"Sueddeutsche Zeitung" przyznaje, że choć zdrowie jest prywatną sprawą każdego człowieka, do niedyspozycji doszło kilkakrotnie przed obiektywami kamer. Dlatego należy oczekiwać wiarygodnego wyjaśnienia.
Były szef niemieckiego kontrwywiadu Hans-Georg Maassen napisał na Twitterze, że stan zdrowia szefa rządu nie jest jego prywatną sprawą. "Obywatele mają prawo wiedzieć, czy ich przywódca jest w pełni sił, aby sprawnie sprawować swój urząd" - napisał. Także magazyn "Stern" przyznaje, że w takiej sytuacji rząd powinien wykazać się otwartością.
"Kurier Południowy" z Konstancji podkreśla, że Angela Merkel powinna powiedzieć prawdę o swoim zdrowiu. "Tego wymaga interes społeczny" - czytamy w dzienniku.
Niedyspozycje przed kamerami
W ciągu ostatnich trzech tygodni, podczas wystąpień publicznych, Angela Merkel nie była w stanie opanować drgania całego ciała. Pierwszy raz zdarzyło się to podczas wizyty w Berlinie ukraińskiego prezydenta. Drugi raz - kilka dni później podczas oficjalnych uroczystości w pałacu prezydenckim. Trzeci raz niedyspozycja ujawniła się w czasie przywitania w urzędzie kanclerskim premiera Finlandii, podczas odgrywania hymnów obydwu państw.
Opis sytuacji przytoczyła na swoim profilu na Twitterze stacja Deutsche Welle.
Niemieccy kanclerze nie mają obowiązku upubliczniać informacji na temat stanu swojego zdrowia. Kanclerz Helmut Kohl ukrywał poważną chorobę prostaty, kanclerz Willy Brand cierpiał na silną depresję, co także ukrywano, a kanclerz Helmut Schmidt często tracił przytomność.
IAR/dad