Mimo zwycięstwa Joe Bidena w wystarczającej liczbie stanów dających mu większość głosów elektorskich, Donald Trump nie uznawał zwycięstwa kandydata demokratów. Ogłosił siebie wygranym i przekonywał, że „skradziono” mu zwycięstwo. Zwolennicy prezydenta rozpowszechniali informacje o głosowaniu nieboszczyków, dokładaniu kart wyborczych i przerzucaniu głosów z Donalda Trumpa na Joe Bidena.
Sztab prezydenta USA nie był jednak w stanie przedstawić dowodów na masowe oszustwa i przegrał około trzydziestu procesów sądowych albo wycofał swoje pozwy. Wczoraj wniosek o unieważnienie ponad 8 tysięcy głosów odrzucił Sąd Najwyższy Pensylwanii.
Prezydent USA i jego zwolennicy naciskali na komisje wyborcze, by wstrzymały certyfikowanie wyników głosowania. Presji nie poddały się jednak ani republikańskie władze Georgii, ani stanowa komisja wyborcza Michigan, która wczoraj stosunkiem głosów 3 do 0 certyfikowała wygraną Joe Bidena w tym stanie.
Niedługo potem rządowa agencja GSA (General Services Administration) zainicjowała formalny proces przekazywania władzy ekipie prezydenta-elekta. Sztab Joe Bidena uzyska pomieszczenia, środki finansowe oraz dostęp do rządowych informacji. Prezydent Donald Trump dał do zrozumienia, że będzie kontynuował działania prawne. Poinformował jednak, że polecił członkom swojej administracji współpracę z zespołem Joe Bidena.
IAR/PP