Jak w połowie stycznia informował niemiecki wysokonakładowy dziennik "Bild", spółka usług przemysłowych Bilfinger wycofała się jako pierwsze niemieckie przedsiębiorstwo z udziału w budowie gazociągu Nord Stream 2 w obawie przed nałożeniem na nią amerykańskich sankcji. Przedsiębiorstwo dostarczało systemy automatyki oraz sprzęt zarządzania i sterowania gazociągiem, jednak nie wiadomo, czy to jedyne zadania, które firma wykonywała przy projekcie Nord Stream 2. Kontrakt o wartości 15 mln euro został podpisany w 2017 roku.
Jak donosi portal biznesalert.pl, okazuje się, że Bilfinger już w 2020 roku praktycznie wywiązał się ze swojego zadania, dostarczając Rosjanom niezbędne wyposażenie. "Według dokumentacji celnej dostępnej przy wykorzystaniu serwisu Importgenius, 17 marca 2020 roku Bilfinger Greylogix dostarczyła do petersburskiego oddziału Nord Stream 2 AG wyposażenie na potrzeby budowy tłoczni, systemów sterowania i automatyzacji gazociągu Nord Stream 2. W skład zestawów wchodziły m.in zawory, systemy obliczeniowe, pompy itp." - czytamy na biznesalert.pl.
Ponadto, jak zaznacza serwis, spółka powinna również zamontować dostarczone wyposażenie, jednak ewentualny brak udziału producenta nie jest już głównym problemem. "Gazprom Awtomatyzacjia, który jest odpowiedzialny w strukturach całego koncernu za proces zarządzania i sterowania systemami, jest w stanie samodzielnie dokonać instalacji wyposażenia gazociągu Nord Stream 2." - dodaje serwis.
Według doniesień portalu, poza Bilfingerem swoje produkty dostarczały również włoskie firmy. "PetrolValves, zajmująca się głównie produkcją zasuw i układów hydraulicznych dla przemysłu naftowego i gazowego oraz Allied International, produkująca rury, uszczelki, kołnierze i inne produkty metalowe wykorzystywane w przemyśle petrochemicznym. Wśród firm jest również brytyjska Peerless Europe Limited, która zajmuje się produkcją filtrów i systemów wytłumiana przemysłowego. Zawory kulowe dostarczyła niemiecka RMA z siedzibą w Kiel." - zaznacza portal.
Rosyjsko-niemiecki projekt
Rurociąg, który ma podwoić przepustowość istniejącego połączenia Nord Stream z Rosji do Niemiec z ominięciem Ukrainy, napotkał opór ze strony Waszyngtonu, który chce sprzedawać Europie własny skroplony gaz ziemny - wskazuje Reuters. Waszyngton twierdzi, że Nord Stream 2 zwiększy gospodarczy i polityczny wpływ Rosji na region. Z kolei Rosja i Niemcy od dawna utrzymują, że to tylko projekt komercyjny.
Budowie gazociągu, biegnącego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku, ostro sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie. Realizację projektu, oprócz Niemiec, popiera Austria i kilka innych państw UE.
21 stycznia Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą UE do "natychmiastowego wstrzymania" budowy Nord Stream 2 i nałożenia nowych sankcji na Rosję. Dokument został przygotowany w odpowiedzi na aresztowanie Nawalnego. Rezolucja jest niewiążąca.
Fortuna wraca do pracy
W poniedziałek niezależne radio Echo Moskwy podało, powołując się na operatora projektu, firmę Nord Stream 2 AG, że rosyjski statek Fortuna rozpoczął w wodach Danii prace nad wznowieniem układania NS2. Operator gazociągu poinformował, że "prace trwają zgodnie z uzyskanymi zezwoleniami". Od 22 stycznia statek Fortuna znajdował się w rejonie, w którym miała być kontynuowana budowa gazociągu. Strona duńska podała wcześniej, że w pracach w wyłącznej strefie ekonomicznej Danii wezmą udział również jednostki Bałtijskij Issledowatiel i Murman.
Układanie NS2 jest na ukończeniu i większość prac, które należałoby jeszcze wykonać, miałoby zostać zrealizowanych na wodach duńskich. Reuters podaje, że do tej pory ukończono ponad 90 proc. projektu.
Biały Dom przyjrzy się sprawie
Tymczasem jak poinformowała we wtorek rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki, prezydent USA Joe Biden niezmiennie uważa, że łączący Rosję z Niemcami gazociąg Nord Stream 2 to projekt zły dla Europy.
Jak dodała, administracja Bidena dokona przeglądu działań, które podjęto w związku z rurociągiem.
biznesalert.pl/PAP/dad