"Wszechświat jest cudowny, ale i strasznie okrutny". Łukasz Turski o życiu, prawdzie i potędze nauki
– Właściwie jedyną rzeczą, którą mamy, jedynym narzędziem, które nam pozwala poznać ten niesamowity kosmos i zrozumieć, co tu się dzieje i zabezpieczyć się przed jego kaprysami, jest nauka – mówił Łukasz Turski w archiwalnym nagraniu z 2009 roku. Wybitny fizyk i popularyzator nauki zmarł 22 marca 2025 roku.

Michał Czyżewski
2025-03-27, 09:30
Radości i klęski poszukiwacza prawdy
Profesor Łukasz Turski był fizykiem teoretykiem, publicystą zajmującym się rozpowszechnianiem wiedzy naukowej, częstym gościem Polskiego Radia, gdzie wygłaszał swoje popularnonaukowe felietony. Specjalizował się w zakresie fizyki materii skondensowanej i mechaniki statystycznej. Jako jeden z inicjatorów budowy Centrum Nauki Kopernik w Warszawie został pierwszym przewodniczącym rady programowej tej instytucji (pełnił tę funkcję do 2023 roku).
Posłuchaj
Z humorem potrafił opowiadać o swojej pasji. – Nigdy nie żałowałem, że zająłem się fizyką i zająłbym się nią po raz drugi, dlatego, że to jest coś, co dla mnie ciągle jest fascynujące i wiele argumentów już za tym przytoczyłem. Dodam jeszcze, że jak się jest fizykiem i wychodzi się na oblodzoną ulicę w Warszawie, a potem się wywinie tak zwanego orła, to człowiek wie, dlaczego – mówił w 2009 roku.
REKLAMA
Posłuchaj
Pracę naukowca widział jako ciągłe i niestrudzone docieranie do kolejnych odsłon prawdy o wszechświecie - prawdy, której prawdopodobnie nigdy nie uda się do końca rozpoznać. – Jestem zwolennikiem teorii zbudowanej w XIX wieku przez matematyka angielskiego Williama Clifforda, że nauka to jest tak zwany dostarczyciel bezpiecznej prawdy, to znaczy najlepszej prawdy, jaka w danej chwili jest możliwa. Bo my nigdy nie wiemy, czy to jest naprawdę prawda. My w najlepszej wierze możemy mówić, jaką mamy w tej chwili fizykę, co my rozumiemy. Ale to nie musi być koniec, bo może się okazać, że będzie coś innego, coś nowego, coś, co wytłumaczy wszystkie nasze dzisiejsze zjawiska – tłumaczył.
Posłuchaj
REKLAMA
Jako naukowiec był szczerze oddany swojej dyscyplinie, choć, świadom ograniczeń narzuconych ludzkiemu poznaniu, przyznawał, że "być fizykiem to znaczy narazić się na klęskę, dobrowolnie wybrać klęskę":
– Zdobywanie świadomości, jak wszechświat może być okrutny dla nas, jest powodem tego, że, zawodowo uprawiając naukę fizyki, ponosi się klęskę za klęską, bo to poznawanie jest strasznie trudne. My się porywamy na jakieś tematy badawcze i prawie zawsze to się kończy bardzo słabym wynikiem. Bo to nie jest tak łatwo uzyskiwać wielkie i nowe wyniki, zrobić następny krok. Wymagające odporności psychicznej również jest to, że gdy już wydaje się, że się wspięliśmy na górę, ta góra okazuje się być tylko maleńkim załomkiem na nowej skale. Bardzo niewielu z nas może powiedzieć, że miało jakieś wielkie sukcesy w życiu, więc to jest bardzo trudny zawód. Ale z drugiej strony jest to zawód dający niesamowitą radość – przyznał.
Posłuchaj
REKLAMA
Utrzymywał więc, że "nauka jest niezwykle słabo rozwiniętą dziedziną naszego życia". – My strasznie mało o otaczającym nas świecie wiemy. Myśmy podnieśli pierwszy rożek pierwszej zasłony, za którą ta tajemnica wszechświata jest ukryta. I jak się uprawia zawodowo fizykę, to jak się podniosło tę zasłonę, to widać wyraźnie, że ten świat jest przepiękny, wspaniały, ale również niesamowicie okrutny –powiedział.
Posłuchaj
Dynastia profesorów
Łukasz Turski przyszedł na świat w Krakowie, ale przez większość życia był związany z Warszawą. Urodził się 18 listopada 1943 roku w rodzinie naukowców. Jego ojciec Stanisław Turski (1906-1986) był profesorem matematyki, rektorem Politechniki Gdańskiej i Uniwersytetu Warszawskiego, a starszy brat Władysław Turski (1938-2013 w Warszawie), także profesor, był astronomem, programistą i informatykiem. Nie od razu jednak było oczywiste, że Łukasz Turski także zainteresuje się nauką.
REKLAMA
– Mój dziadek był adwokatem i moja matka bardzo chciała, żebym był prawnikiem. Gdybym jednak nim został, ten pewnie cały czas siedziałbym w kryminale za słusznie minionych czasów. Tym fizykiem zostałem więc może trochę z przekory – opowiadał uczony w rozmowie z Jerzym Kisielewskim w 2014 roku.
Posłuchaj
Po maturze w warszawskim Liceum im. Jana Zamoyskiego w Warszawie (1960) Łukasz Turski rozpoczął studia na wydziale fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Tytuł magistra uzyskał w 1965 roku i przez kolejne dwie dekady piął się po szczeblach kariery naukowej, uzyskując w 1985 roku profesurę w dziedzinie nauk fizycznych. Pracował w Centrum Fizyki Teoretycznej Polskiej Akademii Nauk oraz w Katedrze Fizyki na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Brał czynny udział w polskim życiu naukowym jako członek rady Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk, Komitetu Etyki w Nauce Polskiej Akademii Nauk oraz Komitetu Badań Naukowych. W swym dorobku ma ponad sto prac naukowych drukowanych w najważniejszych czasopismach na świecie.
REKLAMA
– Ten zawód sprawił mi olbrzymią frajdę. Mnóstwo świata poznałem, dzięki temu mam przyjaciół właściwie wszędzie na świecie – opowiadał w 2009 roku. – Myślę, że to również daje poznać, jak niesamowicie tolerancyjnym zawodem jest nauka. Jak tak patrzę, to pracowałem z ortodoksyjnymi Żydami, z księżmi, wyznawcami już nie wiem jakich religii. Nawet miałem studenta Araba, mahometanina, takiego bardzo religijnego i to nigdy nie stanowiło żadnego problemu. To prawo prawdy, które zostało wbudowane w fizykę współczesną, powoduje, że nie ma w niej naprawdę ideologicznych konfliktów – zauważył.
"Uczony ma dawać świadectwo prawdzie"
W 1996 roku prof. Turski nagrał w Polskim Radiu pięć gawęd pod tytułem "Co to znaczy być uczonym". Przedstawił w nich swoje przemyślenia o roli nauki i naukowców w historii i we współczesnych czasach.
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
Posłuchaj
REKLAMA
Nauczyciel na antenie
Jako propagator wiedzy publikował artykuły popularnonaukowe w takich czasopismach jak "Tygodnik Powszechny", "Rzeczpospolita", "Wprost", "Znak", "Odra" i "Forum Akademickie", tworzył programy telewizyjne oraz audycje w Radiu Bis (obecnie Czwórka). Polskie Radio zajmowało szczególne miejsce w życiu profesora.
– Radio było w moim domu rodzinnym, z radiem się po prostu rosło – wspominał Łukasz Turski w audycji Katarzyny Kobyleckiej "Naukowa bazie danych". – Różne rzeczy w Polsce zaskakująco dobrze pomyślane były w latach dwudziestych. I wtedy też powstało Polskie Radio, które jako instytucja miało ten biedny, rozwalony zaborami kraj katapultować w nowoczesną przyszłość. I w jakimś sensie to się udało, Polskie Radio taką rolę odegrało, biorąc pod uwagę ilość audycji wysokiej kultury i nauki, która była podstawą radia do wybuch II wojny – mówił.
Naukowiec podkreślał, że jego bliskie kontakty z państwowym nadawcą wzięły się z tego, że rozumiał i odbierał radio jako instytucję działającą edukacyjnie. – I to był właściwie powód, dla którego zaplątałem się w Polskie Radio – wyznał.
Posłuchaj
REKLAMA
Ukoronowaniem popularyzatorskiej misji prof. Łukasza Turskiego było zorganizowanie - znów pod egidą Polskiego Radia - cyklicznych Pikników Naukowych (pierwszy odbył się w 1997 roku), a przede wszystkim powołanie do istnienia Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, prężnie działającej instytucji wspierającej rozwój naukowy w Polsce, a także mającej ambicje przyjaznego edukowania oraz inspirowania dzieci i młodzieży do wejścia w świat nauki.
– Budowa i otwarcie Centrum Nauki Kopernik to jest początek rewolucji w polskim nauczaniu. Każdy nauczyciel w małej miejscowości będzie mógł tu przyjechać i pokazać dzieciakom inny świat innej edukacji. A tylko inaczej wykształceni ludzie przyniosą naszemu krajowi postęp – mówił Łukasz Turski w 2011 roku w audycji Doroty Truszczak z cyklu "Naukowy wieczór z Jedynką".
Posłuchaj
Otwarte w 2010 roku Centrum Nauki Kopernik w Warszawie było strzałem w dziesiątkę. Przez pierwsze lata funkcjonowania bilety wstępu sprzedawały się na pniu, bo chętnych do odwiedzenia placówki były tłumy. – Ten sukces to oczywiście sukces ludzi, którzy tam pracują – mówił Łukasz Turski w rozmowie z Jerzym Kisielewskim w 2014 roku. – Ale to jest przede wszystkim zaprzeczenie stereotypu, że Polska jest krajem ludzi, których którzy nic nie wiedzą, nie rozumieją, nie potrafią czytać. Tym samym to wielki sukces tych prawie 4 milionów osób, które przychodzą do Kopernika, a także tych 150 tysięcy, którzy przychodzą na Pikniki Naukowe Polskiego Radia – ocenił.
REKLAMA
Przy tej okazji uczony zauważył, że samo Centrum to zaledwie początek owej wspominanej przezeń "rewolucji", która zasięg wykroczył już poza granice Polski. – Powstało i działa trzysta kilkadziesiąt Klubów Młodego Odkrywcy, które są na ogół prowadzone na prowincji przez nauczycieli entuzjastów i które nie mają żadnego umocowania w systemie szkolnym czy innych oficjalnych strukturach. Kluby te powstały z pomysłu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, ale merytorycznie zajmuje się tym Centrum Nauki Kopernik. I one istnieją nie tylko w Polsce - pomagamy klubom, które zostały na nasz wzór stworzone w Gruzji, na Ukrainie, na Białorusi, w Rosji, w Chorwacji. Sam piknik naukowy rozlał się na pół Europy. Powinni tam mieć swoje szyldy i taką franczyzę prowadzić – śmiał się Łukasz Turski w audycji "Piątek z Kisielem".
Takie inicjatywy jak Centrum Nauki Kopernik czy Piknik Naukowy to swoista próba naprawienia błędu, który popełniono w Polsce po upadku komunizmu. – Myśmy nie zrobili rewolucji w edukacji. Myśmy zwolnili ten entuzjazm młodych ludzi do nauki i myśmy go, w moim przekonaniu, skierowali zupełnie w złą stronę. Mamy w tej chwili zagrażającą w Polsce katastrofę cywilizacyjną, dlatego że my nie mamy tak wykształconej kadry, młodych ludzi, którzy będą w stanie, nie wiem, czy to jest ładne słowo, skonsumować nową rewolucję technologiczną. Ona się wydarzy prędzej, niż nam się zdaje – mówił w 2009 roku.
W 2010 roku prof. Łukasz Turski został laureatem Honorowych Złotych Mikrofonów za pomysł Pikniku Naukowego i propagowanie nauki na wszystkich antenach Polskiego Radia. Dziękując za wyróżnienie prof. Turski przypomniał m.in., skąd się wzięło radio i że od początku swego istnienia zajęło się propagowaniem edukacji.
Posłuchaj
REKLAMA

Człowiek renesansu
Prof. Łukasz Turski nie należał do osób, które zamykają się w ciasnych ramach swojego zawodu. Wręcz przeciwnie - nie widział możliwości uprawiania nauki bez pielęgnowania pasji kulturalnych. – Ten podział na nauki humanistyczne i nauki ścisłe to zupełnie nieprawda. Nie sposób jest być fizykiem, nie czytając poezji, nie słuchając muzyki, nie chodząc do opery, nie chodząc do teatru. To się w ogóle nie mieści w głowie. Także fizyka, przez to poznawanie piękna i okrucieństwa, jest bardzo blisko związana ze sztuką –stwierdził w Polskim Radiu.
Przez całe życie ciągnęło go do poszerzania własnej wiedzy i zainteresowań. – Ja się szalenie pasjonuję historią cywilizacji. I zawsze sobie myślałem, że jakbym jeszcze nie zidiociał kompletnie na starość, jak jeszcze się doktor Alzheimer o mnie nie upomni i kiedy już zupełnie przejdę na emeryturę, to chętnie poszedłbym jeszcze raz pójść na studia. Na przykład bardzo bym chciał jakąś taką historię skończyć – wyznał.
Naukowiec był też miłośnikiem kina, do tego stopnia, że w 1973 roku zagrał epizodyczną rolę w "Iluminacji" Krzysztofa Zanussiego. Opowiadając o tym w Polskim Radiu, jak zawsze z humorem, przywołał pewną anegdotę z planu filmowego. – Wylaliśmy szklankę herbaty na mikrofon, który pod stołem trzymała asystentka Krzysztofa Zanussiego Agnieszka Holland. Więc nie tylko oblaliśmy tą herbatą ten mikrofon, który o ile wiem, szlag trafił, ale jeszcze strasznie uświniliśmy tę biedną Agnieszką Holland pod tym stołem –wspominał.
***
REKLAMA
Nauka była dla Łukasza Turskiego nie tylko sposobem na odkrywanie kolejnych warstw prawdy o rzeczywistości. Była też odwieczną i nieustającą walką człowieka ze światem, walką o charakterze tyleż egzystencjalnym, co biologicznym. Imponował mu ten imperatyw, by ocalić własne istnienie, choćby na tę krótką chwilę, jaką jest ludzkie życie jednostki. I zapewne dlatego z taką pasją przyłączył się do tej walki.
– Wszechświat, w którym żyjemy, który poznajemy i który jest dookoła nas, jest zbudowany jak gdyby tak, żeby uniemożliwić nasze życie. W związku z tym coś musimy robić, żeby tu się zachować – powiedział fizyk w 2009 roku w audycji "Zapiski ze współczesności".
Profesor Łukasz Turski zmarł 22 marca 2025 roku w wieku 81 lat.
Źródło: Polskie Radio/th/im
REKLAMA
REKLAMA