John Ratcliffe, który jest członkiem Izby Reprezentantów, zwrócił na siebie uwagę agresywnie przepytując byłego prokuratora specjalnego Roberta Muellera podczas przesłuchania w Kongresie.
"Zastąpi Dana Coatsa, który 15 sierpnia przestanie pełnić tę funkcję. Teraz byli i obecni pracownicy amerykańskich agencji wywiadowczych obawiają się, że stanowisko szefa i koordynatora wywiadu USA zostanie całkowicie upolitycznione" - pisze waszyngtoński dziennik.
"Większe ryzyko popełnienia katastrofalnego błędu"
Zdaniem rozmówców "WP", Donald Trump przejmie kontrolę nad agencjami, których obowiązkiem było zachować polityczną neutralność i nie skrywać przykrych prawd przed władzą wykonawczą. "Tak też postępował Dan Coats, co sprawiło, że od dawna pogłębiał się jego konflikt z prezydentem" - przypomina "Washington Post".
Zatwierdzenie Johna Ratcliffe'a na stanowisku szef wywiadu USA pogłębi niepokojący trend, czyli stopniową utratę znaczenia i wpływów wspólnoty wywiadowczej pod rządami Donalda Trumpa. "Co gorsza, z administracji odeszli ludzie, którzy z powagą traktowali ustalenia wywiadu, jak były już szef dyplomacji Rex Tillerson czy były minister obrony Jim Mattis" - kontynuuje "WP".
- To przerażające - mówi współprzewodniczący komisji śledczej ds. ataków z 11 września 2001 r. i jeden z ojców założycieli biura i stanowiska Dyrektora Wywiadu Krajowego Lee Hamilton. Biuro takie zostało powołane, by koordynować i w pełni wykorzystywać pracę oraz dane 16 amerykańskich agencji wywiadowczych.
- Jeśli mamy prezydenta, który zdaje się pokładać większe zaufanie w prezydencie Rosji Władimirze Putinie czy w CIA lub Danie Coatsie, to zwiększa to ryzyko popełnienia katastrofalnego błędu - podkreśla Lee Hamilton, który odnosi się do wypowiedzi Donalda Trumpa po ubiegłorocznym spotkaniu z Władimirem Putinem w Helsinkach.
Różnice zdań z Danem Coatsem
Prezydent USA powiedział wtedy stojąc obok Putina, że nie widzi żadnego powodu, by wierzyć, iż Rosja ingerowała w przebieg wyborów w 2016 r. na jego korzyść, wbrew wnioskom przedstawionym mu przez amerykański kontrwywiad. Podkreślił, że Putin "niezwykle mocno" odpierał te zarzuty. Pytany, komu wierzy w sprawie Russiagate: FBI czy Putinowi, powiedział, że ma powody, by wierzyć obu stronom.
"Donald Trump nie chce słuchać briefingów wywiadu, a na FBI i CIA obraził się już na początku swej politycznej kariery, gdy został poinformowany o śledztwie toczącym się w sprawie ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w 2016 r. oraz kontaktów osób z jego otoczenia z przedstawicielami Kremla" - przypomina "WP". Jeszcze przed swoją inauguracją napisał na Twitterze o CIA, że agencja "przypuściła jeszcze ostatni atak" na niego i dodał: "Czy żyjemy w nazistowskich Niemczech?".
Różnice zdań z Danem Coatsem dotyczyły następnie śledztwa w sprawie Russiagate, oceny programów nuklearnych Iranu i Korei Północnej, czy działań Rosji.
IAR/PAP/dad