Według agencji Ukrinform z Polski na Ukrainę od 15 marca wróciło ok. 150 tys. osób. Szacuje się, że w Polsce jednocześnie pracuje ok. 1,5 mln Ukraińców. Te 10 proc., które wyjechało, to "oczywiście nie jest mało, ale nie jest to krytyczna liczba, zarówno dla polskiej gospodarki, jak i ukraińskiego rynku pracy" - podkreślił Woskobojnyk.
Dodał, że łącznie poza granicami Ukrainy pracuje ok. 3,2 mln jej obywateli, w tym większość w Polsce. Z innych krajów, w których pracują ukraińscy emigranci zarobkowi, wróciło na Ukrainę również nie więcej niż 10 proc. z nich - zaznaczył.
Przede wszystkim do kraju powracają osoby, którym w Polsce skończyło się prawo pobytu, przyznawane w większości przypadków na od trzech do sześciu miesięcy - wyjaśnił Woskobojnyk. Niektórzy z tych, którzy wrócili, stracili pracę i nie zdołali znaleźć nowego zatrudnienia. Zdaniem prezesa stowarzyszenia kolejny odpływ Ukraińców z Polski będzie zależeć od sytuacji na polskim rynku pracy.
Ukraińcy chcą pracować w Polsce
- Na Ukrainie w ostatnich latach utworzyła się warstwa ludności, która stale jeździ do pracy do innych krajów (głównie do Polski). Te osoby średnio pół roku pracują za granicą i tyle samo są w domu - tłumaczył. Woskobojnyk zauważył, że osoby te są gotowe, by za granicą pracować po 10-12 godzin na dobę, by zarobić więcej, a przebywanie w domu traktują jako urlop.
Według niego powroty Ukraińców do kraju nie wpłyną w znacznym stopniu na wewnętrzny rynek pracy. Podkreślił, że pewna część osób, które wróciły, może zarejestrować się jako bezrobotni i liczyć na "minimalny zasiłek" od państwa.
Ukraiński rynek pracy może przyjąć powracających
Jego zdaniem na Ukrainie jest wystarczająca liczba wakatów, które mogliby objąć powracający z zagranicy pracownicy, jednak te stanowiska nie będą ich satysfakcjonować, ponieważ oferowane średnie wynagrodzenie jest od trzech do pięciu razy niższe od zarobków w Polsce.
- Dlatego większość migrantów zarobkowych będzie czekać na zakończenie kwarantanny i otwarcie granic, by znowu pojechać do pracy - dodał Woskobojnyk. - Powstrzymać tych ludzi przed kolejnym wyjazdem będą mogły tylko zamknięte granice, ale wiemy, że ta sytuacja nie potrwa długo - podsumował.
PAP/dad