Były prezydent Donald Trump wygrał 12 z 13 rozstrzygniętych wtorkowych prawyborów Partii Republikańskiej w ramach "superwtorku", zaś prezydent Joe Biden - 15 z 16 rozstrzygniętych prawyborów Demokratów. Obaj są w efekcie praktycznie pewni nominacji swoich partii w listopadowych wyborach prezydenckich.
Trump zgodnie z oczekiwaniami zdecydowanie pokonał byłą ambasador USA przy ONZ Nikki Haley w niemal wszystkich głosujących we wtorek stanach, choć niespodziewanie przegrał z nią w małym i liberalnym Vermont w Nowej Anglii. Była to jego druga porażka w prawyborach, po niedzielnym zwycięstwie Haley w innym niewielkim, liberalnym bastionie, stolicy USA.
We wtorek Trump wygrał za to w Alabamie, Arkansas, Kalifornii, Kolorado, Massachussetts, Maine, Minnesocie, Karolinie Północnej, Oklahomie, Tennessee, Teksasie i Wirginii. We wszystkich z tych stanów zdobył ponad 60 proc. głosów, zaś w Alabamie - ponad 80 proc. Do północy czasu waszyngtońskiego we wtorek wciąż nie podliczono głosów w republikańskich prawyborach w Utah i na Alasce, lecz Trump był tam zdecydowanym faworytem.
Choć nie jest jeszcze jasne, ilu dokładnie delegatów na lipcową konwencję wyborczą w Milwaukee zdobył Trump, jest już bardzo bliski zgromadzenia dającej zwycięstwo połowy z 2429 delegatów.
W wieczornym zwycięskim przemówieniu Trump stwierdził, że miał "wspaniały" wieczór i powtórzył wiele ze swoich kampanijnych obietnic dotyczących m.in. masowych deportacji nielegalnych imigrantów. Stwierdził też, że pod względem dbania o własne granice oraz wybory, Ameryka jest "krajem trzeciego świata" i ostrzegł, że jeśli nie wygra w listopadowych wyborach "nie będziemy mieli kraju".
Sztab Haley nie organizował wieczoru wyborczego, a ona sama nie wygłosiła żadnego przemówienia. Komentatorzy telewizji Fox News wyrazili przekonanie, że rywalka Trumpa w najbliższych dniach wycofa się z wyścigu. Rzeczniczka sztabu rywalki Trumpa, Olivia Perez-Cubas, odrzucała wezwania Trumpa i partyjnych działaczy o poparcie swojego rywala i dawała się jednak sygnalizować, że Haley może pozostać w walce.
"Dziś, w stanie za stanem, pozostaje duży blok wyborców w republikańskich prawyborach, którzy wyrażają głębokie zaniepokojenie Donaldem Trumpem. To nie jest jedność, której nasza partia potrzebuje do sukcesu" - powiedziała rzeczniczka, cytowana przez "Washington Post".
Mimo zdecydowanych zwycięstw Trumpa, w większości stanów jego wyniki były gorsze od tych, przewidywanych przez sondaże. Z badań exit poll w ważnych wyborczo stanach takich jak Wirginia i Karolina Północna, wynika też, że ponad 1/3 wyborców Republikanów nie jest zdecydowana, by zagłosować na niego w wyborach prezydenckich.
Trochę bardziej zdecydowane zwycięstwa w "superwtorek" odniósł prezydent Joe Biden, osiągając w niemal każdym wyścigu ponad 80 proc. głosów, wobec kilkuprocentowego poparcia dla kongresmena z Minnesoty Deana Phillipsa oraz autorki poradników Marianne Williamson.
"Dziś miliony wyborców w całym kraju dały usłyszeć swój głos - pokazując, że są gotowe do walki ze skrajnym planem Donalda Trumpa, by nas cofnąć. Każde pokolenie Amerykanów stawi czoła momentowi, kiedy będzie musiało bronić demokracji. To jest nasza walka" - oznajmił Biden na platformie X. Sztab Bidena w oświadczeniu dodał, że Trump jest "zdeterminowany, by zniszczyć demokrację".
Jednak również i Biden zaliczył jedną porażkę. W prawyborach Demokratów na wyspach Samoa Amerykańskiego, stanowiącym terytorium USA, przegrał z nieznanym biznesmenem Jasonem Palmerem. W głosowaniu udział wzięło 91 osób, z czego 50 oddało głos na Palmera, zaś 41 na Bidena. Wynik ten nie ma jednak praktycznego znaczenia dla szerszej kampanii prawyborczej, choć za jego sprawą Biden stał się pierwszym od czasu Jimmy'ego Cartera prezydentem USA, który przegrał jeden z prawyborczych wyścigów. Znakiem ostrzegawczym dla Bidena mógł być też wynik w Minnesocie, gdzie zdobył co prawda 69 proc. głosów, lecz niemal 20 proc. wyborców głos oddało na żadnego z kandydatów. To m.in. rezultat protestu wyborców muzułmańskich przeciwko polityce prezydenta wobec wojny w Strefie Gazy. Wcześniej podobnie wysoką proporcję głosów na żadnego z kandydatów w innym stanie będącym skupiskiem arabskiej i muzułmańskiej diaspory, Michigan.
W przeciwieństwie do większości poprzednich kampanii, tegoroczny "superwtorek" - dzień, kiedy w prawyborach głosuje największa liczba stanów - nie cieszył się takim zainteresowaniem wyborców, bo rywalizacja w obydwu partiach została praktycznie rozstrzygnięta jeszcze przed nim.
Jednym z najbaczniej obserwowanych wtorkowych wyścigów był ten w Wirginii, zwłaszcza po tym, jak w niedzielę w sąsiednim Waszyngtonie Haley wygrała swój pierwszy pojedynek z Trumpem. Mimo to w lokalach wyborczych w północnej Wirginii na przedmieściach Waszyngtonu nie było dużego ruchu.
"Padał deszcz, a to są w końcu tylko prawybory, a do tego wyścig nie jest zbyt konkurencyjny" - powiedział PAP pracownik komisji obwodowej w Manassas. Szef komisji w sąsiednim Woodbridge, Bouy Te, stwierdził z kolei, że frekwencja nie była zła, a do g. 16. zagłosowało niecałe 10 proc. z 3 tys. zarejestrowanych wyborców. Zdecydowanie więcej wyborców głosowało w wyborach republikańskich. Robiła to też część tych, którzy zarejestrowani
"Chcieli zapewne zagłosować tam, gdzie wynik był mniej pewny" - powiedział PAP Te. Mimo że wyborcy Demokratów we wcześniejszych otwartych sprzyjali bardziej umiarkowanej Haley, tym razem nie pomogło to jej w pokonaniu Trumpa w Wirginii. Były prezydent pokonał ją stosunkiem głosów 63-35 proc.
IAR/PAP/ks