Od początku kwietnia rosyjskie media niezależne informują o największej od 2015 roku koncentracji rosyjskich wojsk w pobliżu granic Ukrainy. Rosyjskie Ministerstwo Obrony tłumaczy, że to praktyczny sprawdzian gotowości bojowej, po zimowych szkoleniach w koszarach. Władze w Kijowe i państwa NATO, w tym Polska wyraziły zaniepokojenie działaniami Rosji, obawiając się zaostrzenia konfliktu zbrojnego w Donbasie. Zdaniem eksperta wojskowego Aleksandra Golca, nie należy wpadać w panikę, ale trzeba być bardzo czujnym, ponieważ Rosja już w 2014 roku pokazała, że jest gotowa złamać wszelkie międzynarodowe ustalenia i normy.
Rosyjski analityk wskazuje też na mniejszą liczbę wojsk zgromadzonych przez Rosję w pobliżu ukraińskiej granicy, niż 7 lat temu i stawia tezę, że tym razem nie chodzi o wojnę, ale o demonstrację siły. Jednocześnie podkreśla, że przy niezwykle chłodnych relacjach Rosji z Zachodem, jedyna możliwość wywierania presji, jaka jeszcze pozostała Moskwie, to straszenie wojną.
IAR/dad