- Decydujący jest dla nas brak fundamentalnej uczciwości w kwestii niemieckich odszkodowań po II wojnie światowej. Polska była dyskryminowana w tym procesie - powiedział Czaputowicz w wywiadzie udzielonym agencji dpa. - W tej chwili stosunkowo trudno byłoby powiedzieć, że rozdział ten został zamknięty. W debacie publicznej w Polsce są (formułowane) pewne oceny i oczekiwania. Mówi się, że Niemcy rzekomo w czasach komunizmu wypłacili Polsce odszkodowania za pośrednictwem Związku Sowieckiego. Jednocześnie bezpośrednio płacili krajom zachodnim. Pozostaje pytanie, czy wszystko zostało przeprowadzone w należyty sposób? - pytał polski minister.
Po pierwsze - jak przypomina szef dyplomacji - Polska została zmuszona przez Związek Sowiecki do wyrównania - poprzez dostawy węgla - tego, co otrzymała z sowieckiej strefy okupacyjnej na podstawie uzgodnień w Poczdamie. - Po drugie, należy uwzględnić proporcje. Trzeba porównać straty np. Francji i Holandii i otrzymane przez nie reparacje oraz straty Polski i wypłacone jej reparacje - podkreślił Czaputowicz. - Moim zdaniem było to nieproporcjonalne. Omawiałem to z byłym ministrem spraw zagranicznych RFN Sigmarem Gabrielem. Powiedziałem mu: zobaczcie, ile zapłaciliście w sumie, a następnie spójrzcie na część, która przypadła Polsce. Była ona minimalna. Następnie porównajcie straty innych krajów z tymi, które poniosła Polska. Są kraje, które straciły wielokrotnie mniej, ale otrzymały większe odszkodowania - wyjaśnił szef MSZ.
Najwazniejsza kwestia: równe traktowanie
Najważniejszą kwestią jest - jego zdaniem - to, czy Polska na tle innych państw była traktowana uczciwie. Zwraca uwagę, że cała sprawa ma dwa aspekty: prawny i moralny. Zarówno były, jak i obecny minister spraw zagranicznych RFN - Sigmar Gabriel i Heiko Maas - twierdzili, że z prawnego punktu widzenia problem jest zamknięty. Pozostaje jednak wciąż odpowiedzialność moralna.
Prowadzący rozmowę dziennikarze dpa zwrócili uwagę, że również prawnicy Bundestagu uważają żądania reparacji ze strony Polski - inaczej niż w przypadku Grecji - za nieuzasadnione. - Biuro analiz Bundestagu ma swoją opinię, a polski parlament własną wykładnię prawa. Jak wiadomo oceny te różnią się - odpowiedział Czaputowicz, dodając, że opinia Bundestagu ws. Grecji może mieć ważne konsekwencje również dla Polski. - Zobaczymy w jaki sposób Niemcy zajmą się roszczeniami Grecji. Nie rozmawiamy jednak z Grecją na ten temat - zaznaczył.
Polski minister przypomniał, że działający w Sejmie zespół ds. reparacji stara się oszacować straty i zbierać fakty. - Jest to część procesu, w którym uczymy się własnej historii. Jest to zatem również proces wewnętrzny, a nie tylko odnoszący się do Niemiec - tłumaczył.
Odpowiadając na pytanie, dlaczego Polska podnosi kwestię reparacji właśnie teraz - 30 lat po pierwszych częściowo wolnych wyborach i 15 lat od wstąpienia do UE, minister przypomniał, że w latach 90. ubiegłego wieku Niemcy naciskały na Polskę, aby do tej sprawy nie wracać. Podkreślił też, że po latach rządów komunistycznych Polacy potrzebowali czasu na przestudiowanie własnej historii i jej właściwą ocenę.
- Warunkiem dobrego porozumienia między naszymi krajami jest poczucie, że Polska jest traktowana sprawiedliwie - podkreślił Czaputowicz, uznając jednocześnie, że nie nadszedł jeszcze czas, by mówić o sądach, jeśli Niemcy nie zmienią stanowiska. - Sądy zajmują się tylko aspektami prawnymi. W tej sprawie rolę powinna odgrywać również moralność i uczciwość - powiedział.
Szef polskiej dyplomacji zaznaczył też, że na poziomie osobistym Polacy wybaczyli Niemcom. - Należę do powojennego pokolenia. Dla niego pokojowe stosunki z Niemcami to normalność - przekonywał.
PAP/IAR/dad