Redakcja Polska

Białoruś: strzały "ostrzegawcze" i masowe zatrzymania podczas manifestacji w Mińsku

01.11.2020 18:07
Milicja zatrzymuje dziesiątki ludzi podczas niedzielnej manifestacji w Mińsku. Zatrzymani są także dziennikarze. Demonstrujący wzywają Łukaszenkę do odejścia. Podczas demonstracji słychać było strzały, wedle milicji "ostrzegawcze". Jeden z funkcjonariuszy mierzył wprost w jednego z uczestników demonstracji, co udokumentowało wideo portalu Euroradia.
Od 9 sierpnia na Białorusi trwają protesty społeczne związane ze sfałszowaniem wyborów prezydenckich
Od 9 sierpnia na Białorusi trwają protesty społeczne związane ze sfałszowaniem wyborów prezydenckichPAP/EPA/STR

Dokumentacja zdarzeń przez media niezależne pokazuje, że zatrzymania mają szeroki zasięg. Obrońcy praw człowieka mówią już o dziesiątkach osób zatrzymanych, prawdopodobnie rzeczywisty bilans sięga setek osób.

W rozmowie z agencją RIA Nowosti milicja białoruska potwierdziła z kolei oddanie wystrzałów, twierdząc,że zrobiła to w celu "niedopuszczenia do złamania prawa".

Agencja TASS pisze, że siły OMON oddały kilka strzałów ostrzegawczych, kiedy kolumna protestujących zbliżyła się do ich kordonu.

Zatrzymania i prowokacje milicji

Według serwisu Tut.by zatrzymania mają miejsce też w Grodnie. Media informują o problemach z łącznością przez mobilny internet.

W Mińsku funkcjonariusze mierzyli z broni do jednego z demonstrantów. Gdy ten podniósł ręce i stanął przed lufą, padł strzał w powietrze. Mężczyzna kontynuował swój udział w demonstracji. 

Marsz do Kuropat

Protestujący szli w Mińsku w więcej niż jednej kolumnie. W Mińsku miał miejsce jednocześnie doroczny marsz do uroczyska Kuropaty, na tak zwane Dziady, łączony w tym roku z marszem przeciwko terrorowi. Niestety niewiele osób dotarło do Kuropat, bo drogę zagrodziła im milicja i wojska wewnętrzne.

W uroczysku "Kuropaty" spoczywają ofiary represji stalinowskich, według historyków ich liczba może sięgać nawet 200-250 tysięcy. Władze łukaszenkowskie nie badają sprawy zbrodni stalinowskiej - z racji postradzieckiej ideologii państwowej to temat tabu. Łukaszenka nigdy oficjalnie nie odwiedził Kuropat, by oddać hołd ofiarom, nie przeprowadzono w tym miejscu odpowiednich badań, ekshumacji.

Na Białorusi wiele jest miejsce, gdzie spoczywają ofiary terroru NKWD, ale władze łukaszenkowskie dbają o to, by ten temat był obecny w świadomości opinii publicznej.

PolskieRadio24.pl/IAR/PAP/ho


Zobacz więcej na temat: Białoruś protest Kuropaty