Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump powiedział, że Waszyngton musi "bardzo poważnie" przyjrzeć się domniemanemu otruciu rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Dodał, że Stany Zjednoczone nie mają jeszcze dowodu na to, że tak się stało, ale nie mają też powodu, by nie wierzyć ustaleniom niemieckiego rządu, że Nawalny został otruty substancją paraliżującą układ nerwowy.
"Nie wiem, co dokładnie się stało. To tragiczne, okropne i nie powinno było się wydarzyć. Nie widziałem jeszcze żadnego dowodu, ale zamierzam się mu przyjrzeć" - mówił Donald Trump podczas spotkania z dziennikarzami w Waszyngtonie.
Wicesekretarz stanu Stephen Biegun powiedział podczas spotkania z rosyjskim ambasadorem Anatolijem Antonowem, że użycie nowiczoka byłoby jawnym złamaniem konwencji o zakazie broni chemicznej i miał nakłaniać Rosjan do pełnej współpracy przy międzynarodowym śledztwie.
Zdaniem Rosjan, nie ma dowodów, by doszło do popełnienia przestępstwa, sprawą nie zajmuje się tamtejsza prokuratura.
Rząd w Berlinie poinformował, że wyniki badań specjalistycznego laboratorium niemieckich sił zbrojnych wskazują na próbę otrucia Aleksieja Nawalnego środkiem z grupy nowiczoków. Neurotoksyna powstała w ramach poszerzania arsenału broni chemicznej ZSRR.
Lider rosyjskiej opozycji od 20 sierpnia jest w śpiączce i przebywa w berlińskiej klinice Charite, dokąd został przewieziony ze szpitala w Omsku.
IAR/ks