Rakiety S-400 mają zostać rozmieszczone "na poligonie w obwodzie brzeskim", przy granicy z Polską, a następnie objąć dyżur bojowy w systemie obrony przeciwlotniczej Białorusi i Rosji.
Wcześniej resort obrony w Moskwie zapowiadał, że w związku ze sprawdzianem sił reagowania na Białoruś trafią dwa dywizjony rosyjskich rakiet S-400 Triumf.
Na Białorusi trwa nieplanowana inspekcja sił reagowania Państwa Związkowego Białorusi i Rosji. Pierwszy jej etap to przerzut i organizacja wojsk oraz ochrona obiektów wojskowych na terytorium Białorusi i działania sił obrony przeciwlotniczej.
Na Białoruś od dwóch tygodni przerzucane są rosyjskie wojska i uzbrojenie, głównie ze Wschodniego Okręgu Wojskowego na Dalekim Wschodzie Rosji. Oprócz kilkudziesięciu pociągów z różnego rodzaju uzbrojeniem na Białoruś dotarło już 12 myśliwców Su-35S, a także systemy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S oraz – jak wynika z nieoficjalnych danych - systemy artylerii rakietowej Uragan.
Drugi etap będą stanowić manewry wojskowe "Związkowa Stanowczość-2022".
Potężne manewry
Manewry odbędą się na poligonach: Obóz-Lesnowski, Osipowicki, Brzeski, Gożski i Domanowski, jak również w wyznaczonych terenach poza poligonami w obwodach grodzieńskim, brzeskim, witebskim i homelskim. Wykorzystane zostaną również lotniska w Baranowiczach, Łunińcu, Lidzie i Maczuliszczach.
Ministerstwa obrony Białorusi i Rosji przekonują, że parametry ćwiczenia – liczba żołnierzy i sprzętu - nie podlegają pod Dokument Wiedeński OBWE i nie wymagają notyfikowania innych państw i zapraszania obserwatorów.
Mińsk uzasadnił przeprowadzenie manewrów "sytuacją wokół granic Białorusi, wzrostem napięcia w Europie i zaostrzeniem się sytuacji polityczno-wojskowej na świecie".
Eksperci łączą niezapowiedzianą "inspekcję" sił Państwa Związkowego oraz manewry na południu graniczącej z Ukrainą Białorusi z działaniami Moskwy wobec Kijowa – w celu wywarcia jeszcze większej presji na władze Ukrainy, a w najgorszym scenariuszu, nawet możliwego ataku z terytorium Białorusi. Z kolei na Białorusi obecność dużej liczby rosyjskich wojsk budzi obawy, że mogą one pozostać tam "na dłużej".
PAP/dad