlewnej - resztę pozostawiała dla obywateli Rzeczpospolitej. Był to okres, w którym rozwijały się miasta i mieszczaństwo. Kraków był wtedy największym polskim miastem, potem Warszawa, Wilno, Lwów, Lublin, Toruń... Żywioł mieszczański wprowadzał do życia codziennego i artystycznego pewien nowy rytm, bliższy codzienności. Pięknie rozwijała się oświata, ponieważ jezuici znacząco zwiększyli liczbę szkół; panowała wtedy zasada "jedna szkoła na dwie parafie". To było szalenie dużo – dodał.

Brakuje dokumentów z pierwszych lat edukacji Kochanowskiego. Pierwszym świadectwem jego uczestnictwa w polskiej oświacie jest uczyniony w 1544 roku wpis w metryce Uniwersytetu w Krakowie: "Jan Kochanowski, syn Piotra z Sycyny diecezji krakowskiej, zapłacił trzy grosze wpisowego". O przebiegu nauki w polskiej stolicy znów nie wiemy jednak nic. Biorąc pod uwagę jego dalsze losy, przede wszystkim liczne pobyty za granicą (również w celach edukacyjnych), można przypuścić, że opuścił Kraków wraz ze zbuntowanymi żakami w 1549 roku.

Obraz Jana Matejki "Wyjście żaków z Krakowa w roku 1549" upamiętnia protest studentów krakowskiego uniwersytetu, którzy pobici przez służbę kanonika Andrzeja Czarnkowskiego, a następnie niezadowoleni z przebiegu procesu w tej sprawie, zdecydowali opuścić miasto i udać się na studia za granicę. Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie / domena publiczna Obraz Jana Matejki "Wyjście żaków z Krakowa w roku 1549" upamiętnia protest studentów krakowskiego uniwersytetu, którzy pobici przez służbę kanonika Andrzeja Czarnkowskiego, a następnie niezadowoleni z przebiegu procesu w tej sprawie, zdecydowali opuścić miasto i udać się na studia za granicę. Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie / domena publiczna

Proboszcz jest, ale go nie ma

Przed trzydziestką Jan Kochanowski zwiedził pół Europy. Był w Królewcu, Rzymie, Neapolu, przejechał całą Francję - z dłuższym przystankiem w Paryżu - aż po Belgię, a do ojczyzny powrócił przez Niemcy. Najdłużej, choć z licznymi przerwami, mieszkał w Padwie, gdzie zdobywał wiedzę z zakresu klasycznej literatury i sztuki. Studia te były brzemienne w skutkach - to właśnie we Włoszech Kochanowski zyskał pewność, że będzie poetą. Dał się tam poznać jako utalentowany twórca wierszy po łacinie.

Nie mniej istotna była podróż po Francji, gdzie szlachcic nawiązał (być może) znajomość z Pierre'em de Ronsardem (1524-1585), tworzącym w języku narodowym naczelnym poetą francuskiego renesansu. Prawdopodobnie to spotkanie - oraz zaznajomienie się z tendencjami europejskiego odrodzenia - natchnęło Jana Kochanowskiego do pisania tekstów w języku polskim.

Wędrówki po kontynencie przerywały co chwilę procesy sądowe oraz inne przedsięwzięcia związane z majątkiem rodzinnym. W tym samym czasie Kochanowski stracił bowiem oboje rodziców - najpierw w 1547 ojca, a dziesięć lat później matkę. Zabiegi wokół spadków, odzyskiwanie rozmaitych wierzytelności, spory w sprawie odszkodowań, sprzedaże, dzierżawy i kupna ziemi wymagały od niego wielu wizyt w kraju. Areną większości procesów był sąd w Radomiu.

W 1559 roku Jan Kochanowski na dobre powrócił do Polski. Podzielił się spadkiem po zmarłych rodzicach, dziedzicząc m.in. majątek w Czarnolesie, który w przyszłości miał zyskać sławę dzięki swemu właścicielowi. Na razie jednak poeta, który mógł już pochwalić się kilkoma znakomitymi utworami (m.in. "Pieśnią o potopie", włączoną potem do cyklu pozostałych "Pieśni"), miał zamiar oddać się karierze dworskiej. Poświęcił jej następne 15 lat życia.

Zaczął na dworach tak sławnych arystokratów, jak Tarnowscy, Tęczyńscy i Firlejowie. Ale to był tylko wstęp – tak przynajmniej wydawało się ambitnemu dworzaninowi. W 1563 roku biskup Piotr Myszkowski polecił Jana Kochanowskiego królowi Zygmuntowi Augustowi, który uczynił poetę swoim sekretarzem. Choć było to znaczące stanowisko, ponownie nie dysponujemy zbyt wieloma faktami na temat tej posady. Z nielicznych wzmianek możemy się jednak domyślać, że Kochanowski nie był zadowolony z rozwoju swej kariery.

Król niebawem bezpotomnie umarł, zorganizowano więc elekcję. Jan Kochanowski był bardzo aktywny podczas wyborów jako stronnik Henryka Walezego. Gdy jego kandydat zdobył tron, poeta uczestniczył w jego koronacji w 1573 roku, ale gdy niespełna rok później świeżo upieczony król uciekł z Rzeczpospolitej, zrezygnowany Kochanowski zdecydował porzucić wszelkie dworskie urzędy i zaszył się w Czarnolesie.

Na "emeryturę" odchodził jednak jako człowiek dość zamożny. Dobrą sytuację finansową zawdzięczał prowadzonej równolegle do dworskiej tzw. świeckiej karierze kościelnej. I tutaj także dopomógł mu jego dobroczyńca biskup Myszkowski, dzięki któremu Jan Kochanowski został proboszczem parafii w Poznaniu i w Zwoleniu. Wprawdzie nigdy nie widywano go na plebanii, a obowiązki duszpasterskie pełnili opłacani przez niego księża, ale czerpał niemałe zyski z parafialnych dziesięcin. Z probostwem skończył jednak w tym samym czasie, gdy opuścił dwór królewski.

Dekada czarnoleska

W 1574 roku Jan Kochanowski miał około 44 lat. Pozostało mu jeszcze dziesięć lat życia, które okazały się najważniejszym okresem w jego biografii. Pisarz stworzył wiele utworów, z których wydał tylko część - m.in. wybitny "Psałterz Dawidów", niektóre ze znakomitych "Pieśni" i dramat "Odprawa posłów greckich". Ożenił się z Dorotą Podlodowską herbu Janina z Przytyka (ok. 1555-1599/1600), którą w "Pieśni świętojańskiej o Sobótce" uwiecznił jako "nieprzepłaconą Dorotę", i spłodził z nią siedmioro dzieci.

Na przełomie lat 70. i 80. XVI wieku poeta przeżył śmierć dwóch małych córek Urszuli (Orszuli) i Hanny, co zainspirowało go do napisania i opublikowania słynnych "Trenów". Cykl żałobnych wierszy to dziś jedyny ślad istnienia obu dziewczynek, co w połączeniu z dość nieprawdopodobnym opisem zachowania Urszuli pozwoliło Piotrowi Wilczkowi w "Literaturze polskiego renesansu" formułować tezę, że być może Orszulka nigdy nie istniała poza wersami "Trenów". Sprawa ta, jak wiele innych związanych z żywotem Jana Kochanowskiego, musi pozostać na zawsze zagadką.

Podobnie rzecz ma się ze śmiercią samego poety. Nie jest do końca jasne, dlaczego w wyjątkowo upalnym sierpniu 1584 roku Jan Kochanowski, schorowany i według ówczesnych warunków już w podeszłym wieku, wyjechał z Czarnolasu, pozostawiwszy tam żonę w ciąży, i udał się do Lublina, gdzie właśnie trwała konwokacja (sejm lub narada) zwołana przez Stefana Batorego.

Według Kazimierza Boska (1932-2006), publicysty związanego z tygodnikiem "Literatura", który śledztwu w sprawie białych plam w życiorysie Kochanowskiego poświęcił 25 lat życia, poeta chciał w obliczu monarchy "upomnieć się o śmierć swego szwagra, Jakuba Podlodowskiego", który zginął w Turcji podczas pełnienia służby królewskiej. Los sprawił, że z Lublina Jan Kochanowski nie wrócił już do domu. Zmarł - być może na serce - prawdopodobnie 22 sierpnia 1584 roku.

Historia pewnej czaszki

Ze względu na trudności z transportem zwłok w upale rodzina zgodziła się, by poetę pochować w Lublinie. Dopiero mniej więcej na początku XVII wieku szczątku Kochanowskiego przewieziono do Zwolenia, gdzie wykonano również epitafium z rzeźbą postaci pisarza, stworzoną wedle wskazówek Piotra Kochanowskiego. W kościelnej krypcie w Zwoleniu pochowano również innych członków rodziny artysty. Po pewnym czasie wszystkie prochy przeniesiono do powstałej właśnie kaplicy Kochanowskich. Był to już trzeci pogrzeb poety - ale nie ostatni.

Gdy kaplica w 1830 roku została zalana, proboszcz Wojciech Grzegorzewski, prawdopodobnie pod naciskiem władz carskich, którym zależało na umniejszeniu roli "narodowych relikwii", nakazał złożenie kości Kochanowskich przy wejściu do świątyni. Po raz kolejny szczątki przeniesiono na początku XX wieku po rozbudowie kościoła.

Wreszcie w 1984 roku - 400 lat po śmierci Jana Kochanowskiego - w Zwoleniu odbył się jego szósty i jak dotąd ostatni pogrzeb. Odkryte kilka lat wcześniej pod posadzką kostnicy prochy rodziny poety zostały w obecności osób ze świata nauki i kultury uroczyście pochowane w marmurowym sarkofagu w podziemiach kościoła.

A jednak pochówek ten z pewnością nie był kompletny. Brakowało tam czaszki, którą 29 kwietnia 1791 roku, na kilka dni przed uchwaleniem trzeciomajowej Konstytucji, zabrał ze zwoleńskiego grobu Kochanowskiego oświeceniowy uczony Tadeusz Czacki (1765-1813). "Archeolog" po szybkich oględzinach uznał, że ma w dłoniach czaszkę samego poety, postanowił więc podarować ją Izabeli Czartoryskiej i zasilić kolekcję "pamiątek narodowych" w Puławach, gdzie księżna miała już kawałek ubrania Kopernika, prochy Chodkiewicza oraz rękę Czarneckiego.

W upiornym muzeum Czartoryskiej czaszka leżała aż do klęski powstania listopadowego, po czym wywieziono ją do Paryża i trzymano w Hotelu Lambert, ale tylko do 1874 roku, gdy przetransportowano ją do Krakowa, a następnie uczyniono eksponatem w tamtejszym Muzeum Książąt Czartoryskich.

Ludzie, którzy przez kilkadziesiąt lat przyglądali się delikatnej budowie czaszki i porównywali ją z wizerunkiem poety - potężnego szlachcica z sumiastym wąsem - czuli, że coś jest nie tak. Ponieważ portret Jana Kochanowskiego na epitafium w Zwoleniu wyrzeźbiono na podstawie relacji ustnej bratanka pisarza, wiele osób wobec namacalności szczątków uznało, że przedstawienie artysty jest błędne. Czaszka sugerowała, że Jan Kochanowski był drobnej budowy ciała, a rysy twarzy miał kobiece.

Wszystko wyjaśniło się dopiero w 2010 roku. Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie gruntownie przebadał szczątki. Okazało się, że "kobieca" budowa czaszki była wynikiem faktu, że była to po prostu czaszka kobiety (być może żony Kochanowskiego Doroty), nie zaś, jak wcześniej sądzono, głowa samego pisarza. Czacki popełnił błąd, a wielbiciele "relikwii" przez ponad 200 lat czcili niewłaściwe kości.

"Poeta, ze dwojej złożony natury"

Z punktu widzenia historii literatury sprawa czaszki i ogólnie materialnych "dowodów na istnienie" ma jednak zupełnie marginalne znaczenie. Jan Kochanowski jako twórca jest bowiem w naszej kulturze pewnym mitem, odrealnionym bytem, "wielkim poetą", którego wybitności nikt nie zamierza kwestionować, bo byłoby to ze wszech miar karkołomne zadanie. Eksperci nie mają wątpliwości, że był to geniusz nie tylko w kontekście polskim, ale również w skali całej Europy.

W naszej historii poeta pozostanie na zawsze jako ten, który rozpoczął właściwe dzieje polskiego języka literackiego. – Jan Kochanowski wyprowadził polszczyznę z cienia języka mówionego i wprowadził ją do pisma. Ujawnił, jak bogata i integralna była polszczyzna, to był kopernikański przełom – mówił w Polskim Radiu pisarz Wiesław Myśliwski.


Posłuchaj
19:30 jan kochanowski biografia millenijna.mp3 O postaci Jana Kochanowskiego w cyklu "Biografia milenijna" mówi Wiesław Myśliwski (PR, 2000)

 

Pierwsze zachowane dziełko Kochanowskiego - dedykacja dla Stanisława Grzepskiego - powstało jeszcze po łacinie około 1552 roku. W tym samym czasie jednak poeta coraz śmielej poczynał sobie na polu języka polskiego, gdzie wcześniej szlaki przecierał o 25 lat starszy Mikołaj Rej z Nagłowic.

Jako autor poezji polskiej Kochanowski debiutował w "okresie dworskim", wydając m.in. poemat "Zuzanna", do którego dołączył sławną pieśń "Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary". Opublikował wówczas także "Szachy", "Satyra albo Dzikiego męża", "Zgodę" i liczne pomniejsze utwory.

Przez lata pisał "Fraszki", które wydano dopiero w zbiorze pośmiertnym, podobnie jak jego "Pieśni", opublikowane w 1586 roku. Wcześniej jednak dał się poznać jako dramatopisarz, gdy na wesele podkanclerzego koronnego Jana Zamoyskiego i Krystyny Radziwiłłówny przygotował "Odprawę posłów greckich", genialny autor parafrazy psalmów, wreszcie - filozofujący i psychologizujący twórca "Trenów", udanej próby opowiedzenia o żałobie w epoce renesansowego humanizmu, który wszak ze śmiercią musiał mieć do czynienia na co dzień.


Posłuchaj
17:42 Makowiecki jan kochanowski 1987.mp3 "Wielkość Kochanowskiego m.in. na tym się zasadza, że wymyka się on miarom historycznym. Wyraźnie widać, że część jego twórczości, niezależnie od wielkości historycznej, jest do odczytania i współcześnie". O twórczości Jana Kochanowskiego mówią prof. Marian Jurkowski i prof. Andrzej Makowiecki (PR, 1987)

 

Tym, co może zaskakiwać, jest fakt, że twórczość Kochanowskiego pod niektórymi względami wcale się nie zestarzała, a jego technika pisarska bywa zestawiania z nurtami poezji powstałymi dopiero na przykład w XX wieku.

– Jan Kochanowski był niewątpliwie największym polskim twórcą doby odrodzenia, który mógł konkurować z największymi mistrzami starożytności. Najlepszym świadectwem wielkości Kochanowskiego jest fakt, że ciągle badacze literatury znajdują coś nowego – mówiła w Polskim Radiu prof. Jolanta Choińska-Mika.


Posłuchaj
03:29 złoty wiek_ literatura i muzyka.mp3 Prof. Jolanta Choińska-Mika o polskiej literaturze i muzyce XVI wieku w audycji "Kronika polska". (PR, 21.03.2001)

 

Sam twórca tak przepowiadał swoją przyszłą sławę w "Pieśni XXIV":

"Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony
Polecę precz, poeta, ze dwojej złożony
Natury: ani ja już przebywać na ziemi
Więcej będę, a więtszy nad zazdrość, ludnemi

Miasty wzgardzę. On, w równym szcześciu urodzony,
On ja, jako mię zowiesz, wielce ulubiony
Mój Myszkowski, nie umrę ani mię czarnemi
Styks niewesoła zamknie odnogami swemi.

(…)

Niech przy próznym pogrzebie żadne narzekanie,
Żaden lament nie będzie ani uskarżanie:
Świec i dzwonów zaniechaj, i mar drogo słanych,
I głosem żałobliwym żołtarzów śpiewanych".

***

Michał Czyżewski

Czytaj także

Mikołaj Rej. Człowiek renesansu

Ostatnia aktualizacja: 04.02.2023 05:35
Pisał po polsku, bo łaciny nie lubił, nie uznawał i również nie bardzo ją znał. Z wykształcenia - utalentowany samouk. Wybitny pisarz epoki odrodzenia. Lubił się przedstawiać jako prosty szlachcic. Urodził się 518 lat temu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Święconka. Tysiące lat tradycji w jednym koszyku

Ostatnia aktualizacja: 30.03.2024 06:00
W niewielu miejscach na świecie zachował się zwyczaj święcenia pokarmów w Wielką Sobotę, ale takiej święconki, jaką robią Polacy, nie ma nigdzie. Elementy tej tradycji poświadczone są już w średniowiecznych źródłach, a jej korzenie sięgają jeszcze dalej w przeszłość.
rozwiń zwiń