Jak przypomina gazeta, na początku wojny to Generał Alfons Mais wywołał poruszenie, oświadczając, że Bundeswehra jest "goła". W wywiadzie dla dziennika "Handelsblatt" wskazał, że specjalny fundusz dla armii w wysokości 100 mld euro jest ważny, ale pozostaje też kwestia czasu, w jakim przemysł będzie mógł projekty armii zrealizować.
"Niemcy nie są jedynym klientem; obecnie siły zbrojne w całej Europie starają się o lepsze wyposażenie" - zaznacza Mais.
"Minie dużo czasu, zanim w ręce naszych żołnierzy trafi nowy sprzęt. Dlatego znaczenie ma fakt, że część wyposażenia przekazaliśmy Ukrainie" - mówi Mais. "W jakiś sposób odczuwamy stratę każdej z (przekazanych)rzeczy, ale ten ból jest do zniesienia, bo wiemy, dlaczego rezygnujemy. Ukrainę trzeba wspierać w tej walce. (…) Ale spoczywa też na nas bezpośrednia odpowiedzialność za ochronę naszych partnerów z NATO, zwłaszcza Litwy.
Poszerzenie NATO o Szwecję i Finlandię
Generał podkreślił, że z dużym zadowoleniem przyjął decyzję Finlandii i Szwecji o przystąpieniu do NATO.
"Od dłuższego czasu bardzo ściśle współpracujemy z siłami zbrojnymi tych krajów. Obydwie są bardzo silne, wzmocnią sojusz. Operacyjnie jednak ta akcesja wiąże się z ogromnym wyzwaniem, ponieważ granica lądowa NATO z Rosją będzie dłuższa o 1350 km. Musimy teraz przygotować się do ochrony przed możliwymi atakami - wyjaśnia.
Mais ocenia, że na Ukrainie wojska rosyjskie zyskują z powrotem przewagę, głównie dzięki artylerii. "Najwyraźniej posuwają się do przodu, kilometr po kilometrze" - mówi. "To wojna na wyniszczenie, która każe zastanawiać się, jak długo Ukraina będzie w stanie wytrzymać. Nie mówię tylko o sprzęcie, ale także o ludziach".
"Widać, że w przewidywaniach mylono się co do kierunku rozwoju działań wojennych. Nie widzimy cyberwojny i precyzyjnej, zdominowanej przez zaawansowane technologie +czystej+ wojny. Na Ukrainie toczona jest nieczysta walka, z brutalnymi atakami na ludność cywilną, co do których nie sądziłem, że zobaczymy je w Europie" - podkreśla szef Bundeswehry.
Rosyjska naiwność
Jak dodaje, "zdumiewająca jest naiwność, z jaką Rosja poszła na wojnę" i jak błędną taktykę obrała. "Wiara dowództwa, że zostanie się przyjętym jako wyzwoliciel, skończyła się brakiem logistyki i przygotowania +planu B+. Wojsko rosyjskie nie zostało przeszkolone na poziomie taktycznym i nie było w stanie elastycznie reagować. Dlatego faza pierwsza, czyli atak na Kijów, przerodziła się w katastrofę" - ocenia generał.
"Ale ostrzegałbym przed lekceważeniem Rosji. Jej armia jest coraz silniejsza, do tego prawie niewyczerpane zasoby. W systemie autokratycznym liczba ofiar wśród własnych żołnierzy wydaje się nie mieć znaczenia. Media rządowe służą propagandzie, a poparcie społeczne jest ewidentnie nadal wysokie. (…) Jednak jeśli chodzi o sprzęt, Rosja zdaje się zbliżać do swoich granic, na front wyjeżdżają już czołgi z lat 60-tych. W każdym razie, na froncie nie widzieliśmy nowoczesnego czołgu typu Armata - podkreśla generał Mais.
Czytaj także:
Zobacz także: Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy o wsparciu Mołdawii w obliczu Rosyjskiej agresji na Ukrainie
ASP