W ten sposób ambasador skomentowała zamieszki w stolicy USA, do których doszło w czasie zatwierdzania wyboru Joe Bidena na prezydenta. W oświadczeniu opublikowanym na stronie amerykańskiej ambasady Georgette Mosbacher przywołała słowa wiceprezydenta USA Mika Penca, który powiedział, że wczoraj "świat kolejny raz był świadkiem prężności i siły amerykańskiej demokracji".
Ambasador Mosbacher podkreśliła, że po ustaniu zamieszek, parlamentarzyści jeszcze tego samego wieczoru powrócili na Kapitol. Zaznaczyła, że "wraz z nastaniem świtu w Stanach Zjednoczonych Kongres zakończył pracę nad zatwierdzeniem woli narodu amerykańskiego". "Mój przyjaciel Joe Biden to przyzwoity człowiek.
20 stycznia zostanie zaprzysiężony jako kolejny prezydent" - napisała Georgette Mosbacher. Ambasador zapewniła, że "sercem jest z tymi, którzy stracili życie". Wyraziła też przekonanie, że sprawcy tych czynów zostaną szybko postawieni przed obliczem sprawiedliwości. Zapewniła o wdzięczność za wsparcie, jakie USA otrzymały od polskich przyjaciół.
"Nasze wspólne przywiązanie do wartości demokratycznych leży u podstaw relacji polsko-amerykańskich, które są silniejsze niż kiedykolwiek" - napisała Georgette Mosbacher. Dodała, że "to nie uległo zmianie i nie zmieni się wraz z nastaniem nowej administracji".
Dziś Kongres USA potwierdził zwycięstwo Joe Biden w wyborach prezydenckich. Procedura liczenia głosów elektorskich została przerwana przez zwolenników prezydenta Trumpa, którzy wtargnęli do budynku Kongresu. Doszło do starć z policją, w których zginęły cztery osoby, a 14 funkcjonariuszy zostało rannych.
IAR/ks